Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi fludi z miasteczka Częstochowa. Mam przejechane 17265.34 kilometrów w tym 4527.86 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 127851 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy fludi.bikestats.pl
  • DST 7.46km
  • Czas 00:20
  • VAVG 22.38km/h
  • VMAX 43.53km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nowy rumak w stajni

Piątek, 12 czerwca 2009 · dodano: 12.06.2009 | Komentarze 0

Zakup dokonany, zmodyfikowany od razu. Po czym odstawiony szybko do domu, żeby wrócić po Hexagona, który teraz pójdzie w nie pamięć, a dla którego szukam nowego godnego właściciela.
Teraz tylko kwestia zdobycia funduszy, żeby wymienić tego RS Dart'a 3 na Rebe Race, przez która to też będę musiał wstawić na przód tarczówkę Avid'a Juicy 5. No nic trudno czasem trzeba iść za postępem...
Mam nadzieję, że jutro/dziś bo już chwilkę po północy będzie piękna pogoda i będę mógł sobie miło hasać testując nowy rowerek.




  • DST 12.24km
  • Czas 00:32
  • VAVG 22.95km/h
  • VMAX 44.57km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Kross Hexagon V6 - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do sklepu po nowy nabytek

Piątek, 12 czerwca 2009 · dodano: 12.06.2009 | Komentarze 0

Do rowerowego po nowy nabytek, gdzie spędziłem prawie 3h zanim go złożyli i podmienili kilka części na takowe co mi by bardziej pasowały. Później odstawka roweru (Hexagona) do jurczyka, by nowy nabytek czym prędzej zaparkować w domu. I 2h później powrót po rower do jurczyka i jazda do domu by się cieszyć nowym nabytkiem. Chociaż nie było okazji się nim dłużej dzisiaj cieszyć, a wszystko to przez pogodę...




  • DST 26.64km
  • Teren 6.00km
  • Czas 01:12
  • VAVG 22.20km/h
  • VMAX 46.21km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Podjazdy 850m
  • Sprzęt Kross Hexagon V6 - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pogoda psuje szyki

Czwartek, 11 czerwca 2009 · dodano: 12.06.2009 | Komentarze 1

Byle jakie kręcenie przez pogodę. Przez miasto na Mirów, a że zaczęło się coraz bardziej zbierać na deszcz, wzdłuż Warty powrót w aleje, wstąpienie na chwilkę do Marcina, przeczekanie deszczu. A potem do domu, jeszcze na koniec przejazd przez lasek Aniołowski.




  • DST 73.96km
  • Teren 45.00km
  • Czas 03:28
  • VAVG 21.33km/h
  • VMAX 61.46km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 1300m
  • Sprzęt Kross Hexagon V6 - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ostatnie wspaniałe chwile

