Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi fludi z miasteczka Częstochowa. Mam przejechane 17265.34 kilometrów w tym 4527.86 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy fludi.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Na północ

Dystans całkowity:1433.04 km (w terenie 333.40 km; 23.27%)
Czas w ruchu:65:03
Średnia prędkość:22.03 km/h
Maksymalna prędkość:58.68 km/h
Suma podjazdów:6252 m
Maks. tętno maksymalne:221 (112 %)
Maks. tętno średnie:168 (85 %)
Suma kalorii:751 kcal
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:75.42 km i 3h 25m
Więcej statystyk
  • DST 35.72km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:35
  • VAVG 22.56km/h
  • VMAX 39.84km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • HRmax 169 ( 86%)
  • HRavg 120 ( 61%)
  • Kalorie 751kcal
  • Podjazdy 177m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rudniki

Środa, 17 sierpnia 2011 · dodano: 29.08.2011 | Komentarze 0

Najpierw na miasto na obiad, a potem pościg do Rudnik na lotnisko za znajomymi. Potem jeszcze skoczyliśmy zobaczyć dwa stare wapienniki, po czym przez Rędziny wróciliśmy do miasta.




  • DST 71.31km
  • Teren 40.00km
  • Czas 03:39
  • VAVG 19.54km/h
  • VMAX 48.62km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 200m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lany poniedzialek

Poniedziałek, 25 kwietnia 2011 · dodano: 03.05.2011 | Komentarze 0

Jazda w lany poniedziałek, na szczęście nie zostałem oblany.

Pole na granicy miasta

Tak, to jeszcze jest Częstochowa © Fludi


Piecyk, wapiennik
Piec wapiennik © Fludi


Wapiennik © Fludi


Dolna część pieca © Fludi




  • DST 71.23km
  • Teren 10.00km
  • Czas 03:18
  • VAVG 21.58km/h
  • VMAX 38.83km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 150m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rano miastowo, wieczorowo z Teklą

Czwartek, 5 sierpnia 2010 · dodano: 05.08.2010 | Komentarze 0

Rano jazda po mieście, podczas której kupiłem sobie piękny klucz nasadowy do misek suportu, także serwis rowerowy mogę otwierać...
A popołudniowo-wieczorową porą umówiłem się na przejażdżkę z Teklą i tak spokojnym tempem objechaliśmy sobie wsie na północ od miasta; Białą, Borowianka, Czarny Las.
Dni się lekko stają już krótsze, chyba czas zacząć używać pomarańczowych szkiełek w okularach, bo wracałem troszkę na krecika.




  • DST 29.62km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:49
  • VAVG 16.30km/h
  • VMAX 43.14km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Znów do Aeroklubu w Rudnikach

Środa, 4 sierpnia 2010 · dodano: 04.08.2010 | Komentarze 0

Z Markiem, Pawłem i Michałem pojechaliśmy pooglądać kolejne zmagania modelarzy samolotów. Akurat jak przyjechaliśmy trafiliśmy na pokaz odrzutowca włoskiej ekipy. Nic szczególnego, nawet średnia niska, bo chłopaki pokręcić mocniej nie chcieli...




  • DST 44.82km
  • Teren 8.00km
  • Czas 02:10
  • VAVG 20.69km/h
  • VMAX 35.90km/h
  • Temperatura 31.0°C
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Markiem do Rudnik zobaczyć modele samolotów

Poniedziałek, 2 sierpnia 2010 · dodano: 02.08.2010 | Komentarze 0

Z rana pośmigałem chwilkę po mieście załatwiając kilka spraw. A popołudniu wybrałem się z markiem na lotnisko w Rudnikach, gdzie od piątku goszczą modelarze samolotów z całego świata, mając swoje mistrzostwa. W hangarze pooglądałem sobie chyba wszystkie modele biorące udział w mistrzostwach, by następnie zobaczyć dwa loty pokazowe modeli i start jednej awionetki. Bardzo fajne te modele, szkoda tylko, że nie miałem okazji zobaczyć w akcji modeli samolotów odrzutowych.




