Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi fludi z miasteczka Częstochowa. Mam przejechane 17265.34 kilometrów w tym 4527.86 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 127851 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy fludi.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2009

Dystans całkowity:2037.13 km (w terenie 498.00 km; 24.45%)
Czas w ruchu:94:49
Średnia prędkość:21.48 km/h
Maksymalna prędkość:63.47 km/h
Suma podjazdów:7984 m
Maks. tętno maksymalne:178 (90 %)
Maks. tętno średnie:136 (69 %)
Liczba aktywności:31
Średnio na aktywność:65.71 km i 3h 03m
Więcej statystyk
  • DST 24.67km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:15
  • VAVG 19.74km/h
  • VMAX 42.80km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • HRmax 169 ( 85%)
  • HRavg 131 ( 66%)
  • Podjazdy 112m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Częstochowska Masa Krytyczna

Piątek, 31 lipca 2009 · dodano: 01.08.2009 | Komentarze 0

Najpierw poranna przejażdżka po mieście. A popołudniem udział w Częstochowskiej Masie Krytycznej jako człowiek blokers. Szkoda tylko, że tak mało osób w niej uczestniczyło w porównaniu do poprzedniego miesiąca.




  • DST 163.77km
  • Teren 60.00km
  • Czas 08:17
  • VAVG 19.77km/h
  • VMAX 60.44km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • HRmax 173 ( 87%)
  • HRavg 133 ( 67%)
  • Podjazdy 1530m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Arcyporażka :(

Czwartek, 30 lipca 2009 · dodano: 31.07.2009 | Komentarze 5

Plan na dzisiejszą wycieczkę, mimo trochę spontana w niej był nawet całkiem doskonały... Pobudka 4.00, w pośpiechu robione śniadanie, mycie się i spakowanie plecaka; a o 4.55 zasuwam na PKP bo o 5.18 odjeżdża pociąg do Krakowa. Zajmuję przedział bagażowy, w którym o dziwo są haki na rowery, wieszam na tym czymś rower, po czym zdejmuję go, bo jest tak jak sądziłem, wcale ten hak nie jest przystosowany do roweru i tylko koło bym na nim rozwalił.
Po chwili do tego mało wygodnego przedziału wsiadł starszy jegomość, którego już po kilku minutach miałem dość za sprawą jego gadki, której najmniej chciało się mi słuchać, a on bezprzerwy nawijał... Miałem także okazję zobaczyć co wozi ze sobą do samoobrony:
- lewa kieszeń kamizelki - pistolet gazowy;
- prawa kieszeń kamizelki - około 20cm pocket knife;
- prawa kieszeń spodni - kastet;
- gdzieś w środku kamizelki - pałka teleskopowa.
Chwalił się mi także, ze swoich wycieczek rowerowych, nie dalszych ni kilka bloków dalej... Z początku miałem zamiar zaprosić go na Masę Krytyczną, ale po dłuższym słuchaniu jego ględzenia i zobaczeniu arsenału darowałem sobie.
7.50 wypad z pociągu w Krakowie, szybki rekonesans za znakami IT i udaję się na Stare Miasto, ku rynkowi, kilka szybkich fotek; jak widzę po wczorajszej zabawie taty aparatem mam baterię na poziomie krytycznym, więc widzę, że napstrykam sobie zdjęć... Zresztą nie miałem zamiaru ich robić jakoś wiele, ale jednak wolę mieć trochę wiecej baterii. Chciałem też kupić jakąś drobną pamiątkę w Sukiennicach z wypadu, ale jedyny czynny kramik był tylko i wyłącznie z szachami, więc darowałem sobie zakup.
Podjazd na chwilkę pod Wawel tylko po to, żeby zrobić zdjęcie i uciekam na szlak kierując się w stronę domu...
No i od tego miejsca zaczynają się schody, nie wiem co za debil umieścił początek szlaku na jakimś wypizdowie zamiast gdzieś w okolicy rynku, gdzie łatwo jest go odnaleźć. Chyba nie jest to nikt z krakowskich urzędników, bo jak widziałem ścieżek rowerowych całkiem sporo i dobrze oznakowanych.
Jakoś długo miejsca staru nie szukałem, ale co jakiś czas w mapkę musiałem zerkać by się zorientować jak tam dojechać.

