Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi fludi z miasteczka Częstochowa. Mam przejechane 17265.34 kilometrów w tym 4527.86 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy fludi.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2009

Dystans całkowity:904.93 km (w terenie 252.00 km; 27.85%)
Czas w ruchu:41:02
Średnia prędkość:22.05 km/h
Maksymalna prędkość:63.04 km/h
Suma podjazdów:14650 m
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:45.25 km i 2h 03m
Więcej statystyk
  • DST 125.06km
  • Teren 64.00km
  • Czas 06:03
  • VAVG 20.67km/h
  • VMAX 63.04km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 4300m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Drugi dzień testów A6 - kierunek Mirów i Bobolice

Niedziela, 14 czerwca 2009 · dodano: 16.06.2009 | Komentarze 0

Kolejny dzień testów zapowiadał się całkiem miło, czyli wpakowanie roweru na najlepszy teren w okolicy - Jura, a dokładniej szlakami do Mirowa i Bobolic. Ekipa wyjazdowa to Faki, Lukas, Sforza i STi. Wyjechaliśmy spod Jagielończyków chwilkę po 10, kierując się w stronę huty, odbicie nad rzekę i jazda wzdłuż niej, wskok na czarny rowerowy do Skrajnicy, z której nie zjeżdżamy do Olsztyna, omijając go i kierując się terenem do Zrębic. W Zrębicach w przeciwną stronę mija nas peleton szosowców, który wyruszał mniej więcej o tej samej godzinie co i my także z pod Jagielończyków. No cóż mają ostre tempo... W Zrębicach za Kościołem wskakujemy w teren, gdzie zaczynają się coraz ciekawsze górki i podjazdy. No, ale mnie to nie zraża w końcu idealna trasa do sprawdzenia siebie i roweru. Dalsza trasa prowadzi do Złotego Potoku, każdą miła formą terenu podjazdy, zjazdy, piachy, kamienie, itd... W Złotym Potoku krótki odpoczynek pod dworkiem Krasińskich wśród zabytkowych pomp strażackich, żeby przegryźć co nie co. A później dalsza jazda w stronę Ostrężnika ścieżką zdrowia Ku źródłom. Przy jednym źródełku zatankowaliśmy trochę nasze bidony i pognaliśmy dalej. Za Ostrężnikiem wjazd na czarny pieszy szlak rowerowy, gdzie spotkała mnie nie mała niespodzianka. Coś czego nie spodziewałem się, wiem że wielu się już zdarzało... Skrzywienie haka przerzutki. Na podjeździe w pewnym momencie usłyszałem, że coś mi telepie po szprychach w tylnim kole sądziłem, że to jakieś drobne gałązki, gdy spojrzałem nic nie było w kole, a przerzutka była nienaturalnie wygięta. Nie powiem w pierwszej chwili się wkurzyłem dość mocno, ale od razu przystąpiłem do naprawy skrzywiony wózek przerzutki wyprostowałem dłońmi, wyszło nawet prosto. Najważniejsze, że zachowała się jakaś liniowość prowadzenia łańcucha. Z hakiem było już trochę gorzej coś tam dłońmi na wystających korzeniach niby go sprostowałem, ale jednak to nie było to. Na szczęście z pomocą przyszedł Faki, który wiózł ze sobą porządnego długiego imbusa, dzięki któremu po zaparciu się udało się mi jakoś przeciągnąć nawet ciut za bardzo ten skrzywiony hak. Na szybko przykręcenie przerzutki, założenie łańcucha i jedziemy dalej. Nawet nie jest źle, chociaż w pierwszych chwilach, przerzutka nie do końca chodziła jak należy, ale się sama dotarła po kilkudziesięciu metrach.
Po tym małym defekcie, jeszcze troszkę lasem pod górkę, a później z górki do Trzebniowa, gdzie zrobiliśmy 5min postój pod sklepem, gdzie największy był wybór win, szczególnie w smakach można było przebierać. Z Trzebniowa kawałek asfaltem i znów wjazd w teren, żeby przebijać się w stronę Niegowy, w której de fakto jak sądzę, chyba nawet nie byliśmy, tylko Mariusz gdzieś nas tak ładnie poprowadził teren, że po wjeździe na jedno z wzniesień ujrzeliśmy cel naszej wycieczki – Mirów, tam się wybieramy, ale najpierw zahaczymy o Bobolice.
Do Bobolic dostaliśmy się niebieskim pieszym szlakiem Warowni Jurajskich, naprawdę piękna jazda jest w takim terenie. Można się tu świetnie sprawdzić zarówno psychicznie jak fizycznie. Zjeżdżając już do samych Bobolic zagubił się nam Faki, który został trochę w tyle i zgodnie z naszym wcześniejszym uzgodnieniem, obiad mieliśmy zjeść w Mirowie. Faki pojechał do Mirowa, a nasza pozostała czwórka na chwilkę zatrzymała się pod zamkiem w Bobolicach. Szkoda, że nie było czasu wejść na niego zrobić kilka zdjęć, ale musieliśmy jechać szukać Faki’ego. Pognaliśmy szybko zatem do Mirowa szukając go. Kółeczko wokół zamku i knajpek pobliskich, żeby go odnaleźć i w końcu jest siedzi w jednej mając przed sobą ładnie pachnącą zupkę.
Po ponad godzinnej przerwie z obiadkowo-piwnej ruszyliśmy w drogę powrotną. Kawałek asfaltem kierując się czarnym szlakiem Zamków przez Łutowiec do Moczydła, a następnie zjazd do Trzebniowa, skąd pojechaliśmy w stronę Ludwinowa by w pewnym momencie odbić w lasy na Złoty Potok. W Złotym Potoku kolejny raz wjeżdżamy na Aleje Klonów i czerwony pieszym szlakiem kierujemy się, aż do Zrębic, tam zmiana szlaku z pieszego na rowerowy i jedziemy do Olsztyna. Krótki postój na rynku, pogawędka i kierujemy się czarnym szlakiem przez Skrajnicę do Częstochowy. Zgodnie z informacjami licznika Mariusza suma przewyższeń na całej trasie wyniosła ponad 1000m.