  • DST 107.59km
  • Teren 25.00km
  • Czas 04:17
  • VAVG 25.12km/h
  • VMAX 48.48km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 186 ( 94%)
  • HRavg 146 ( 74%)
  • Podjazdy 461m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na północ - łódzkie

Niedziela, 4 kwietnia 2010 · dodano: 04.04.2010 | Komentarze 1

Wiedząc, że zapowiada się dzisiaj bardzo ciepły dzień, grzechem byłoby z niego nie skorzystać. Za cel obrałem sobie już odkładany od kilkunastu dni i ubiegłego roku wypad na włości na północ od Częstochowy - Pajęczno i Działoszyn.
Wyjazd z domu szybkim przebiciem się promką do M1, a zanim wjazd na rzadko odwiedzany Kiedrzyn, zjazd na Lubojną. Nie szczególnie znam okolice, więc zostaje jechać asfaltem, jedzie się bardzo fajnie, amorek zblokowany na szosę, wiatr w plecy. Dzięki temu osiągam Cykarzew w błyskawicznym tempie, średnia mocno ponad 30km/h (przez tą zimę i niemożność od razu wjazdu, bardzo polubiłem jazdę asfaltem, że co raz bardziej korci mnie zakup szosówki... tylko skąd tu wziąć na nią cenne PLN?), ale tu się kończy szybka jazda odbijam na Stary Kocin i od razu łapię kapcia - centralnie w miejscu, gdzie mam przetartą oponę, ostatnie dwie łatki idą na załatanie dętki i tego chamskiego przetarcia. Pół godziny z głowy. W tym momencie zacząłem się wahać, czy jest sens jechać dalej, jak skończyły się mi już łatki, ale stwierdziłem - walić to, nie będę się nudził w domu!
W Kocinie wjazd w teren i na szlak walk w 1939 Wołyńskiej Brygady Kawalerii, dużo tego terenu nie było, bo aż do Mazówki,skąd asfaltem dojeżdżam do Kuźnicy i do gry wraca teren. Teraz trzymam się go ostro jadąc równolegle do rzeki Kocinki, która gdzieś tam mi błyskała między drzewami. Kawałek za Trzebcą przekraczam most nad rozlewiskiem Liswarty, która tutaj w pobliżu wpada do Warty. W Kulach wracam na asfalt i tędy ciągnę przez Wąsosz do Pajęczna.
W samym Pajęcznie trochę się wkurzyłem, bo dwa bidony opróżnione tak ponad połowę, jeden batonik zjedzony i zostały tylko ciasteczka, a tu nie ma żadnej czynnej stacji benzynowej, gdzie bym mógł coś kupić (znaczy się była jedna, ale mieli poza benzyną do wyboru jeszcze piwo i wódkę, więc to tak nie bardzo...) do picia i przegryzienia. Trudno, może coś będzie w Działoszynie...
Wyjazd z Pajęczna był ze średnią 29km/h, która od tego momentu już systematycznie spadała. Mocny frontalno-boczny wiatr, szczególnie utrudniał jazdę. Dojazd do Działoszyn, żadnej stacji po drodze nie wypatrzyłem, budują tutaj jakieś wielkie rondo i główny plac w mieście (chyba jak w Kłobucku, nijak się ominąć go nie da...). Nie mając wyjścia uznałem, że jakoś te ponad 40km do domu dojadę.
Południowy wiatr był mordercą dla jazdy, do tego jeszcze doszło trochę zmęczenie.
Popów - Miedźno - Łobodno, żadnej stacji, dopiero przed Kamykiem się jedna trafia. Pełen szczęścia kupuję Powerade i Mars'a (to, że słono przepłaciłem jest chyba jasne), szybko to wcinam i jadę czym prędzej do domu.
W chwilę mijam Kamyk, kilka minut i jestem w Białej, stąd już widzę wieżowce w Częstochowie. Kolejnych kilka minut i jestem znów na Kiedrzynie. Wjazd na promkę, która zapchana świątecznymi spacerowiczami. Deptak oczywiście to za mało, więc spokojnie się wpieprzają na ścieżkę - wkurzony tym nie omieszkałem głąbów szybko mijać i rzucać tym bluzgającym na mnie równie soczyste mięcho.

