Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi fludi z miasteczka Częstochowa. Mam przejechane 17265.34 kilometrów w tym 4527.86 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy fludi.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2009

Dystans całkowity:1525.60 km (w terenie 329.72 km; 21.61%)
Czas w ruchu:70:04
Średnia prędkość:21.77 km/h
Maksymalna prędkość:58.28 km/h
Suma podjazdów:7844 m
Maks. tętno maksymalne:221 (112 %)
Maks. tętno średnie:168 (85 %)
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:63.57 km i 2h 55m
Więcej statystyk
  • DST 40.33km
  • Teren 2.40km
  • Czas 01:57
  • VAVG 20.68km/h
  • VMAX 39.18km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 212 (107%)
  • HRavg 118 ( 59%)
  • Podjazdy 220m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z bólem i szybka jazda chodnikami między pielgrzymami

Piątek, 14 sierpnia 2009 · dodano: 14.08.2009 | Komentarze 0

Rano obudziłem się z niesamowitym bólem prawej łopatki, chyba musiałem źle spać. Jakieś 2h przeleżałem w łóżku, żeby nie czuć tego bólu, ale w końcu musiałem się przełamać i go jakoś przezwyciężyć, po części było to spowodowane drobnymi potrzebami organizmu... Do późnego popołudnia siedziałem w domu, w końcu odwiedziła mnie Emilka, z która ogólnie miałem wcześniej wyjść gdzieś pojeździć, no ale nie wyszło. No ale tak po stosowaniu od rana maści przeciwbólowych coś tam zacząłem się lepiej czuć i zaczęła powracać sprawność, więc postanowiłem, że odprowadzę ją do domu. Trasa wylot z miasta przez Grabówkę - Szarlejka - Kalej - Wręczyca - Kalej - Wydra - Nowa Gorzelnia i finalnie wjazd do miasta przez Lisiniec. Nie wiem czemu i co mnie podkusiło, żeby przejechać się pod szczytem i przez aleje...
Jak na złość wpieprzyłem się na jakiś apel pod tym szczytem i musiałem zacząć się bawić w coś co delikatnie podnosi poziom adrenaliny, szybka jazda między ludźmi... Chociaż nie lubię robić tego po ciemku bo ludzie są zbyt mało przewidywalni, a i percepcja ograniczona; no ale na moje szczęście wszyscy klęczeli, więc nie sprawiali aż tak dużych problemów




  • DST 10.82km
  • Teren 1.62km
  • Czas 00:28
  • VAVG 23.19km/h
  • VMAX 36.24km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • HRmax 158 ( 80%)
  • HRavg 132 ( 67%)
  • Podjazdy 45m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Krótko po mieście

Czwartek, 13 sierpnia 2009 · dodano: 13.08.2009 | Komentarze 0

Dzisiaj byłem bez chęci do jeżdżenia, więc na chwilkę tylko do miasta i szybki powrót do domu.




  • DST 62.05km
  • Teren 5.00km
  • Czas 03:00
  • VAVG 20.68km/h
  • VMAX 50.93km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 204 (103%)
  • HRavg 114 ( 57%)
  • Podjazdy 284m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pętla za miedzą

Środa, 12 sierpnia 2009 · dodano: 12.08.2009 | Komentarze 0

Pętla z Emilką po miejscowość doskonale już znanych na codzień. Konopiska - Aleksandria - Blachownia - Wręczyca - Kalej.




  • DST 24.39km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:01
  • VAVG 23.99km/h
  • VMAX 39.20km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • HRmax 165 ( 83%)
  • HRavg 131 ( 66%)
  • Podjazdy 74m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wyszedł browar, a nie przejażdżka

Wtorek, 11 sierpnia 2009 · dodano: 11.08.2009 | Komentarze 0

Miała być przejażdżka, a spotkałem się z kumplami i po pierwszym browarze stwierdziłem, że czas się przebrać i rower odstawić już na dzisiaj...
Ogólnie nic nie natrzaskane dzisiaj, przez deszczową aurę przez większość dnia, nawet podczas browarka...