Dojazd do Balic całkiem spokojny, ale tutaj zaczynam się gubić oznakowanie szlaku do dupy, o tym że powinienem był skręcić dowiaduję się ze znaku 40m za skrzyżowaniem, na którym ledwo widać czerwony znaczek...
Kolejne zagubienie ma miejsce w Brzoskwini przeaczam kolejny skręt i zjeżdżam w dół do Nielepic. Wróciłbym się gdyby nie to, że na tym zjeździe wykręciłem max speed'a dziś, więc postanawiam inną trasą powrócić na szlak, szybka orientacja w mapie i znajduję idealny pieszy zielony szlak, na mapie wyglądał fajnie. W terenie tragicznie pierwszy kilometr był całkiem niezły, ale jak wjechałem w las, gdzie się jechało przez pokrzywy, chamry komarów i zatarasowana droga pod górę to postanowiłem zawrócić i jechać szosą przez Młynkę. Ta trasa była idealna; las a w nim asfalt troszkę wyboisty i lekko dziurawy, ale jechało się świetnie. Po drodze spotykam tutaj biker'a, który był z lekka zdziwiony mojej odpowiedzi na pytanie: Dokąd jedziesz? Do domu, do Częstochowy... Kilka minut pogawędki z nim i ruszam w dalszą drogę.
Na szczęśćie więcej razy szlaku już dzisiaj nie gubię, ale na moje nieszczęśćie jestem w tak kiepskiej formie, że ledwo jadę... Nie ma tu zbyt wielu ostrych podjazdów, a jednak mam dość.
Czas mija nie ubłaganie, moje tempo wciąż do dupy... Chęć jazdy coraz mniejsza, sens wycieczki zaginął gdzieś w lasach przed Krzeszowicami. Jest już późne popołudnie, a ja mijam dopiero Olkusz. Mijam też kolejne orle gniazda, o niektórych nie mając nawet pojęcia... Tęczyn, Bydlin, Smoleń, by w końcu dojechać do Podzamcza trochę po 18 i podjąć decyzję o rezygnacji z dalszej drogi do Częstochowy. Kieruję się na Ogrodzieniec, a potem na PKP w Zawierciu. W ostatniej minucie przez opieprzająca się babę w kasie, zdążyłem na pociąg na peronie. Nie chciałem więcej tu siedzić i bezczynnie czekać, to miałem gest rzuciłem się 20zł na bilet na InterCity, które jechało, aż 28min do Częstochowy...

Z dużym smutkiem i poczuciem nawalenia jechałem w tym pociągu, a później ulicami miasta do domu. Tak według moich przemyśleń czynnikami, które spowodowały, że się mi nie udało były:
- brak wystarczającej ilość snu, jakieś 4h;
- zbyt małe śniadanie, zbyt mało porządnego i regularnego jedzenia w czasie drogi;
- gubienie szlaku, zbyt długie rozmyślanie gdzie on może być;
- nasilający się upał, miało być 28 stopni, a było o 10 więcej;
- przepakowany plecak - niepotrzebnie brałem bluzę, wystarczyłyby rękawki i nogawki;
- jakieś takie przybicie...
No to chyba wszystko... Aha, no i może to, że jechałem sam, na takich długościach jednak, mieć do kogo otworzyć japę sporo daje, kto będzie trochę też tempo nakręcał.

Tak czy inaczej ja tej trasy nie odpuszczę, jeszcze w tym roku będę chciał ją całą pokonać w jeden dzień. A jak się jeszcze uda to wybrać się na pokonanie jej w ciągu 2-3dni, by móc sobie wszystko na spokojnie obejrzeć, porobić zdjęcia.


Barbakan © Fludi


Brama Floriańska © Fludi


Kościół Mariacki © Fludi


Sukiennice © Fludi


Widok na Wawel © Fludi


Zamek Rabsztyn © Fludi




  • DST 69.55km
  • Teren 15.00km
  • Czas 02:49
  • VAVG 24.69km/h
  • VMAX 43.58km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • HRmax 178 ( 90%)
  • HRavg 136 ( 69%)
  • Podjazdy 379m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kolejny raz podobny wyjazd

Środa, 29 lipca 2009 · dodano: 29.07.2009 | Komentarze 0

Rano: dom - praktyka - miasto - dom.
Później na obiad do babci, czyszczenie i smarowanie roweru, koszenie trawy na ogrodzie, by wieczorem wracać do domu spokojnym tempem przez Wręczycę.




  • DST 32.02km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:26
  • VAVG 22.34km/h
  • VMAX 47.50km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • HRmax 176 ( 89%)
  • HRavg 133 ( 67%)
  • Podjazdy 165m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Załatwiając kilka spraw masowych na mieście

Wtorek, 28 lipca 2009 · dodano: 28.07.2009 | Komentarze 0

Rano dom - praktyka - dom.
Popołudniem objechałem większość sklepów rowerowych w Częstochowie, zostawiając tam plakaty najbliższej masy krytycznej, a przy okazji zgarnąłem troszkę gadżetów na nagrody do konkursów.
Ogólnie dzisiejsza jazda niezbyt długa była, bo jakoś dzisiaj wstałem ze strasznie przemęczonymi nogami... Domagają się trochę dłuższego odpoczynku.