PRZECHODNIU! POWIEDZ POLSCE ŻEŚMY POLEGLI POSŁUSZNI JEJ SPRAWIE - grób czterech bezimiennych żołnierzy Wołyńskiej Brygady Kawalerii poległych w obronie 2 IX 1939

Grób bezimiennych żołnierzy WBK © Fludi


Widok z mostu nad rozlewiskiem Liswarty
Most nad rozlewiskiem Liswarty © Fludi


Widok z mostu nad Wartą
Widok z mostu na Wartę © Fludi


Kapliczka koło Kamieniołomu w Raciszynie
Kapliczka w Raciszynie © Fludi




  • DST 95.62km
  • Teren 18.00km
  • Czas 04:41
  • VAVG 20.42km/h
  • VMAX 46.52km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • HRmax 221 (112%)
  • HRavg 156 ( 79%)
  • Podjazdy 508m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zachodnio-północne okolice

Niedziela, 23 sierpnia 2009 · dodano: 23.08.2009 | Komentarze 3

Dzisiaj kolejny weekend z wypadem na północne rubieże województwa. Najpierw się udałem do babci do Blachowni, skąd jest bardzo fajna baza wypadowa w te okolice. Lepsza niż z domu gdyż omija później większość ruchliwych dróg. Po krótkim postoju u babci, wybrałem się niebieskim pieszym szlakiem w stronę Wręczycy, wyjechałem w Grodzisku, później do Wręczycy, wjazd do Wręczycy Małej, przeprawienie się na druga stronę torów i leśnym duktem udałem się nad zalew w Zakrzewiu, sądziłem że troszkę większy on jest... Tutaj dostrzegając czarny szlak rowerowy i po krótkiej orientacji w mapce, udałem się nim przez Złochowice do Opatowa. W Opatowie widząc, że mam jeszcze sporo czasu uznałem, iż warto by może zobaczyć kamieniołomy w Rębielicach Królewskich.
W Rębielicach kolejny krótki postój oglądając kamieniołomy lekko z góry. W tutejszych wapieniach, dopatrzyłem się wielu odcisków muszli amonita.
Pamiętam, gdy byłem dzieckiem jak bardzo się cieszyłem gdy znalazłem kamyczek, z takim odciskiem, pełen szczęścia i dumy, że mam coś co istniało miliony lat temu.
Po odpoczynku ruszyłem w dalszą drogę ku Mokrej, jakimiś polno-leśnym duktem. W Mokrej spotkała mnie całkiem miła niespodzianka, po tym gdy z nudów jechałem już kamienistym poboczem jezdni... Słyszałem jak strzela dętka, a później jak przeraźliwie syczy. Dodatkowy nieszczególnie planowany i jakże nie chciany postój. Opona od jakiegoś już czasu nosi ślady mocnego zużycia, gdzie niegdzie widać już jej sznurkowy oplot, tak ją w ciągu 2,5 miesiąca przykatowałem na lokalnych bezdrożach i Beskidach, a teraz się dorobiła drugiej większej dziurki. Szybki demontaż koła, zalepienie dziurki i po kilku minutach, można jechać dalej, najbliższy cel to Kłobuck, moja ukochana wieś w okolicy. Stąd się udałem na Grodzisko i Wręczyce, nie wiem czemu nie skręciłem w Grodzisku na Pierzchno, żeby tymi spokojnieszymi dróżkami udać się już do domu. Dojazd kolejny już raz dziś do Wręczycy, gdzie się ubrałem, bo zaczęło być już zimno i wracam do Grodziska, obierając stąd drogę do domu.
Tak jakoś w ogóle się dziwnie rozpisałem, jakbym jeździł samotnie, ale tak naprawdę od Wręczycy towarzyszyła mi Emilka.

