Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi fludi z miasteczka Częstochowa. Mam przejechane 17265.34 kilometrów w tym 4527.86 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 127851 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy fludi.bikestats.pl
  • DST 23.14km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:08
  • VAVG 20.42km/h
  • VMAX 40.83km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nic szczególnego po mieście

Sobota, 27 czerwca 2009 · dodano: 27.06.2009 | Komentarze 0

Po mieście i kawałek laskiem Aniołowskim, ze względu na kijową aurę i nadciągający letni deszczyk powrót do domu.




  • DST 63.51km
  • Teren 10.00km
  • Czas 02:50
  • VAVG 22.42km/h
  • VMAX 50.03km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Podjazdy 500m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

40 Częstochowska Masa Krytyczna i sprint do Olsztyna

Piątek, 26 czerwca 2009 · dodano: 26.06.2009 | Komentarze 0

Chwilkę po 16 wyjście z domu na rowerek, żeby zdążyć na Masę Krytyczną o 18. Dlatego też sprint do Olsztyna, przez miasto na Raków stamtąd na teren huty nad rzeką do Kręciwilka, Odrzykoń, Skrajnica, Olsztyn, Kusięta, Odrzykoń i Częstochowa.
Będąc już w mieście uderzenie na plac Biegańskiego, skąd się rozpoczęła o 18.00 Masa Krytyczna, w czasie, której robiłem za pana porządkowego w odblaskowej kamizelce..




  • DST 40.00km
  • Czas 01:36
  • VAVG 25.00km/h
  • VMAX 42.71km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Podjazdy 250m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wietrzenie umysłu

Czwartek, 25 czerwca 2009 · dodano: 25.06.2009 | Komentarze 0

Przejażdżka po wsiowych rubieżach miasta, taka głównie dla relaksu i przewietrzenia umysłu zmęczonego nauka. Dobrze, że tej nauki zostało jeszcze tylko troszkę do środy, a później wybywam...
Muszę gdzieś wyjechać odpocząć od domu skatować się trochę na ciele i psychice. Wybiorę się chyba gdzieś w Beskidy z rowerem na następny weekend.
Byle wyrobić do środy...




  • DST 40.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:26
  • VAVG 27.91km/h
  • VMAX 53.89km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 600m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Koszenie cz. 2

Sobota, 20 czerwca 2009 · dodano: 21.06.2009 | Komentarze 1

Kolejny dzień u babci spędzony na koszeniu trawy. Jeszcze lada dzień będzie część 3 koszenia.
Praktycznie wszystko asfaltem gnane w niesamowitym tempie, szczególnie wieczorem by zdążyć jeszcze na co nieco z 6. Nocy Kulturalnej.




  • DST 50.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 02:10
  • VAVG 23.08km/h
  • VMAX 44.43km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 500m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na sianokosy

Piątek, 19 czerwca 2009 · dodano: 19.06.2009 | Komentarze 0

Do babci trasą przez Konopiska, u niej drobne strzyżenie trawy i powrót stała trasą do domku w lekkim deszczyku.




  • DST 29.87km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:21
  • VAVG 22.13km/h
  • VMAX 52.76km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Podjazdy 1000m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na dotlenienie się

Czwartek, 18 czerwca 2009 · dodano: 18.06.2009 | Komentarze 0

Takie troszkę wymuszone kręcenie przed zmrokiem, a to za sprawą nauki i wczorajszego wypadku. Niedługo po tym jak wczoraj wyszedłem pojeździć mała kraksa z innym użytkownikiem 2 kółek, która skończyła się obdartymi plecami, ramieniem, przedramieniem i nogami. Do tego troszkę zniszczony bucik.
Także, to że wyszedłem dzisiaj pojeździć jest sukcesem, ale musiałem się troszkę dotlenić, bo już w domu nie wyrabiałem.
Standardowa trasa, najkrótszego treningu: centrum, Złota Góra, Mirów, wzdłuż Warty, lasek Aniołowski, wokół Północy.




  • DST 18.26km
  • Teren 4.00km
  • Czas 00:47
  • VAVG 23.31km/h
  • VMAX 46.12km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Takie tam nie znaczące

Wtorek, 16 czerwca 2009 · dodano: 17.06.2009 | Komentarze 3

Po mieście i lasku Aniołowskim




  • DST 52.89km
  • Teren 13.00km
  • Czas 02:49
  • VAVG 18.78km/h
  • VMAX 52.84km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 450m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Za hakiem i na tor kartingowy na Wyrazów