  • DST 73.49km
  • Teren 10.00km
  • Czas 03:30
  • VAVG 21.00km/h
  • VMAX 43.58km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 173 ( 87%)
  • HRavg 110 ( 55%)
  • Podjazdy 273m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Testując nowy nabytek

Poniedziałek, 27 lipca 2009 · dodano: 28.07.2009 | Komentarze 6

Z rana znów dom - praktyka - dom. Oczekiwanie na kuriera, a w przesyłce nowy licznik Sigma BC 2006 MHR. Na szybko zjedzony obiad, do piwnicy montaż nabytku na rowerze i jazda w teren z Emilką, która przyjechała do Częstochowy. Średnio się nam chciało jeździć, więc pojechaliśmy nad rzekę na hucie. Troszkę tam posiedzieliśmy po czym odprowadziłem ją do domu. Trasa przez Szarlejkę i Kalej. Powrót do miasta przez Kalej i Gorzelnie, później jeszcze przejazd przez aleje, żeby zbyt szybko nie wracać do domu...

Sigma BC 2006 MHR © Fludi




  • DST 71.68km
  • Teren 10.00km
  • Czas 03:01
  • VAVG 23.76km/h
  • VMAX 56.93km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 50m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kolejny nie udany wyjazd całodniowny

Niedziela, 26 lipca 2009 · dodano: 27.07.2009 | Komentarze 0

Ogólnie to dzisiaj miałem jechać do Krakowa i pokonać stamtąd do Częstochowy cały czerwony szlak rowerowy, ale prognoza pogody na ten kawałek Polski, który miałem pokonać w ciągu jednego dnia nie była najlepsza, więc postanowiłem się zabrać z ekipą wyjazdową z Częstochowskiego Forum Rowerowego. Wycieczka miała być również całodniowa do Załęczańskiego Parku Krajobrazowego. Wyjazd już o 8.00 z placu Biegańskiego w stronę Kłobucka, gdzie mają dołączyć do nas kolejne osoby. Po niecałym kilometrze, zgubił się jeden z forumowiczów, jak się okazało wieczorem poszedł mu łańcuch.
Nas z kolei kawałek za Częstochowa dopada lekki deszcz, w którym jedziemy aż do Kłobucka. Na pierwszym kłobuckim rondzie czekają na nas kolejni uczestnicy wyjazdu.
Dalsza trasa prowadzi w stronę Mokrej, gdzie nawet nie jesteśmy w stanie dojechać, ze względu na bardzo mokre warunki, znowu deszcze i to jeszcze gorszy. Około 1h siedzimy we wiacie przystankowej czekając, aż ten deszcz przejdzie i myśląc co dalej z wycieczką. Finalnie rezygnujemy z dalszej jazdy i postanawiamy wracać. Ja się po drodze odłączam od grupy w celu odwiedzenia znajomej we Wręczycy. Po tym jak od niej wyszedłem i dojechałem do skrzyżowania, moim oczom ukazuje się coś przedziwnego...
Dłuuugi sznurek rowerzystów w żółtych odblaskowych kamizelkach i ja właśnie wjeżdżam na jego koniec. Co to za ludzie nie musiałem, długo myśleć. Po wyprzedzeniu tych ostatnich najwolniejszych jeden gość miał na plecach kamizelki, jakże dumne hasło: Kapelan pielgrzymki.
Jako że ja w takich imprezach nie uczestniczę, postanowiłem mocniej przycisnąć i wyprzedzić ten dziki tabun rowerzystów, delikatnie ich demotywując, że są arcypowolni. Nie powiem całkiem sporo ich było do wyprzedzania bo tak na oko to chyba z ponad 300 osób tam jechało w tym korowodzie. W momencie gdy ich wyprzedzałem, to cześć z nich zdążyła zjechać na jakiś parking leśny, więc nie byłem w stanie już tak dokładnie określić ich ilości.
W mieście widząc, że mam sporo czasu do obiadu, to zrobiłem sobie spacerniaka przez aleje, Mirów i nad rzeką.




  • DST 35.94km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:32
  • VAVG 23.44km/h
  • VMAX 48.05km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Podjazdy 25m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wieczorny spacerniak

Sobota, 25 lipca 2009 · dodano: 25.07.2009 | Komentarze 0

Trasa praktycznie identyczna co i wczoraj, tylko jeszcze sobie po terenach Błeszna trochę pobłądziłem. Wracając w alejach spotkałem Sforzę, chwilkę pogadaliśmy przy okazji przeczekując deszcz. Później kierunek dom.