Radar © Fludi




  • DST 131.08km
  • Teren 40.00km
  • Czas 06:11
  • VAVG 21.20km/h
  • VMAX 47.50km/h
  • Temperatura 34.0°C
  • HRmax 193 ( 97%)
  • HRavg 123 ( 62%)
  • Podjazdy 708m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Załęczański Park Krajobrazowy

Sobota, 15 sierpnia 2009 · dodano: 17.08.2009 | Komentarze 0

Dzisiejszy dzień miałem zamiar spędzić trochę inaczej, zasadniczo bez roweru, a jak już na nim to miała to być samotna wycieczka. Lecz wieczorem po powrocie do domu, Emilka nie dawała mi spać póki nie zgodziłem się jechać z nią i Lukas'em, Juryczykiem i Sti do Załęczańskiego Parku Krajobrazowego. Musiałem się zgodzić po to by móc spać, chociaż nie wiedziałem jak będzie rano po pobudce z moją łopatką i ogólnie z tym jak ja wstanę żeby się o 7.45 zjawić na miejscu zbiórki.
Wstałem za późno, obudzony przez Emilkę oczywiście... Śniadanie, pakowanie, nie udało się mi wyrobić na czas, ekipie kazałem jechać, a sam później ich goniłem aż do Kłobucka gdzie mieli się spotkać z Emilką.
Z Kłobucka dalsza trasa prowadziła do przez Wilkowiecko i obok Rębielic Królewskic do Dankowa. Gdzie obok kościoła ruin zamku Warszyckiego zrobiliśmy sobie postój na drobne śniadanie i obejrzenie pozostałości zamku. Po przerwie śniadaniowej w dalszą drogę ruszyliśmy zielonym szlakiem rowerowym prowadzącym przez Lipie do Rezerwatu Szachownica, gdzie także zrobiliśmy sobie kolejny postój tym razem bardziej w celu obejrzenia okolicy niż i zwiedzenia tutejszej jaskini. A w samej jaskini spotkała mnie ciekawa niespodzianka, pierwszy raz w życiu obok mnie przelatywały nietoperze. Nawet mam z jednym z nich zdjęcie, z przypadku wyszło takie, ale jest...
Z Szachownicy pojechaliśmy do Drab, gdzie zwiedzaliśmy kolejną dzisiaj jaskinię, jaskinię Ewy. Ze względu, że jest ona na prywatnym terenie i jest zamknięta przez właściciela, nie można od tak sobie do niej wejść, ale z pomocą pospieszył nam Jurczyk, który wiedział z kim należy porozmawiać.
Po zwiedzeniu tej jaskini udaliśmy się w dalszą drogę do Bobrownik, po drodze mijając Rezerwat Węże, a w nim kolejnych kilka jaskiń. Niestety jakoś wyszło tak, że ich nie oglądaliśmy... W Bobrownikach zrobiliśmy małe zakupy, po czym pojechaliśmy nad rzekę, gdzie rozbiliśmy się małym obozem. Było ognisko, kiełbaski i mnóstwo innych smakołyków...
Po tym troszkę dłuższym postoju czas było się zbierać w drogę powrotną do domu. Dalsza droga wiodła przez Sesów i Lisowice do Raciszyna, gdzie mieliśmy zjechać na czerwony szlak rowerowy prowadzący prosto do Częstochowy, ale jakoś tak przegapiliśmy zjazd. Dlatego też pojechaliśmy kawałek główną drogą do Zalesiaków, a stąd przebiliśmy się już na ten szlak. Szlakiem przez Julianów, Popów, Władysławów i Borową dojechaliśmy do Miedźna. Skąd zmęczona i mając delikatnie dość na dzisiaj Emilkę odprowadziliśmy do domu we Wręczycy. Z Miedźna skierowaliśmy się na Łobodno, do którego nie dojechaliśmy tylko skrótem przez las, pojechaliśmy na Kłobuck. Z Kłobucka przez Grodzisko do Wręczycy, gdzie zostawia nas już totalnie przemęczona Emilka, a my jedziemy do Częstochowy pokonywaną przeze mnie już nie raz trasą: Kalej, Wydra, Nowa Gorzelnia.
W mieście na Parkitce spotykamy Krzara'ę, który planuje kolejną orbitę wokół Częstochowy, po 200km 2-3 tygodnie temu, teraz chce w najbliższy weekend pokonać 250km... Oj będzie ciężko, ale życzę powodzenia... Może sam się zabiorę, zależy jak będę stał z nauką na kampanię wrześniową, bo jednak nie chciałbym jak major Henryk Dobrzański "Hubal" przeciągać jej do kwietnia następnego roku...