  • DST 41.48km
  • Teren 7.00km
  • Czas 01:51
  • VAVG 22.42km/h
  • VMAX 40.16km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • HRmax 182 ( 92%)
  • HRavg 127 ( 64%)
  • Podjazdy 179m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miastowo-rekreacyjnie w granicach miasta

Poniedziałek, 10 sierpnia 2009 · dodano: 10.08.2009 | Komentarze 0

Od dłuższego czasu przymierzałem się do wymiany plecaka rowerowego, gdyż posiadany przeze mnie Outhorn Mikron (występujący także jako 4F Spider), strasznie mnie denerwował. Spakowanie się w ten plecak na całodniową lub dłuższą wycieczkę było niemożliwe, plecy strasznie się mi pociły od tego plecaka, źle leżał. Jak już się 1.5l camelbag zalało do pełna wodą wodą, to już w ogóle była tragedia. Buszując w tamtym tygodniu po sklepach, nie znalazłem nic ciekawego. Nie ma to co internet, na którym namierzyłem całkiem ciekawy plecaczek, także Outhorn'a... Model Biker, na necie za 80zł z wysyłka i bukłakiem. Długo nie myśląc wybrałem się do Tesco, gdzie jest sklep Outhorn'a. Plecak jest, w cenie nawet lepszej bo aż za całe 50PLN, tylko bez bukłaka. PO namyśle postanowiłem zakupić ten plecaczek, mimo prób wciśnięcia mi przez panią 2l bukłaku jaki miałem w Mikron'ie. Idąc za doświadczeniem, wiem że ten bukłak jest do dupy i rezygnuję z niego, w zamian wziąłem sobie za 9PLN skarpetki rowerowe z Coolmax'u, ciekawe jak się będą spisywać..? Bukłak sobie kupię za jakiś czas, ale już porządny firmy Source.
Po zapakowaniu Mikron'a w Biker'a ruszyłem w drogę powrotną do domu. W domu zjadłem obiad i ruszyłem ponownie do Tesco. Rozmawiając wcześniej z paniami w Outhorn'ie wywiedziałem się, że na Mikron'a mam 2 lata gwarancji... Jako że już dawno posypała się w nim laminacja zamków, zaczęła się próć szelka i pękł lekko dekiel bukłaka, postanowiłem go zareklamować. Mam nadzieję, że najdalej za 14dni roboczych dostanę w ramach reklamacji zwrot pieniążków, no w najgorszym wypadku nowy plecak. Tylko żeby się później znalazł chętny na zakup go...
Z Tesco udałem się na nadrzeczny szlak rowerowy z myślą dalszej jazdy do Olsztyna lub Mstowa, ale tak po wjechaniu na mostek, na którym zacząłem myśleć nad wyborem trasy finalnie zrezygnowałem z przejażdżki w oba miejsca. Centralnie znudziła mnie jazda już na dzisiaj. Trochę mi tylko wstyd było mając niecałe 30km na liczniku... Dlatego postanowiłem się przejechać na chwilkę na górę Ossona, zwiedzić jej okolice, a później powrót do domu.

Widok z góry Ossona © Fludi




  • DST 85.84km
  • Teren 36.00km
  • Czas 03:33
  • VAVG 24.18km/h
  • VMAX 42.61km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • HRmax 169 ( 85%)
  • HRavg 122 ( 61%)
  • Podjazdy 361m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Północne rubieże, dzień kolejny

Niedziela, 9 sierpnia 2009 · dodano: 09.08.2009 | Komentarze 0

Po pobudce kolejny raz wypad do babci na obiad. Czekając na niego wyczyściłem sobie rowerek z nadmiaru kurzu. A po obiadku wybrałem się w końcu na wycieczkę do Mokrej, zobaczyć miejsce bitwy z 1 IX 1939.
Najpierw z Blachowni dostałem się do Kłobucka niebieskim pieszym szlakiem, a później zmieniłem go w Kłobucku na zielony pieszy, który zaprowadził mnie prosto pod miejsce bitwy. Jazda tym niebieskim szlakiem, była równie ciekawa pod względem nagłych niespodzianek co i wczorajszych sarenek. Tylko dzisiaj miałem okazję zobaczyć parę młodych łosi.
Z Mokrej obrałem drogę na Miedźno, przez które prowadzi działoszyński, czerwony szlak rowerowy prowadzący do Częstochowy, żeby było fajnie to prowadzi on praktycznie do mnie do domu, pod laskiem Aniołowskim.
W samym Miedźnie szlak ten jest tak fatalnie oznaczony, że można spokojnie rzec, że wcale jest on nieoznaczony. Sytuacja się zmienia gdy się wjeżdża za Miedźnem w las.