Środa, 10 czerwca 2009 · dodano: 12.06.2009 | Komentarze 0

Trochę późno, ale w końcu mam chwilę spokoju by dodać wpis... Wycieczka z środy.
Pogoda trochę nie pewna popołudniu była, jakiś tam drobny deszczyk po drodze był, ale jednak się wybrałem na przejażdżkę, najpierw na chwilę do miasta do znajomego. A później po rozmowie z lukas'em parę minut po 18, grzałem jak w amoku do Olsztyna, który miał na mnie tam zaczekać razem z dojeżdżającym na miejsce Sforzą. 42min później byłem już w Olsztynie - trasa standardowo czerwony szlak. Zaraz po spotkaniu jazda w dalszą drogę. Zielonym szlakiem na Biskupice, do których nie mamy zamiaru kręcić pod górkę; jedziemy prosto przez lasy na Choroń, a następnie do Poraja. W Poraju za stacją PKP wjazd na żółto-zielony szlak prowadzący lasami koło szybów kopalni w Dębowcu. Po połączeniu się żółtego z niebieskim, przesiadka na ten drugi prowadzący na Kręciwilk. I na tym szlaku najwięcej przygód...
Po pierwsze kałuże, kałuże i jeszcze raz kałuże. Efekt - w końcu mamy dość omijania ich, bo mimo wszystko ufajdani błotem i tak jesteśmy.
Po drugie, żeby nie jechać po szlaku, który był z lekka mokrymi piachami jechaliśmy boczną ścieżką prowadzącą obok pod drzewami. No i w jednym miejscu, gdzie jakiś korzeń przechodził przez ścieżkę, tak że wjechałem na niego pod małym kątem.
Efekt - dupa w górę i lecę do przodu. A jakiś czas temu się zastanawiałem, jak wygląda fikołek w SPD? No to już doskonale wiem, po części mój odruch, a po części siła wyrzutu wypięła mnie. Trochę obiłem upadając lewe biodro, ale ogólnie jest ok. No i dobrze, że jadący tuż za mną lukas zdążył wyhamować.
Po trzecie jadąc szlakiem, przy drodze było coś szarego, co w pierwszej chwili uznałem za zająca, dla którego nie warto się było zatrzymywać, gdyż pewnie by i tak zdążył zwiać. Ale jak się okazało zając nie zwiał i postanowił jednak być puszczykiem, czy też jakąś inną sową... Najprawdopodobniej musiała wypaść z gniazda, które było gdzieś tam wysoko w górze. Więcej się stroszyła i syczała na nas, zamiast uciekać.
Po dojechaniu do miasta, skręt nad Wartę koło zbiorników wodnych, jadąc w delikatnej mgiełce, która była wszędzie wokoło, a żeby było fajniej ścieżka była trochę szersza od kółek. Dojazd pod Jagielończyków i się zaczynamy rozdzielać, kierując do domów.
Podsumowując dzień to zgodnie ze sloganem reklamowym grupy SLX - It was a great day.
Mam nadzieję, że w piątek, tj. dzisiaj będę w końcu miał już mój nowy rowerek i będę się mógł teraz na nim wyżywać.

Fotka puchacza, skradziona z wpisu na blogu Sforzare

Zdjęcie z wycieczki rowerowej © matotr


A tak ja wyglądałem po wejściu do domu...
Ja, czyli Fludi © Fludi


Rower następnego dnia, gdy zabierałem się za czyszczenie. Ogólnie około 4h straciłem na wyczyszczenie wszystkie na błysk i trochę ponad 2h na wypranie bluzy z tych plamek błota.
Brudas © Fludi




  • DST 52.87km
  • Teren 8.00km
  • Czas 02:29
  • VAVG 21.29km/h
  • VMAX 59.79km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 1000m
  • Sprzęt Kross Hexagon V6 - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Mstowa

Poniedziałek, 8 czerwca 2009 · dodano: 08.06.2009 | Komentarze 1

Z rana rowerkiem na uczelnie, zamówić nowy rower, później nauka...
Po obiedzie krótka przerwa w nauce do sesji i wypadam z Marcinem do Mstowa, zielonym szlakiem rowerowym. Natomiast powrót asfaltem przez Wyczerpy.




  • DST 30.67km
  • Teren 14.00km
  • Czas 01:23
  • VAVG 22.17km/h
  • VMAX 53.63km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 1000m
  • Sprzęt Kross Hexagon V6 - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czerwone maki

