Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi fludi z miasteczka Częstochowa. Mam przejechane 17265.34 kilometrów w tym 4527.86 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy fludi.bikestats.pl
  • DST 103.00km
  • Teren 45.00km
  • Czas 04:47
  • VAVG 21.53km/h
  • VMAX 57.00km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 3500m
  • Sprzęt Kross Hexagon V6 - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Złoty 1o3

Sobota, 18 kwietnia 2009 · dodano: 18.04.2009 | Komentarze 0

W końcu udało się mi wybrać na trochę dłuższą wycieczkę i do obranego od dłuższego czasu Złotego Potoku i Ostrężnika.
Sam początek wyjazdu zaczął się od wjazdu na aleje, na chwilkę do rowerowego, po czym już standardowo czerwony rowerowy na Olsztyn. W Olsztynie 5min przerwy na rynku, zakup mineralki do bidonu i dalsza jazda tymże szlakiem, aż do Przymiłowic, gdzie zmieniłem go na zielony rowerowy. Kilka kilometrów i znów zmiana szlaku w Zrębicach na czerwony pieszy Orlich Gniazd, którego to już się trzymałem przez Złoty Potok do Ostrężnika. W Złotym Potoku uzupełnienie wody, banan i jabłko na przegryzienie nad stawem, można jechać dalej... Dojazd do Ostrężnika, ktoś na MTB, trzeba go dogonić... Jednak żadna satysfakcja z wysiłku, jakiś ledwo zipiący gościu... Koniec wyścigu trzeba odbijać na zielony rowerowy ku Suliszowicom... W Suliszowicach kolejna zmiana szlaku na niebieski rowerowy prowadzący do Biskupic. Kawałek za Zaborzem mając 60km już na liczniku, zaczyna mnie dopadać lekki kryzys. Nogi coraz ciężej pracują, słońce chyli się ku zachodowi... Czas ubierać kamizelkę i czapeczkę pod kask. Dość długi ten podjazd do Biskupic, ostatnio jak tu bywałem zwykle jechałem w przeciwną stronę. W Biskupicach zmiana kolejna zmiana szlaku na zielony rowerowy do Olsztyna, gdzie przesiadam się na czarny rowerowy, przez Odrzykoń i do Częstochowy. Kawałek za centrum kolejne spojrzenie na dystans 91km... Nogi mają dość, już dawno najlepiej byłoby dla nich, żeby mogły leżeć i odpoczywać, ale głowa myśli o czym innym. Na ten hejnał, po hamplach i powrót w aleje. Kolejne dziś uderzenie na Złotą Górę, dość szybkie podjazdy, jeszcze szybsze zjazdy. W lewo na mostek i zjazd na nadrzeczny szlak. Stąd już stałą trasą do domu. Zatrzymanie się pod klatką, licznik wskazuje 103.31km.
Dość zmęczony, ale i szczęśliwy dreptałem po schodach do domu. Szkoda tylko, że zapomniałem zabrać ze sobą aparat, o czym przypomniało się mi w Złotym Potoku, gdy stwierdziłem jego brak w kieszonce.
Wczorajsze mycie chyba było zbędne, bo rower znów cały zakurzony. A przednie koło zaczęło mnie coraz bardziej denerwować swoim lekkim biciem... Szkoda, żebym je centrował, trza iść dalej i wymienić piasty... Byle do poniedziałku...





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!