Zniszczony las w Blachowni po ubiegłorocznej wichurze

Przesiewka © Fludi


Kościół w Mokrej © Fludi


Mokra kościół © Fludi


Pomnik w Mokrej © Fludi


Pomnik upamiętniający bitwę © Fludi




  • DST 105.88km
  • Teren 35.00km
  • Czas 04:21
  • VAVG 24.34km/h
  • VMAX 50.93km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • HRmax 210 (106%)
  • HRavg 133 ( 67%)
  • Podjazdy 445m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nowy rekord i lasy nad górna Liswartą

Sobota, 8 sierpnia 2009 · dodano: 09.08.2009 | Komentarze 0

Po pobudce wyjazd do babci do Blachowni na małe spotkanie rodzinne. Trasa dom - babcia, pokonana dzisiaj została w kolejnym rekordowym tempie. 18,98km pokonane zostało 34 minuty i 55 sekund, taki czas wskazywał licznik po zatrzymaniu się. Średnia prędkość blisko 32km/h, średni puls na tym odcinku wynosił aż 166, gdy maksymalny wyniósł 185. Przyczyną tego rekordu chyba był trochę nadmiar adrenaliny już tak po ruszeniu spod domu, popijanie co jakiś czas wczoraj zakupionego specyfiku, czyli grejpfrutowego Isostar'a i coś czego nie znoszę u innych rowerzystów; słuchawki w uszach... Zapodałem sobie z mp4, troszkę nakręcającej muzyczki, która tak mnie nakręciła, że po drodze jak mijałem budki na promenadzie przejeżdżając koło trzech bab na ścieżce, tak im ryknąłem do ucha, o tym, że to jest ścieżka rowerowa, że się wszystkie trzy przewróciły jak klocki domina, ciągnąc za sobą jeszcze jakaś przypadkową osobę w dół. Trasę obrałem jak najszybszą czyli asfaltowo-chodnikową. O dziwo też mnie dzisiaj żadne skrzyżowanie, ani światła nie zatrzymały co też jest chyba przyczynkiem takiego tempa.

Po takim rekordowym tempie miałem troszkę odpoczynku do około 15, zjadłem sobie obiad i oblukaniu mapy wybrałem się na wycieczkę w lasy nad górną Liswartę, w celu zobaczenia starego młyna i tartaku. Od babci dostałem się najpierw do Cisia w okolice źródełka, a później się lasami przebijałem w stronę Jeziora, a następnie Kamińska. Po drodze mijam uwieczniony na zdjęciu Błękitny Krzyż, nie spodziewałem się, że coś podpisane nazwą na mapie będzie wyglądać jak przerobiona latarnia sprzed ponad 40 lat... Tutejsze lasy nie powiem napędziły mi też cztery razy delikatnego stracha, gdy przez leśny dukt lub w przydrożnej gęstwinie pojawiały się małe stadka sarenek. Gdy się tak nagle zrywały do biegu, momentami nie wiedziałem kto je tak spłoszył, czy to byłem ja, czy też może jakiś inny większy dziki zwierz, którego tutaj jak sądzę też nie powinno brakować.
Na miejscu po obejrzeniu młyna, chociaż widziałem tylko niewielki fragment tego zabytku techniki (należy on do osoby prywatnej, musiałem się dostosować do tego co pozwoli mi ona obejrzeć) czułem pewien niedosyt, czytając opis wycieczki do tego miejsca, którą rok temu zorganizował KKTA. Jakoś to miejsce nie przypominało mi krainy z dziecięcego snu, mimo także pięknej pogody, sianokosów w polach...
W dalszą drogę udałem się zielonym szlakiem rowerowym prowadzącym przez Kamińsko do Przystajni, z której się udałem do Panek. W Pankach wjechałem na niebieski pieszy szlak, który gdzieś między Kawkami, a Zamłyniem zgubiłem. Jako, że nie chciało się mi już wracać i szukać go stwierdziłem, że wracam już do babci na wieczornego grill'a. Powrót do Blachowni przez Piłę Pierwszą, Klepaczkę, Czarną Wieś, Bór Zapilski (chciałem zrobić tutaj zdjęcia zabytkowego kościółka, który jest na szlaku architektury drewnianej, lecz skutecznie uniemożliwili mi to pielgrzymi z Wrocławia, którzy rozbili się wokół niego obozem, podobnie jak i na łączkach w Węglowicach), Węglowice i Cisie.
Po grill'u zakładam rękawki i nogawki i jadę do domu.