Wycieczka naprawdę bardzo udana, mimo małej przygody z rowerem. Ale jak przystało na drugi dzień testów, całkiem nieźle się spisywał amortyzator się miło rozbujał, ewidentnie teraz widać, że zaczyna swoją pracę i czuć jego skok, trochę linka od manetki blokady skoku co prawda była za luźno ustawiona, ale to jest rzecz do szybkiej regulacji samemu, wystarczy tylko jeden mały kluczyk nimbusowy, którego nie mam, więc muszę jechać z tym do serwisu. Napęd pomimo tej usterki chodzi cały czas ładnie i płynnie. Na wszelki wypadek, muszę się zaopatrzyć w zapasowy hak, żeby nie mieć więcej takich przygód… Po tej jeździe mogę śmiało powiedzieć, że rowerek rewelacja, tego mi trzeba było. Troszkę przyciężki przez tego Dart’a, no ale za jakiś czas go wymienię na kilo lżejszą Rebe, a w najgorszym wypadku na Recon’a.




Pompa ręczna 194 © Fludi


Pompa ręczna 197 © Fludi


Pompa-zaprzęg © Fludi


Widok na kilka pomp i Faki'ego © Fludi


Lukas robiący zdjęcie © Fludi


Prawie wszyscy uczestnicy wycieczki © Fludi


Pałac Raczyńskich w Złotym Potoku © Fludi


Uzupełnianie bidonów wodą ze źródełka © Fludi


Zamek w Mirowie © Fludi




  • DST 72.14km
  • Teren 20.00km
  • Czas 03:16
  • VAVG 22.08km/h
  • VMAX 58.68km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Podjazdy 500m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pierwszy dzień testów A6

