Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi fludi z miasteczka Częstochowa. Mam przejechane 17265.34 kilometrów w tym 4527.86 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 127851 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy fludi.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2009

Dystans całkowity:178.16 km (w terenie 35.00 km; 19.65%)
Czas w ruchu:08:13
Średnia prędkość:21.68 km/h
Maksymalna prędkość:53.87 km/h
Suma podjazdów:1022 m
Maks. tętno maksymalne:195 (98 %)
Maks. tętno średnie:170 (86 %)
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:44.54 km i 2h 03m
Więcej statystyk
  • DST 40.03km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:47
  • VAVG 22.45km/h
  • VMAX 46.52km/h
  • Temperatura 0.5°C
  • HRmax 185 ( 93%)
  • HRavg 159 ( 80%)
  • Podjazdy 204m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przy zerze

Niedziela, 27 grudnia 2009 · dodano: 27.12.2009 | Komentarze 1

Krótka trasa do Go Sport'u w Auchanie, żeby kupić sobie puszkę zasypki Isostar'a z bidonem. Z domu przez miasto na Raków, wzdłuż Kucelinki do Słowika, później Nowa Wieś i wjazd do oszołoma, zakupy i powrót do domu przez Hutę Starą B.
Po ostatnich dwóch wycieczkach widzę, że zakupione wkładki do butów sprawdzają się i nie mam aż tak wychłodzonych stóp od bloku. A nabyta w ostatnim czasie chusta tunelowa się bardzo dobrze sprawdza, o wiele lepszym jest patentem niż kominiarka, w której co chwilę parują mi okulary, no i ogólnie jakoś tak inaczej się w niej oddycha. Większość dzisiejszej wycieczki w temperaturze bliskiej zera, dopiero w drodze powrotnej do domu skoczyła ona w górę do około 1.5 stopnia.




  • DST 41.49km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:48
  • VAVG 23.05km/h
  • VMAX 45.05km/h
  • Temperatura 5.5°C
  • HRmax 195 ( 98%)
  • HRavg 170 ( 86%)
  • Podjazdy 257m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po trzech tygodniach powrócifszy

Sobota, 26 grudnia 2009 · dodano: 26.12.2009 | Komentarze 0

Wpis tak uzbierany przez dłuższy czas, zanim mogłem wyjść pojeździć...

Po ostatnim niedzielnym wypadzie (to było 3 tygodnie temu już...) w tygodniu dopadło mnie lekkie przeziębienie, całkiem możliwe, że to wina troszkę wychłodzonych stóp. Blok SPD niesamowicie od dołu grzeje, nie ma co... Żeby temu zapobiec zakupiłem sobie dzień później zimowe wkładki z filcu i folia aluminiową, zobaczymy jak się będą sprawdzać.
Następnego dnia wizyta w rowerowym u Rafała i zakup stacjonarnej pompki Accenta Service Pro. I zamówienie mojego świątecznego prezentu - przedniego kółka pod tarcze:
- obręcz - Mavic XC 717 disc;
- piasta - DT 370 disc;
- szprychy DT Competition;
- nyple - mosiężne DT.
Za jakiś czas zamówię jeszcze do niego tarczówkę Avid'a Juicy 7, a jak zedrę opony to Schwalbe Rocket Ron'y.

W czwartek załapałem się w ratuszu na promocję książki Przydrożna Kronika Ziemi Częstochowskiej - Przewodnik rowerowy tom I autorstwa pana Andrzeja Siwińskiego, promotora i organizatora niedzielnych wycieczek po bliższych i dalszych okolicach Częstochowy, głównie byłego województwa częstochowskiego. W książce jest bardzo dokładny opis 26 tras rowerowych. Ogólnie się cieszę bo udało się mi załapać na jeden darmowy egzemplarz, dzięki czemu teraz będąc chorym mam co robić - czytać opisy trasy i planować swoje własne wycieczki na wiosnę.

Strasznie jestem z tego nabytku serwisowego zadowolony, kilka machnięć i 3.5bara od razu jest w kole.