Poniedziałek, 15 czerwca 2009 · dodano: 16.06.2009 | Komentarze 0

Z rana na uczelnie na zaliczenia. A później do domu szybko zjadłem obiad i wybyłem w miasto na rowerze. Główny cel wyjazdu to wymiana haka i jak się da to przerzutki, jak się da to w ramach gwarancji. No niestety nie udało się wymienić tych części. Bo jak mi powiedzieli krzywy hak i wózek zawsze jest winą biker’a, który musiał w coś wjechać… Wiedziałem, że tak będzie co prawda, ale trudno zawsze spróbować można. Nowy hak, który kupić chciałem także nie dało rady, bo nawet na stanie nie było, ani tam gdzie kupowałem, ani w innych rowerowych. No cóż A6 2009 jest zbyt nowa i nikt chyba jeszcze tego nie ściągał. W serwisie od razu poprosiłem serwisanta, którego jak się okazuje skądś tam znam o podciągnięcie tej linki blokady skoku amorka, no i żeby coś tam troszkę wymyślił z tym napędem, żeby było lepiej niż jest. Duży klucz, mocny uchwyt, trochę siły i powiedzmy, że jest prościej jeszcze niż było.
Jako, że nie udało się mi kupić haka, to zrobiłem inny mały zakup. Bajeranckiego białego koszyczka na bidon, do rury podsiodłowej, bo nie mogłem patrzeć na te wystające śrubki. Po zakupie troszkę uznałem, że felernie jednak są te śrubki rozplanowane na wysokości tejże rury, gdyż nijak większy bidon nie wejdzie tam do koszyka. Muszę chyba zakupić jakiś jeden mniejsze, co by się tam mieścił, ewentualnie będę używał tego koszyczka do transportu puszki z narzędziami, na dłuższe trasy, którą też jakby nie patrzeć będę musiał kiedyś zakupić… Zanim kupowałem koszyk pod sklepem spotkałem jurczyka, który robi ostatnie przygotowania do jego wyprawy rowerowej przez Białoruś do Petersburga. A gdy byłem w trakcie zakupu, do sklepu zawitał Mariusz, z którym później po drodze pojechałem do kumpla, który akurat się wybierał rowerem na Wyrazów obczaić tor kartingowy, bo razem z Decoy’em budują go-kart’a. Po krótkiej rozmowie jednak najpierw jedziemy na Północ po Decoy’a któremu pożyczam Hexagon’a i jedziemy we trójkę na ten Wyrazów. No nie powiem z chłopakami jak zawsze dobrze się jeździ stare babcie na kozach, jadą szybciej niż one i nie boją się ruchu ulicy. Stąd też wycieczka wyglądała tak, że co jakiś dłuższy kawałek zatrzymywałem się i czekałem na nich, aż przejadą kawałek, wyprzedzałem i znów czekałem i tak cały czas… No niestety tempem spacerowym to ja umiem jeździć, ale tylko pod górkę.
Chłopaki sobie oblekali stan toru, bo straszyłem ich, że go sypują im pod budowę autostrady. No, ale jednak jak widzieli jeszcze tor jest jeździć się niby da. Oby tylko po dwóch latach czy nawet więcej od rozpoczęcia budowy w końcu go skończyli. Ich postępy prac można obejrzeć pod tym oto adresem: www.go-kart.yoyo.pl.
Po rozstaniu się z chłopakami, jeszcze trochę sprintu przez lasek Aniołowski, bo jeszcze po nim nie jeździłem od kilku dni, a tym bardziej na nowym rowerze. Chciałem jeszcze później koło 23 wyjść się jeszcze raz po nim przejechać testując nowe oświetlenie rowerowe, ale jednak wzmagający się coraz bardziej deszcz zepsuł mi plany.

Widoczki na zachodzące słońce gdzieś nad Wyrazowem

Blask nieba © Fludi


Zachód słońca nad Stradomiem © Fludi


Prawie w pełni osprzętowiona A6, bo tylko bez lampek
Oczko w głowie © Fludi


Cóż to jest i do czego służy nie wiem, ale wyrosło to bynajmniej w lasku.
Przedziwna kręta drewniana ścieżka © Fludi




  • DST 125.06km
  • Teren 64.00km
  • Czas 06:03
  • VAVG 20.67km/h
  • VMAX 63.04km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 4300m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Drugi dzień testów A6 - kierunek Mirów i Bobolice