Sobota, 13 czerwca 2009 · dodano: 13.06.2009 | Komentarze 2

Dzisiaj był pierwszy dzień testowania nowego rowerku.
Wrażenia są następujące...
Trochę boli tyłek, od nowego ewidentnie twardszego siodełka bardziej sportowego, ale nie ma się co zrażać za kilka dni nie będę pewnie czuł już różnicy. Napęd działa idealnie, kolejne przełożenia wchodzą bardzo dynamicznie, więc nie mogę tutaj na nic narzekać, do tego manetki świetnie leżą w dłoniach i duża nowość dla mnie dwukierunkowa dźwignia do zrzucania. Cały rower bardzo szybko się zbiera i mocno rozpędza. Hamulce reagują na troszkę mocniejsze drgnięcie palców na klamce, a trochę mocniejsze ich dociśniecie zatrzymuje rower prawie, że w miejscu. Opony kapitalnie się spisują na asfalcie jak i w terenie, do tego mają bardzo małe opory toczenia, gdy się jedzie słychać jak się rwą do pokonywania dalszego odcinka drogi. Chociaż mają drobną wadę, jak na suchym spisują się świetnie, tak na mokrym i na dodatek gdy są to liście, korzenie czy też leśne kładki nad rzeczkami wykonane przez okolicznych tubylców, delikatnie sobie z tym nie radzą i mają dość mocny poślizg. Jazda po takich mokrych, leśnych wertepach kosztowała mnie utratą zapasowej dętki, która była przytroczona do torebki... Amortyzator, no z nim sam nie wiem jak jest. Specjalnie wybierałem najgorsze odcinki dróg by poczuć jego działanie, ale jakoś to kiepsko idzie. I albo on tak dobrze tłumi jakieś niezbyt duże nierówności, że nawet nie czuć ich w rękach, a zaczyna zbierać tylko największe, których nie ma szans żeby nie poczuć. Albo jest coś zrypany i nie działa wcale, w co szczerze wątpię. Muszę jeszcze chyba poeksperymentować z ustawieniem go. Zastanawiam się czy licznik mam dobrze skalibrowany, bo momentami odnoszę wrażenie, że pokazuje on o wiele wyższą prędkość niż jest w rzeczywistości.
Jutro będzie dalszy ciąg testów już na Jurze.

A dzisiejsza trasa to do babci do Blachowni na obiad. Później na Cisie do źródełka, Malice do Wręczycy spotkanie z Emilką, która zaprowadza mnie do Rezerwatu Zamczysko. Chwilka odpoczynku i powrót do domu przez Kalej i Wydrę.

Źródełko św. Huberta w Cisiu, z którego tłumnie ludzie biorą wodę.

Źródełko w Ciciu © Fludi


Kapliczka św. Huberta © Fludi




  • DST 7.46km
  • Czas 00:20
  • VAVG 22.38km/h
  • VMAX 43.53km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nowy rumak w stajni

Piątek, 12 czerwca 2009 · dodano: 12.06.2009 | Komentarze 0

Zakup dokonany, zmodyfikowany od razu. Po czym odstawiony szybko do domu, żeby wrócić po Hexagona, który teraz pójdzie w nie pamięć, a dla którego szukam nowego godnego właściciela.
Teraz tylko kwestia zdobycia funduszy, żeby wymienić tego RS Dart'a 3 na Rebe Race, przez która to też będę musiał wstawić na przód tarczówkę Avid'a Juicy 5. No nic trudno czasem trzeba iść za postępem...
Mam nadzieję, że jutro/dziś bo już chwilkę po północy będzie piękna pogoda i będę mógł sobie miło hasać testując nowy rowerek.




  • DST 12.24km
  • Czas 00:32
  • VAVG 22.95km/h
  • VMAX 44.57km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Kross Hexagon V6 - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do sklepu po nowy nabytek

Piątek, 12 czerwca 2009 · dodano: 12.06.2009 | Komentarze 0

Do rowerowego po nowy nabytek, gdzie spędziłem prawie 3h zanim go złożyli i podmienili kilka części na takowe co mi by bardziej pasowały. Później odstawka roweru (Hexagona) do jurczyka, by nowy nabytek czym prędzej zaparkować w domu. I 2h później powrót po rower do jurczyka i jazda do domu by się cieszyć nowym nabytkiem. Chociaż nie było okazji się nim dłużej dzisiaj cieszyć, a wszystko to przez pogodę...




  • DST 26.64km
  • Teren 6.00km
  • Czas 01:12
  • VAVG 22.20km/h
  • VMAX 46.21km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Podjazdy 850m
  • Sprzęt Kross Hexagon V6 - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pogoda psuje szyki

Czwartek, 11 czerwca 2009 · dodano: 12.06.2009 | Komentarze 1

Byle jakie kręcenie przez pogodę. Przez miasto na Mirów, a że zaczęło się coraz bardziej zbierać na deszcz, wzdłuż Warty powrót w aleje, wstąpienie na chwilkę do Marcina, przeczekanie deszczu. A potem do domu, jeszcze na koniec przejazd przez lasek Aniołowski.