Błękitny krzyż w drodze do Kamińska

Błękitny krzyż © Fludi


Zabytkowy młyn i część jego wnętrza
Zabytkowy młyn © Fludi


Urządzenie młyńskie © Fludi


Waga młyńska © Fludi




  • DST 102.54km
  • Teren 15.00km
  • Czas 05:01
  • VAVG 20.44km/h
  • VMAX 40.16km/h
  • Temperatura 36.0°C
  • HRmax 213 (108%)
  • HRavg 120 ( 60%)
  • Podjazdy 420m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Poraja i do Wręczycy

Piątek, 7 sierpnia 2009 · dodano: 09.08.2009 | Komentarze 0

Rano wybrałem się na przejażdżkę z jedną z nowych forumowiczek, która chciała by pokazać jej drogę do Poraja. Trasa z miasta obrana ku hucie, przebicie się przez łąki wzdłuż rzeki do żółtego szlaku rowerowego na Kręciwilku, który troszkę ścieliśmy i by przyspieszyć tempo (niestety siła wyższa spowodowała, że muszę wcześniej wracać do miasta...) pojechaliśmy przez Poczesną i Osiny. W Poraju postój koło zbiornika, chwilka odpoczynku i wracamy do domu. Widząc, że jednak mam jeszcze troszkę nadmiaru czasu postanawiam wracać przez Poczesną i Hutę Starą B, gdyż po drodze chciałem zahaczyć o Go-Sport w Auchan'ie by zakupić sobie puszkę proszku Isostar'a bo dosyć już mam wydawania kasy na Powerade'a w trasie.
Po powrocie do domu załatwiłem, to co mnie tak goniło i popołudniem spotkałem się z Emilią, która była w mieście. Odprowadzenie jej do domu. Trasa przez Lgotę, Pierzchno i Grodzisko, a powrót do domu przez Kalej, Wydrę i Nową Gorzelnie i Szarlejkę.
I tym o to pięknym sposobem 100 dzisiaj pękła...

Turbina wiatrowa na tle zachodzącego słońca niedaleko od Kłobucka

Zachód słońca i wiatrak © Fludi




  • DST 51.73km
  • Teren 9.80km
  • Czas 02:01
  • VAVG 25.65km/h
  • VMAX 47.50km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • HRmax 209 (106%)
  • HRavg 142 ( 72%)
  • Podjazdy 262m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

A baba goni mnie ze sztachetą...

Czwartek, 6 sierpnia 2009 · dodano: 07.08.2009 | Komentarze 3

Rano: dom - praktyki - miasto - dom. Ogólnie bardzo fajnie, bo dzisiaj był ich ostatni dzień.
A później wyjazd do babci na koszenie podwórka. Wracając spotkała mnie bardzo miła i jakże sympatyczna sytuacja...
Na przewężeniu drogi przy przejściu dla pieszych jakiś upierdliwy babsztyl chamsko na mnie trąbił i spychając mnie na chodnik wyprzedził. Dzisiaj miałem mieć dzień dobroci nie machać na debili, nie denerwować się; lecz w przypadku takiej oto kurwy (wiek około 30-35lat) nie pozostało mi nic innego jak pokazać jednak jej tego faka... Efektem tego było to, że jebana suka zatrzymała się na środku drogi, zatrzymując z tyłu rozpędzonego TIR'a. Będąc już podkurwiony delikatnie podjechałem pod jej otwarte okienko i centralnie powiedziałem jej, że jest kurwa i żeby się jebała z wieśniakami. Baba się zrobiła czerwona i z piskiem opon pojechała przed siebie, a ja sobie spokojnie, bez pośpiechu ruszyłem do domu. Mijam sobie zakręt koło byłego dworca PKP Gnaszyn, a na nim z podwórka po przeciwnej stronie jezdni wlatują na nią kobita, którą delikatnie ojebałem i jej towarzyszka podróży, obie dzierżyły w dłoni, całkiem spore sztachety...
Szczerze muszę przyznać takiego widoku się nie spodziewałem... Dobrze, że jechały dwa auta to trochę baby przyblokowały, dając mi wystarczająco czasu na utwardzenie amortyzatora i przełożeń by móc się czym prędzej z tego miejsca oddalić.
Na koniec dodam, że pamiętam gdzie baba mieszka i skoro tak bardzo chce wojny to się z nią zabawię jak w końcu się dorobię mojego osobistego moździerza.




  • DST 18.44km
  • Teren 5.20km
  • Czas 00:51
  • VAVG 21.69km/h
  • VMAX 40.16km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • HRmax 165 ( 83%)
  • HRavg 122 ( 61%)
  • Podjazdy 68m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Króciutko dzisiaj

Środa, 5 sierpnia 2009 · dodano: 05.08.2009 | Komentarze 0

Dom - praktyka - miasto - dom
Więcej dzisiaj już nie będzie...