Pompka stacjonarna © Fludi


W końcu dochodząc do dzisiejszej wycieczki - trasa do babci na świąteczny obiad. Dzisiejszy dzień o wiele chłodniejszy niż wczoraj, ale niestety wczoraj nie dało rady wyjść. Chwilkę po wyruszeniu spod bloku, trochę się wkurzyłem na zgęstniały olej w amortyzatorze, bo do tej pory jak potrzebowałem to mogłem go odblokować i użyć trochę skoku, ale dzisiaj totalny sztywniak. Trudno... Chociaż i tak miałem zamiar jechać tylko asfaltem. Ciężko w tamtą stronę się jechało, ewidentnie widać efekty nagłego roztrenowania, szybko się zmęczyłem, cały czas jazda beztlenowa z pulsem ponad 160, no i do tego pod wiatr.
U babci szybka akcja przywracająca sprawność amorka - zamiast roweru do szopy, co by na dworze nie stał to do domu pod kaloryferek, suszarka w dłoń i jazda nią po goleniach, żeby olej stał się rzadszy. Dzięki temu zabiegowi, przywróciłem mu wakacyjną sprawność. Troszkę nasiadówki po obiedzie, ponowne ogrzanie na trochę amorka i po zachodzie słońca powrót do domu. W tą stronę miałem już o wiele więcej sił, więc dojechałem szybciej niż się spodziewałem do miasta, na koniec jeszcze dzika jazda III aleją, między ludźmi.

P.S. Błąd w tytule jest celowy :)




  • DST 64.00km
  • Teren 22.00km
  • Czas 03:11
  • VAVG 20.10km/h
  • VMAX 53.87km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • HRmax 183 ( 92%)
  • HRavg 130 ( 65%)
  • Podjazdy 355m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Znów Poraj plus Choroń i Biskupice

Niedziela, 6 grudnia 2009 · dodano: 06.12.2009 | Komentarze 0

Dzisiejszy wypad w całości z Marcinem. Zbiórka o 11 na Rakowie, trasa na szybko ustalona, że do Poraja. Przebicie się na Kręciwilk i jazda wzdłuż rzeki aż do Słowika, gdzie przeskoczyliśmy na drugą stronę rzeki i zaczęliśmy jazdę Debówcówką. Po drodze na szlaku wbiliśmy na szczyt hałdy, która jest przy drodze by wypatrzeć ciekawe widoki, ale kiepskie były przez nadmierną ilość drzew.
W Poraju krótki postój przy sklepie na picie i jedzenie i ruszamy w drogę powrotną (nie chce się nam nawet jechać nad zalew). A droga powrotna prowadzi niebieskim szlakiem do Choronia, następnie Biskupice, a z nich wjazd w Sokole Góry. Wyjazd z Sokolich Gór w stronę Olsztyna żółtym pieszym. W Olsztynie krótki postój na kolejne picie i jedzenie, a zbierając się w drogę powrotną spotykamy Jurczyka, który także wyszedł się przejechać. Do miasta wracamy asfaltem przez Odrzykoń.




  • DST 32.64km
  • Teren 6.00km
  • Czas 01:27
  • VAVG 22.51km/h
  • VMAX 40.16km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • HRmax 185 ( 93%)
  • HRavg 147 ( 74%)
  • Podjazdy 206m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nowy nabytek i test kurtki Rogelli Merano

Piątek, 4 grudnia 2009 · dodano: 04.12.2009 | Komentarze 7

Dopiero dzisiaj mogłem pierwszy raz w grudniu mogłem wyjśc na rower. Na początek poranna przejażdżka po mieście płacąc rachunki i odwiedzając sklepy. Gdzie w jednym z nich zakupiłem sobie drugą przednią lampkę, od dawna upatrzoną już CatEye HL-EL530, która ma być dodatkowym oświetleniem na nocne wojaże, do miejskiej HL-EL220.
A później po zmroku krótki wojaż po lasku Aniołowskim i mieście tam gdzie jest mniejsza ilość światła w celu sprawdzenia lampki. Z której jestem bardzo zadowolony, chociaż i tak zapewne za jakiś czas poddam ją tunningowi, wymieniając diodę na SSC P4 bin U co by mocniej świeciła. Mimo potraktowania mnie dzisiaj przez kilku kierowców długimi, gdy ich delikatnie oślepiłem, zresztą i kilku pieszych też coś mamrotało o oślepianiu gdy ich mijałem...