  • DST 73.96km
  • Teren 45.00km
  • Czas 03:28
  • VAVG 21.33km/h
  • VMAX 61.46km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 1300m
  • Sprzęt Kross Hexagon V6 - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ostatnie wspaniałe chwile

Środa, 10 czerwca 2009 · dodano: 12.06.2009 | Komentarze 0

Trochę późno, ale w końcu mam chwilę spokoju by dodać wpis... Wycieczka z środy.
Pogoda trochę nie pewna popołudniu była, jakiś tam drobny deszczyk po drodze był, ale jednak się wybrałem na przejażdżkę, najpierw na chwilę do miasta do znajomego. A później po rozmowie z lukas'em parę minut po 18, grzałem jak w amoku do Olsztyna, który miał na mnie tam zaczekać razem z dojeżdżającym na miejsce Sforzą. 42min później byłem już w Olsztynie - trasa standardowo czerwony szlak. Zaraz po spotkaniu jazda w dalszą drogę. Zielonym szlakiem na Biskupice, do których nie mamy zamiaru kręcić pod górkę; jedziemy prosto przez lasy na Choroń, a następnie do Poraja. W Poraju za stacją PKP wjazd na żółto-zielony szlak prowadzący lasami koło szybów kopalni w Dębowcu. Po połączeniu się żółtego z niebieskim, przesiadka na ten drugi prowadzący na Kręciwilk. I na tym szlaku najwięcej przygód...
Po pierwsze kałuże, kałuże i jeszcze raz kałuże. Efekt - w końcu mamy dość omijania ich, bo mimo wszystko ufajdani błotem i tak jesteśmy.
Po drugie, żeby nie jechać po szlaku, który był z lekka mokrymi piachami jechaliśmy boczną ścieżką prowadzącą obok pod drzewami. No i w jednym miejscu, gdzie jakiś korzeń przechodził przez ścieżkę, tak że wjechałem na niego pod małym kątem.
Efekt - dupa w górę i lecę do przodu. A jakiś czas temu się zastanawiałem, jak wygląda fikołek w SPD? No to już doskonale wiem, po części mój odruch, a po części siła wyrzutu wypięła mnie. Trochę obiłem upadając lewe biodro, ale ogólnie jest ok. No i dobrze, że jadący tuż za mną lukas zdążył wyhamować.
Po trzecie jadąc szlakiem, przy drodze było coś szarego, co w pierwszej chwili uznałem za zająca, dla którego nie warto się było zatrzymywać, gdyż pewnie by i tak zdążył zwiać. Ale jak się okazało zając nie zwiał i postanowił jednak być puszczykiem, czy też jakąś inną sową... Najprawdopodobniej musiała wypaść z gniazda, które było gdzieś tam wysoko w górze. Więcej się stroszyła i syczała na nas, zamiast uciekać.
Po dojechaniu do miasta, skręt nad Wartę koło zbiorników wodnych, jadąc w delikatnej mgiełce, która była wszędzie wokoło, a żeby było fajniej ścieżka była trochę szersza od kółek. Dojazd pod Jagielończyków i się zaczynamy rozdzielać, kierując do domów.
Podsumowując dzień to zgodnie ze sloganem reklamowym grupy SLX - It was a great day.
Mam nadzieję, że w piątek, tj. dzisiaj będę w końcu miał już mój nowy rowerek i będę się mógł teraz na nim wyżywać.

Fotka puchacza, skradziona z wpisu na blogu Sforzare

Zdjęcie z wycieczki rowerowej © matotr


A tak ja wyglądałem po wejściu do domu...
Ja, czyli Fludi © Fludi


Rower następnego dnia, gdy zabierałem się za czyszczenie. Ogólnie około 4h straciłem na wyczyszczenie wszystkie na błysk i trochę ponad 2h na wypranie bluzy z tych plamek błota.
Brudas © Fludi




  • DST 52.87km
  • Teren 8.00km
  • Czas 02:29
  • VAVG 21.29km/h
  • VMAX 59.79km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 1000m
  • Sprzęt Kross Hexagon V6 - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Mstowa

Poniedziałek, 8 czerwca 2009 · dodano: 08.06.2009 | Komentarze 1

Z rana rowerkiem na uczelnie, zamówić nowy rower, później nauka...
Po obiedzie krótka przerwa w nauce do sesji i wypadam z Marcinem do Mstowa, zielonym szlakiem rowerowym. Natomiast powrót asfaltem przez Wyczerpy.