Niedziela, 14 czerwca 2009 · dodano: 16.06.2009 | Komentarze 0

Kolejny dzień testów zapowiadał się całkiem miło, czyli wpakowanie roweru na najlepszy teren w okolicy - Jura, a dokładniej szlakami do Mirowa i Bobolic. Ekipa wyjazdowa to Faki, Lukas, Sforza i STi. Wyjechaliśmy spod Jagielończyków chwilkę po 10, kierując się w stronę huty, odbicie nad rzekę i jazda wzdłuż niej, wskok na czarny rowerowy do Skrajnicy, z której nie zjeżdżamy do Olsztyna, omijając go i kierując się terenem do Zrębic. W Zrębicach w przeciwną stronę mija nas peleton szosowców, który wyruszał mniej więcej o tej samej godzinie co i my także z pod Jagielończyków. No cóż mają ostre tempo... W Zrębicach za Kościołem wskakujemy w teren, gdzie zaczynają się coraz ciekawsze górki i podjazdy. No, ale mnie to nie zraża w końcu idealna trasa do sprawdzenia siebie i roweru. Dalsza trasa prowadzi do Złotego Potoku, każdą miła formą terenu podjazdy, zjazdy, piachy, kamienie, itd... W Złotym Potoku krótki odpoczynek pod dworkiem Krasińskich wśród zabytkowych pomp strażackich, żeby przegryźć co nie co. A później dalsza jazda w stronę Ostrężnika ścieżką zdrowia Ku źródłom. Przy jednym źródełku zatankowaliśmy trochę nasze bidony i pognaliśmy dalej. Za Ostrężnikiem wjazd na czarny pieszy szlak rowerowy, gdzie spotkała mnie nie mała niespodzianka. Coś czego nie spodziewałem się, wiem że wielu się już zdarzało... Skrzywienie haka przerzutki. Na podjeździe w pewnym momencie usłyszałem, że coś mi telepie po szprychach w tylnim kole sądziłem, że to jakieś drobne gałązki, gdy spojrzałem nic nie było w kole, a przerzutka była nienaturalnie wygięta. Nie powiem w pierwszej chwili się wkurzyłem dość mocno, ale od razu przystąpiłem do naprawy skrzywiony wózek przerzutki wyprostowałem dłońmi, wyszło nawet prosto. Najważniejsze, że zachowała się jakaś liniowość prowadzenia łańcucha. Z hakiem było już trochę gorzej coś tam dłońmi na wystających korzeniach niby go sprostowałem, ale jednak to nie było to. Na szczęście z pomocą przyszedł Faki, który wiózł ze sobą porządnego długiego imbusa, dzięki któremu po zaparciu się udało się mi jakoś przeciągnąć nawet ciut za bardzo ten skrzywiony hak. Na szybko przykręcenie przerzutki, założenie łańcucha i jedziemy dalej. Nawet nie jest źle, chociaż w pierwszych chwilach, przerzutka nie do końca chodziła jak należy, ale się sama dotarła po kilkudziesięciu metrach.
Po tym małym defekcie, jeszcze troszkę lasem pod górkę, a później z górki do Trzebniowa, gdzie zrobiliśmy 5min postój pod sklepem, gdzie największy był wybór win, szczególnie w smakach można było przebierać. Z Trzebniowa kawałek asfaltem i znów wjazd w teren, żeby przebijać się w stronę Niegowy, w której de fakto jak sądzę, chyba nawet nie byliśmy, tylko Mariusz gdzieś nas tak ładnie poprowadził teren, że po wjeździe na jedno z wzniesień ujrzeliśmy cel naszej wycieczki – Mirów, tam się wybieramy, ale najpierw zahaczymy o Bobolice.
Do Bobolic dostaliśmy się niebieskim pieszym szlakiem Warowni Jurajskich, naprawdę piękna jazda jest w takim terenie. Można się tu świetnie sprawdzić zarówno psychicznie jak fizycznie. Zjeżdżając już do samych Bobolic zagubił się nam Faki, który został trochę w tyle i zgodnie z naszym wcześniejszym uzgodnieniem, obiad mieliśmy zjeść w Mirowie. Faki pojechał do Mirowa, a nasza pozostała czwórka na chwilkę zatrzymała się pod zamkiem w Bobolicach. Szkoda, że nie było czasu wejść na niego zrobić kilka zdjęć, ale musieliśmy jechać szukać Faki’ego. Pognaliśmy szybko zatem do Mirowa szukając go. Kółeczko wokół zamku i knajpek pobliskich, żeby go odnaleźć i w końcu jest siedzi w jednej mając przed sobą ładnie pachnącą zupkę.
Po ponad godzinnej przerwie z obiadkowo-piwnej ruszyliśmy w drogę powrotną. Kawałek asfaltem kierując się czarnym szlakiem Zamków przez Łutowiec do Moczydła, a następnie zjazd do Trzebniowa, skąd pojechaliśmy w stronę Ludwinowa by w pewnym momencie odbić w lasy na Złoty Potok. W Złotym Potoku kolejny raz wjeżdżamy na Aleje Klonów i czerwony pieszym szlakiem kierujemy się, aż do Zrębic, tam zmiana szlaku z pieszego na rowerowy i jedziemy do Olsztyna. Krótki postój na rynku, pogawędka i kierujemy się czarnym szlakiem przez Skrajnicę do Częstochowy. Zgodnie z informacjami licznika Mariusza suma przewyższeń na całej trasie wyniosła ponad 1000m.