Oprócz tego dorzucam do opisu test kurtki zimowej Rogelli Merano, w której jeżdżę od pewnego już czasu, a jakiś Anonimowy tchórz prosił o opinię na jej temat...
Wykonanie kurtki bardzo przyzwoite, nigdzie nie ma jeszcze żadnych jakiś dziwnych odstających, prujących się nitek, wnętrze kurtki to miękki w dotyk fleece, na zewnątrz jest jakaś tam membrana. Kolorystyka czarno-szara, taką wybrałem taka mi pasuje, każdy ma swój gust. Na plecach kurtki krycie zamka kieszeni (mimo jednego zamka mogłaby być podzielona na dwie komory, czasami jest za duży bajzel w środku) i pionowy znaczek Rogelli są odblaskowe, ponoć całkiem dobrze widać z dystansu oświetlanego lampką rowerową; nie wiem jak to wyglądało, bo sam swoich pleców nie widziałem. Identyczne odblaski są na rękawach, tylko nie wiem czemu projektant-kretyn umieścił je po wewnętrznych stronach? Zamiast po bokach...
Oddychalność kurtki, no nie ma się co oszukiwać przy cenie poniżej 200zł powalająca nie jest, chociaż w moim przypadku to raczej żadna nie byłaby wystarczająca... Do tej pory jeździłem tylko w tej kurtce i koszulce termoaktywnej z długim rękawem, w temperaturach 5-15 stopni Celsjusza (czasami gdy bywały chłodniejsze dni dorzucałem sobie jeszcze koszulkę rowerową z krótkim rękawem) i za każdym razem po powrocie do domu koszulka termoaktywna cała była mokra. Równie dobrze mógłbym ją zamoczyć i porządnie wycisnąć... Natomiast wewnątrz kurtki całkiem spora kondensacja wilgoci, która w pewnym momencie nie ma już gdzie się ulatniać. Komfort cieplny bardzo duży w czasie jazdy nic nie przewiewa (no chyba, że zaczyna się pruć na zjeździe ponad 50km/h), zawsze jest wystarczająco ciepło by nie trzaskać zębami. Gorzej jest po zatrzymaniu, szczególnie dłuższym (tak ponad 30min) i gdy przebywa się jeszcze na świeżym powietrzu zaczyna się odczuwać delikatne wychłodzenie organizmu, ale sądzę, że to jest bardziej efekt ucieczki ciepła z potu na termoaktywnej koszulce, niż samej kurtki.
Schnięcie kurtki - po ostrym wojażu, gdy się skondensował na niej pot, zwykle przez noc wysycha do rana, czasami jest delikatnie wilgotna pod pachami lub w innych miejscach gdzie materiał na siebie nachodzi i jest załamany, trzeba pamiętać, żeby dobrze ja rozwiesić. Prałem ją tylko raz i schła przez dwa dni, pierwszego dnia pozbywała się nadmiaru wody na balkonie, a drugie dosychała w łazience na wieszaku.
W kurtce jeździłem zarówno w czasie dnia, jak i nocami, raz zdarzyło się nawet we mgle i nie narzekam na nią. Chodząc po sklepach, miałem bardzo wielką okazję kupić ją za 140zł, więc opłacało się mi. Normalnie kosztuje w okolicach 160-180zł. Jak ktoś nie chce wydać zbyt wiele na kurtkę, to będzie dobry wybór. Ewentualnie może dołożyć kilka groszy i zakupić Rogelli Torino, którą cechują trochę lepsze parametry membrany i jest ciut cieńsza niż Merano. To chyba wszystko..? Ewentualne pytania pisać w komentarzach, a uzupełnię ten opis o odpowiedzi na nie, chociaż jest chyba on troszkę chaotyczny (mam nadzieję że czytelny), jak ja zresztą...

Nowy nabytek

CatEye HL-EL530 © Fludi


Stara zabawka, w której może i też zabawię sie w wymianę diód...
CatEye HL-EL220 © Fludi