  • DST 30.67km
  • Teren 14.00km
  • Czas 01:23
  • VAVG 22.17km/h
  • VMAX 53.63km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 1000m
  • Sprzęt Kross Hexagon V6 - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czerwone maki

Sobota, 6 czerwca 2009 · dodano: 06.06.2009 | Komentarze 0

Kiedyś czytając bloga everest'a, zainspirowało mnie wapienne coś, które chciałem zobaczyć... I dzisiaj tak jako, że dawno nie wybierałem się w tamte regiony postanowiłem obrać kierunek zgonie z wytycznymi Bartka, ku Wierzchowisku, później odbić ku Rędzinom. Wyjazd z domu ścieżką wzdłuż Fieldorfa, a później wjazd na Brata Alberta, dojeżdżając już do granic miasta, gdzie są same łąki skręt w Połaniecką, a następnie w Kresową, która prowadzi do Rędzin. To gdzieś tutaj wzdłuż polnej ścieżki do Rędzin powinien być ten wapienny twór, ale go nie było... Chyba się coś everest, machnął gdy podawał mi koordy tego miejsca albo ja jestem ślepy i pośród łąk nie potrafiłem dojrzeć wapiennej budowli. Gdy byłem wśród tych łąk, zaczęło jeszcze delikatnie padać, dlatego też zbytnio się nie rozczulałem nad tym czemu nie ma, tego czegoś i przyspieszyłem ku Rędzinom. Z Rędzin szybki sprint do miasta, ale jako że po drodze przestało padać to skręciłem na Wyczerpy i nad rzekę. Po drodzę zatrzymując się pod sklepem za czymś do zjedzenia, dostałem od 2 pijaczków kilka dobrych rad. Pierwsza z nich to nie zapinaj gościu roweru, to nikt jeździć nie umie, więc nie zginie. Druga zgaś sobie z tyłu lampkę bo baterie ci padną. No cóż zapiąć, zapiałem, ale pewnie i tak mieliby problem ze zwinięciem, go przez pedały, na które im zwróciłem uwagę robiąc w wała, że jak nie mają tego czegoś w bucie to nie pojadą... No i dosyć one ich zainteresowały, bo jak ja robiłem zakupy oni, swoimi przepitymi łepetynami próbowali je rozgryźć. Lampki też nie zgasiłem, mam w niej jedne i te same baterie od 4-5lat i wciąż świeci mimo dość intensywnego użytkowania.
Z papu nad rzekę, gdzie przy progu zrobiłem sobie 5min przerwy na jedzenie, po czym pojechałem dalej na Złotą Górę i przez centrum do domu.

Czerwone maki © Fludi


Niebieski kwiat © Fludi


Uprawa © Fludi




  • DST 29.64km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:19
  • VAVG 22.51km/h
  • VMAX 44.24km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Podjazdy 200m
  • Sprzęt Kross Hexagon V6 - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nic konkretnego

Piątek, 5 czerwca 2009 · dodano: 05.06.2009 | Komentarze 0

Taka jazda trochę po mieście, trochę po jakiś zadupiach. Bez żadnego konkretnego celu.
I tak przy okazji podjąłem już finalnie decyzję odnośnie zakupu nowego rumaka do stajni.




  • DST 37.59km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:45
  • VAVG 21.48km/h
  • VMAX 42.98km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 300m
  • Sprzęt Kross Hexagon V6 - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na plądrowanie kopalni

Czwartek, 4 czerwca 2009 · dodano: 05.06.2009 | Komentarze 0

Jakoś tak się zgadałem z Emilką, żeby jechać zobaczyć jak się mnie wydawało opuszczoną kopalnie w Kaleji, której hałdę widać z daleka. Wyjazd z domu po 16, każdy pokonywany kilometr cały czas pod wiatr, na dodatek wyprowadzając rower rypnąłem się o kant stołu w tyłek, który ciągle od tego momentu mnie bolał. Przez co też nie mogłem znaleźć sobie wygodnej pozycji na siodełku. Z Emilią się spotykam przed zjazdem do tej kopalni, która jak się okazuje nie jest opuszczona, tylko jej budynki zostały przez kogoś przedsiębiorczego zagospodarowane, także nici z plądrowania...
No to nie mając co robić, a bez chęci dalszego kręcenia w taką pogodę postanowiliśmy wejść na hałdę i podziwiać z jej szczytu krajobraz okolicy. Wchodząc do góry po drodze minęliśmy, zapewne jakieś pozostałości po kopalni w postaci zapewne wejść do jakiś szybów, które w obecnej chwili pełniły funkcję śmietnika albo szamba.
Po wdrapaniu się na szczyt dopadł nas mały deszczyk, taki 5-minutowy. Troszkę sobie posiedzieliśmy na szczycie, po czym gdy zaczęło się zbierać ku zachodowi, my także się zebraliśmy do domów.

Gniew boga © Fludi


Widoczek © Fludi


Oto co Emilka w znalazła w trawie.
Robaczek © Fludi


Robaczek © Fludi


Kwiatek © Fludi


Powolny zachód słońca © Fludi


Blask © Fludi


Jeszcze później © Fludi