  • DST 44.88km
  • Teren 8.00km
  • Czas 02:04
  • VAVG 21.72km/h
  • VMAX 43.50km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 50m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wieczorne spokojne tempo

Piątek, 24 lipca 2009 · dodano: 24.07.2009 | Komentarze 0

Rano: dom - praktyki - dom.
Później zrobiłem kilka kilometrów na Hexagon'ie, którego byłem zawieść do wysyłki kurierowi.
A wieczorem wyszedłem się przejechać na pozostałej już tylko mi A6, po mieście. Trasa najpierw na Raków, później na teren huty, gdzie spotykam Marcina z TREK'a i z nim dalej kontynuuję jazdę wzdłuż rzeki, nawrót na niby rondzie koło Guardian'a i powrót w aleje trasą koło cmentarza żydowskiego.




  • DST 62.10km
  • Teren 25.00km
  • Czas 02:50
  • VAVG 21.92km/h
  • VMAX 50.28km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Olsztyna - żółtym szlakiem olsztyńskim

Czwartek, 23 lipca 2009 · dodano: 23.07.2009 | Komentarze 2

Dom - praktyki - dom - miasto - dom, to poranna część trasy.
A wieczorem na Raków wzdłuż rzeki i po przekroczeniu torów huty chwilka zastanowienia, czy jechać tędy wzdłuż wykopalisk na Olsztyn czy asfaltem rowerowym, wybieram asfalt, który po chwili sobie jednak odpuszczam zamieniam na żółty pieszy szlak tzw. olsztyński. Miałem zamiar nim przejechać się po całej długości, ale przejechaniu drogi na Biskupice i zorientowaniu się, że mam aż 4zł i mniej niż 1/3 w bidonie, a drugi jest pusty. Postanawiam jechać do Olsztyna uzupełnić zapasy i od drugiego końca tego szlaku wjechać w Sokole, a później w miejscu, w którym go przerwałem powrócić do Olsztyna, a następnie do domu.
Tyle, że w Olsztynie jednak zmieniłem plany... Nie powiem najlepszej godziny na wyjazd to nie wybrałem przy takiej pogodzie (parę minut po 16...). Przez to, że było zbyt gorąco, nawet w lesie pośród drzew gdzie myślałem, że będzie w miarę chłodno było duszno i parno, stwierdziłem, że daruję sobie dzisiaj drugą część tego szlaku i wracam do domu. Żeby powrót tylko nie był nudny i wciąż tą samą trasą, postanawiam troszkę ściąć trasę w Kusiętach jadać czerwonym pieszym szlakiem, później wracam na czerwoną rowerówkę. Po drodze wstąpiłem na nigdy nie odwiedzany przeze mnie Cmentarz Ofiar II Wojny Światowej w Olsztynie. Dopiero na niej po wjeździe w las koło Zielonej Góry mogę poczuć trochę chłodu i przyjemnie się rozpędzić, to nie to samo co piachy żółtego pieszego...
Troszkę ścinam i ten szlak, żeby nie wyjechać na tyłach Mirowa, więc kieruję się ku hucie, a później tuż za bramą Koksowni z premedytacją wjeżdżam na polną ścieżkę, która prowadzi na jakiś teren prywatny na Mirowie, kiedyś się tam na przejażdżce z Dagmarką wrypałem. Dzisiaj niestety brama zamknięta, jakieś psy na podwórku i nikogo nie ma... Dobrze, że furtka była na tyle szeroko otwarta, że się w niej zmieściłem i uciekłem przed tymi psami na ulicę. Stąd już droga prosta w aleje, a następnie do domu.

Widok na górkę w sokolich - chyba Pielgrzym © Fludi


Cmentarz Ofiar II Wojny Światowej © Fludi


Obeliski na Cmentarzu Ofiar II Wojny Światowej © Fludi


Cmentarz Ofiar II Wojny Światowej © Fludi




  • DST 82.20km
  • Teren 20.00km
  • Czas 03:26
  • VAVG 23.94km/h
  • VMAX 43.56km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 150m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kojący dotyk chłodu po upalnym dniu.

Środa, 22 lipca 2009 · dodano: 22.07.2009 | Komentarze 0

Dom - praktyki - miasto - dom.
Po przebraniu się w normalne ciuchy wyjazd z domu do babci troszkę pomóc, godzina trochę z dupy bo w największy upał... Trasa przez Konopiska i Aleksandrię. Powrót przez Malice prawie przez Wręczycę bo sobie część trasy skróciłem poznanym kiedyś niebieskim szlakiem rowerowym do Grodziska, następnie Libidza, Lgota i jazda po mieście. Jeszcze tuż przed zamknięciem podjazd do jednego rowerowego, troszkę sobie kółka sprężarką podpompować do 4 barów, bo po wczorajszym 3-krotnym pompowaniu tylnego kółka miałem dość pompki.