Ze względu, że jestem czasowo uziemniony od aparatu, więc sam zdjęć nie robiłem. A te zamieszczone tutaj pochodzą z wpisu na blogu lukas'a.

W Dankowie na drodze krzyżowej


Pogawędka z Emilką na ruinach bramy wjazdowej do zamku Warszyckich w Dankowie


Zdjęcie ze Sti i nietoperzem przelatującym nad moją głową + moja debilna mina


Z Emilką grzebiemy po kamyczkach szukając złota...


Jurczyk i Sti pieką kiełbaski




  • DST 40.33km
  • Teren 2.40km
  • Czas 01:57
  • VAVG 20.68km/h
  • VMAX 39.18km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 212 (107%)
  • HRavg 118 ( 59%)
  • Podjazdy 220m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z bólem i szybka jazda chodnikami między pielgrzymami

Piątek, 14 sierpnia 2009 · dodano: 14.08.2009 | Komentarze 0

Rano obudziłem się z niesamowitym bólem prawej łopatki, chyba musiałem źle spać. Jakieś 2h przeleżałem w łóżku, żeby nie czuć tego bólu, ale w końcu musiałem się przełamać i go jakoś przezwyciężyć, po części było to spowodowane drobnymi potrzebami organizmu... Do późnego popołudnia siedziałem w domu, w końcu odwiedziła mnie Emilka, z która ogólnie miałem wcześniej wyjść gdzieś pojeździć, no ale nie wyszło. No ale tak po stosowaniu od rana maści przeciwbólowych coś tam zacząłem się lepiej czuć i zaczęła powracać sprawność, więc postanowiłem, że odprowadzę ją do domu. Trasa wylot z miasta przez Grabówkę - Szarlejka - Kalej - Wręczyca - Kalej - Wydra - Nowa Gorzelnia i finalnie wjazd do miasta przez Lisiniec. Nie wiem czemu i co mnie podkusiło, żeby przejechać się pod szczytem i przez aleje...
Jak na złość wpieprzyłem się na jakiś apel pod tym szczytem i musiałem zacząć się bawić w coś co delikatnie podnosi poziom adrenaliny, szybka jazda między ludźmi... Chociaż nie lubię robić tego po ciemku bo ludzie są zbyt mało przewidywalni, a i percepcja ograniczona; no ale na moje szczęście wszyscy klęczeli, więc nie sprawiali aż tak dużych problemów




  • DST 62.05km
  • Teren 5.00km
  • Czas 03:00
  • VAVG 20.68km/h
  • VMAX 50.93km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 204 (103%)
  • HRavg 114 ( 57%)
  • Podjazdy 284m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pętla za miedzą

Środa, 12 sierpnia 2009 · dodano: 12.08.2009 | Komentarze 0

Pętla z Emilką po miejscowość doskonale już znanych na codzień. Konopiska - Aleksandria - Blachownia - Wręczyca - Kalej.