Sobota, 6 czerwca 2009 · dodano: 06.06.2009 | Komentarze 0

Kiedyś czytając bloga everest'a, zainspirowało mnie wapienne coś, które chciałem zobaczyć... I dzisiaj tak jako, że dawno nie wybierałem się w tamte regiony postanowiłem obrać kierunek zgonie z wytycznymi Bartka, ku Wierzchowisku, później odbić ku Rędzinom. Wyjazd z domu ścieżką wzdłuż Fieldorfa, a później wjazd na Brata Alberta, dojeżdżając już do granic miasta, gdzie są same łąki skręt w Połaniecką, a następnie w Kresową, która prowadzi do Rędzin. To gdzieś tutaj wzdłuż polnej ścieżki do Rędzin powinien być ten wapienny twór, ale go nie było... Chyba się coś everest, machnął gdy podawał mi koordy tego miejsca albo ja jestem ślepy i pośród łąk nie potrafiłem dojrzeć wapiennej budowli. Gdy byłem wśród tych łąk, zaczęło jeszcze delikatnie padać, dlatego też zbytnio się nie rozczulałem nad tym czemu nie ma, tego czegoś i przyspieszyłem ku Rędzinom. Z Rędzin szybki sprint do miasta, ale jako że po drodze przestało padać to skręciłem na Wyczerpy i nad rzekę. Po drodzę zatrzymując się pod sklepem za czymś do zjedzenia, dostałem od 2 pijaczków kilka dobrych rad. Pierwsza z nich to nie zapinaj gościu roweru, to nikt jeździć nie umie, więc nie zginie. Druga zgaś sobie z tyłu lampkę bo baterie ci padną. No cóż zapiąć, zapiałem, ale pewnie i tak mieliby problem ze zwinięciem, go przez pedały, na które im zwróciłem uwagę robiąc w wała, że jak nie mają tego czegoś w bucie to nie pojadą... No i dosyć one ich zainteresowały, bo jak ja robiłem zakupy oni, swoimi przepitymi łepetynami próbowali je rozgryźć. Lampki też nie zgasiłem, mam w niej jedne i te same baterie od 4-5lat i wciąż świeci mimo dość intensywnego użytkowania.
Z papu nad rzekę, gdzie przy progu zrobiłem sobie 5min przerwy na jedzenie, po czym pojechałem dalej na Złotą Górę i przez centrum do domu.

Czerwone maki © Fludi


Niebieski kwiat © Fludi


Uprawa © Fludi




  • DST 29.64km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:19
  • VAVG 22.51km/h
  • VMAX 44.24km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Podjazdy 200m
  • Sprzęt Kross Hexagon V6 - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nic konkretnego

Piątek, 5 czerwca 2009 · dodano: 05.06.2009 | Komentarze 0

Taka jazda trochę po mieście, trochę po jakiś zadupiach. Bez żadnego konkretnego celu.
I tak przy okazji podjąłem już finalnie decyzję odnośnie zakupu nowego rumaka do stajni.




  • DST 37.59km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:45
  • VAVG 21.48km/h
  • VMAX 42.98km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 300m
  • Sprzęt Kross Hexagon V6 - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na plądrowanie kopalni

Czwartek, 4 czerwca 2009 · dodano: 05.06.2009 | Komentarze 0

Jakoś tak się zgadałem z Emilką, żeby jechać zobaczyć jak się mnie wydawało opuszczoną kopalnie w Kaleji, której hałdę widać z daleka. Wyjazd z domu po 16, każdy pokonywany kilometr cały czas pod wiatr, na dodatek wyprowadzając rower rypnąłem się o kant stołu w tyłek, który ciągle od tego momentu mnie bolał. Przez co też nie mogłem znaleźć sobie wygodnej pozycji na siodełku. Z Emilią się spotykam przed zjazdem do tej kopalni, która jak się okazuje nie jest opuszczona, tylko jej budynki zostały przez kogoś przedsiębiorczego zagospodarowane, także nici z plądrowania...
No to nie mając co robić, a bez chęci dalszego kręcenia w taką pogodę postanowiliśmy wejść na hałdę i podziwiać z jej szczytu krajobraz okolicy. Wchodząc do góry po drodze minęliśmy, zapewne jakieś pozostałości po kopalni w postaci zapewne wejść do jakiś szybów, które w obecnej chwili pełniły funkcję śmietnika albo szamba.
Po wdrapaniu się na szczyt dopadł nas mały deszczyk, taki 5-minutowy. Troszkę sobie posiedzieliśmy na szczycie, po czym gdy zaczęło się zbierać ku zachodowi, my także się zebraliśmy do domów.