Wycieczka naprawdę bardzo udana, mimo małej przygody z rowerem. Ale jak przystało na drugi dzień testów, całkiem nieźle się spisywał amortyzator się miło rozbujał, ewidentnie teraz widać, że zaczyna swoją pracę i czuć jego skok, trochę linka od manetki blokady skoku co prawda była za luźno ustawiona, ale to jest rzecz do szybkiej regulacji samemu, wystarczy tylko jeden mały kluczyk nimbusowy, którego nie mam, więc muszę jechać z tym do serwisu. Napęd pomimo tej usterki chodzi cały czas ładnie i płynnie. Na wszelki wypadek, muszę się zaopatrzyć w zapasowy hak, żeby nie mieć więcej takich przygód… Po tej jeździe mogę śmiało powiedzieć, że rowerek rewelacja, tego mi trzeba było. Troszkę przyciężki przez tego Dart’a, no ale za jakiś czas go wymienię na kilo lżejszą Rebe, a w najgorszym wypadku na Recon’a.




Pompa ręczna 194 © Fludi


Pompa ręczna 197 © Fludi


Pompa-zaprzęg © Fludi


Widok na kilka pomp i Faki'ego © Fludi


Lukas robiący zdjęcie © Fludi


Prawie wszyscy uczestnicy wycieczki © Fludi


Pałac Raczyńskich w Złotym Potoku © Fludi


Uzupełnianie bidonów wodą ze źródełka © Fludi


Zamek w Mirowie © Fludi




  • DST 72.14km
  • Teren 20.00km
  • Czas 03:16
  • VAVG 22.08km/h
  • VMAX 58.68km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Podjazdy 500m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pierwszy dzień testów A6

Sobota, 13 czerwca 2009 · dodano: 13.06.2009 | Komentarze 2

Dzisiaj był pierwszy dzień testowania nowego rowerku.
Wrażenia są następujące...
Trochę boli tyłek, od nowego ewidentnie twardszego siodełka bardziej sportowego, ale nie ma się co zrażać za kilka dni nie będę pewnie czuł już różnicy. Napęd działa idealnie, kolejne przełożenia wchodzą bardzo dynamicznie, więc nie mogę tutaj na nic narzekać, do tego manetki świetnie leżą w dłoniach i duża nowość dla mnie dwukierunkowa dźwignia do zrzucania. Cały rower bardzo szybko się zbiera i mocno rozpędza. Hamulce reagują na troszkę mocniejsze drgnięcie palców na klamce, a trochę mocniejsze ich dociśniecie zatrzymuje rower prawie, że w miejscu. Opony kapitalnie się spisują na asfalcie jak i w terenie, do tego mają bardzo małe opory toczenia, gdy się jedzie słychać jak się rwą do pokonywania dalszego odcinka drogi. Chociaż mają drobną wadę, jak na suchym spisują się świetnie, tak na mokrym i na dodatek gdy są to liście, korzenie czy też leśne kładki nad rzeczkami wykonane przez okolicznych tubylców, delikatnie sobie z tym nie radzą i mają dość mocny poślizg. Jazda po takich mokrych, leśnych wertepach kosztowała mnie utratą zapasowej dętki, która była przytroczona do torebki... Amortyzator, no z nim sam nie wiem jak jest. Specjalnie wybierałem najgorsze odcinki dróg by poczuć jego działanie, ale jakoś to kiepsko idzie. I albo on tak dobrze tłumi jakieś niezbyt duże nierówności, że nawet nie czuć ich w rękach, a zaczyna zbierać tylko największe, których nie ma szans żeby nie poczuć. Albo jest coś zrypany i nie działa wcale, w co szczerze wątpię. Muszę jeszcze chyba poeksperymentować z ustawieniem go. Zastanawiam się czy licznik mam dobrze skalibrowany, bo momentami odnoszę wrażenie, że pokazuje on o wiele wyższą prędkość niż jest w rzeczywistości.
Jutro będzie dalszy ciąg testów już na Jurze.

A dzisiejsza trasa to do babci do Blachowni na obiad. Później na Cisie do źródełka, Malice do Wręczycy spotkanie z Emilką, która zaprowadza mnie do Rezerwatu Zamczysko. Chwilka odpoczynku i powrót do domu przez Kalej i Wydrę.

Źródełko św. Huberta w Cisiu, z którego tłumnie ludzie biorą wodę.

Źródełko w Ciciu © Fludi


Kapliczka św. Huberta © Fludi