Gniew boga © Fludi


Widoczek © Fludi


Oto co Emilka w znalazła w trawie.
Robaczek © Fludi


Robaczek © Fludi


Kwiatek © Fludi


Powolny zachód słońca © Fludi


Blask © Fludi


Jeszcze później © Fludi




  • DST 52.34km
  • Teren 14.00km
  • Czas 02:21
  • VAVG 22.27km/h
  • VMAX 42.98km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 1500m
  • Sprzęt Kross Hexagon V6 - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Stara prażalnia we Wręczycy Wielkiej

Sobota, 30 maja 2009 · dodano: 30.05.2009 | Komentarze 4

Z rana po prostu piękna pogoda, jak tylko wyszedłem z klatki to się wróciłem do niej po przejechaniu 10m, bo zaczęło tak niemiłosiernie padać... Także uznałem dzisiaj jazdę za daremną, powrót do domu. Trochę nad książkami poślęczałem, aż do 15 jak się pojawiła oznaka pięknej pogody. Obiadu się nie chciało mi robić, więc spakowałem się czym prędzej jeszcze raz i pognałem do Blachowni do babci. Rtęć w termometrze zbyt wysoko na skali się nie pnie, więc postanawiam założyć wczorajszy nabytek na buty. Wrażenia po nich mam takie, że momentami było w nich za gorącom. Kolejne wrażenia jakie po dzisiejszym dniu mam, to związane z okularkami, że się do nich szybko przyzwyczaiłem.
Troszkę późno, ale lepiej zjeść gotowe niż robić samemu, w końcu zjadłem obiad i postanowiłem się zbierać. Zgadałem się z Emilią na krótką przejażdżkę, więc skierowałem się ku Wręczycy. Spotkanie z Emilią, która zabrała mnie do ruin starej prażalni rud. Jak można zobaczyć, musi ona być naprawdę stara skoro rosnące na jej podłodze obecnie drzewa, wyrastają przez te otwory w stropie. Jej czasy muszą zapewne sięgać dwudziestolecia międzywojennego... Jak będę miał chwilkę, znajdę na necie trochę informacji o tym miejscu.
Będąc w tym urokliwym, a jakże tajemniczym miejscu, czas dość szybko zleciał, słońce zaczęło się chylić ku zachodowi, piękną pomarańczową barwą, więc postanowiłem się z Emilią pożegnać i pędzić do domu.

Prażalnia © Fludi


Prażalnia © Fludi




  • DST 21.45km
  • Czas 01:18
  • VAVG 16.50km/h
  • VMAX 39.15km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 250m
  • Sprzęt Kross Hexagon V6 - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Częstochowska Masa Krytyczna

Piątek, 29 maja 2009 · dodano: 29.05.2009 | Komentarze 1

Pogoda totalnie z dupy, ale jednak mimo wszystko twardo się trzymałem, że na MK jadę. Żeby tylko nie być znów totalnie ufajdanym, zamontowałem błotniki i wyruszyłem na masę. Dojazd pod pomnik marszałka i stuka mi kolejny tysiąc w tym sezonie, znaczy się drugi. Chwilkę po 18, jedziemy w miasto, zbyt wielu to nas nie było... Aż 35 rowerzystów i 2 rolkarzy... No ale przy takiej pogodzie to się nie dziwię.
Znów z braku ochraniaczy na SPD, przy takiej pogodzie zimno mi w nogi, dlatego też wracając do domu przed 20, wstępuje do jedynego czynnego do tej godziny rowerowego i je zakupuję. Będą chyba chroniły i ocieplały bardziej niż bym chciał, ale w sumie na takie dni jak dzisiaj będą na pewno odpowiednie. Teraz brakuje mi już tylko kurtki...