Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi fludi z miasteczka Częstochowa. Mam przejechane 17265.34 kilometrów w tym 4527.86 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy fludi.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Jura

Dystans całkowity:5314.01 km (w terenie 1790.64 km; 33.70%)
Czas w ruchu:241:51
Średnia prędkość:21.97 km/h
Maksymalna prędkość:67.09 km/h
Suma podjazdów:58745 m
Maks. tętno maksymalne:213 (108 %)
Maks. tętno średnie:186 (94 %)
Suma kalorii:33218 kcal
Liczba aktywności:80
Średnio na aktywność:66.43 km i 3h 01m
Więcej statystyk
  • DST 58.05km
  • Teren 7.00km
  • Czas 02:32
  • VAVG 22.91km/h
  • VMAX 47.99km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Podjazdy 250m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Olsztyn i Mstów

Piątek, 25 marca 2011 · dodano: 25.03.2011 | Komentarze 0

Nie miałem planu dzisiaj jeździć, ale widząc prognozę na jutro i będąc jeszcze zachęconym przez znajomego biker'a Pawła, zdecydowałem się po obiedzie wyjść przejechać.
Do miasta, wzdłuż rzeki, aż pod skansen do punktu zbiórki i później znów wzdłuż rzeki kierunek Olsztyn. W Olsztynie kilka minut postoju na popas i jazda dalej w kierunku Mstowa przez Turów i Małusy. W Mstowie kolejna krótka przerwa, ale wymuszona bardziej na zmianę szkieł, w ciemnych już się jechać nie dało i montaż lampek do roweru.




  • DST 47.59km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:54
  • VAVG 25.05km/h
  • VMAX 54.77km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Taki sprint przed obiadem

Wtorek, 22 marca 2011 · dodano: 22.03.2011 | Komentarze 2

To co miało być z robione do obiadu zostało zrobione, szybciej niż bym chciał, więc grzechem byłoby nie skorzystać z pięknej acz wietrznej pogody.
Kierunek Olsztyn, według planu czerwoną rowerówką, którą muszę odpuścić jednak. Wjazd na jej leśny odcinek już na wstępie jest cały mokro-błotny i w oddali widzę, że jest podobnie, dlatego wybieram wariant szosowy przez Srocko i Kusięta.
Pętelka wokół rynku w Olsztynie i wracam przez Skrajnicę, podjazd pod górkę ciężki, pod wiatr. Zjazd jeszcze gorszy bo rozpędzony wpadam śnieżno-błotną bręję, czyli nic z bycia dzisiaj czystym. Przez łąki na dół do Odrzykonia, a dole... Kałuża...
Rowerostrada też trochę przysypana topniejącym śniegiem. Z niej zjazd na szosę i przebijając się do centrum powrót do domu. Przy okazji zahaczając o myjkę.

Kałuża © Fludi




  • DST 57.90km
  • Teren 20.00km
  • Czas 03:01
  • VAVG 19.19km/h
  • VMAX 49.14km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 3107kcal
  • Podjazdy 250m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

The Lamis theory & demon prędkości

Niedziela, 13 marca 2011 · dodano: 13.03.2011 | Komentarze 1

Wyjazd na dzisiaj ustawiłem się z Mariuszem i lamis'em. Z Mariuszem wcześniej ustaliliśmy, że jedziemy do Mstowa, a potem się pomyśli co dalej. Zbiórka nad Warta, w miejscu gdzie niegdyś była stacja kolejowa Warta. Po stacji pozostała już tylko co raz bardziej rozpadająca się ruina dworca.
Wszyscy się stawili no to jedziemy. Trasa do Mstowa można powiedzieć, że cały czas przebiegała wzdłuż rzeki, bliżej lub dalej. Najpierw szlakiem, część na wysokości Wyczerp, to samo błoto, jeszcze gorsze niż kilka dni temu. Opony od razu zamieniły się w błotne balony. Mostu "mirowskiego" nie przekraczamy, tylko podjeżdżamy kawałek asfaltem ku leśnej przecince w stronę Jaskrowa. Bardzo ciekawa trasa, jeszcze tedy nie jechałem, ale taka frajda jazdy z Mariuszem, że zawsze się pozna jakieś nowe ścieżki.
W Jaskrowie sądziłem, że przeprawimy się na druga stronę rzeki, ale i tutaj Mariusz zna inna ciekawa ścieżkę, wiec nie pozostaje nic innego jak jechać za nim!
Widoczki na okoliczne pagórki bardzo fajne, w kolo ptaki śpiewają, pełen wiosenny klimat.
W Mstowie od razu kierujemy się na lokalny plac budowy ścieżki nad Warta, z którego musiałem się ewakuować, gdy byłem tutaj ostatnio. Zrobiliśmy objazd całej ścieżki nad rzeka. Trzeba przyznać, że gmina ma bardzo fajny pomysł na zagospodarowanie tego terenu (mimo, iż wciąż jest to jeszcze w fazie budowy).
Na górce wznoszącej się nad skała Miłości, krótka narada co do dalszego kierunku jazdy. Decyzja pada na Olsztyn, do którego docieramy jadąc przez Małusy.
W Olsztynie opuszcza nas lamis, który jedzie juz do domu, a ja z Mariuszem urządzam, krotki popas w Stodole u Krzycha.
Do miasta wracamy praktycznie juz standardem przez Skrajnicę. Oczywiście wersja terenowa.
Zabawna historia na rowerostradzie, gdzieś w pewnym momencie wyprzedziliśmy parkę z dzieckiem, może dziećmi (najważniejsze, że jedno z nich miało 2 kolka pod sobą). Chyba tym manewrem wyprzedzania musieliśmy młodego rozjuszyć, bo chwile później wyprzedził nas, gdy grupka pieszych nas przyblokowała... Ponowny rozpęd, podganiamy młodego zrównując prędkości z nim, zerkniecie na licznik, a ten grzeje prawie 3 paki... Rodzice chyba go karmią jakąś nowa generacja epo, skoro 6-8latek ma taka parę w nogach. Rowerostrady koniec, młody za nami, a rodzice pewnie kawałek za stacja... Mama się pewnie cieszy, że urodziła takiego demona prędkości.
W mieście już spokojna przebitka wzdłuż rzeki ku centrum i rozjazd do domów.
Zapis śladu trasy i parę zdjęć więcej tutaj.

Wąwóz w drodze do Jaskrowa © Fludi


Powalony krzyż © Fludi


PRIMO VICTORIA - Wznieśmy w górę palcę! © Fludi


Widok na Wartę z tarasu © Fludi


Budowla przyplażowa © Fludi


Łabędzie na oczku © Fludi


Amonit i XTR © Fludi


Widok na Mstów © Fludi




  • DST 43.80km
  • Teren 8.00km
  • Czas 02:01
  • VAVG 21.72km/h
  • VMAX 53.32km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Kalorie 1800kcal
  • Podjazdy 150m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mstów

Wtorek, 8 marca 2011 · dodano: 08.03.2011 | Komentarze 1

Nie mając zbytnio co dzisiaj robić przed obiadem wyskoczyłem się przejechać. Kierunek obrałem na Mstów, bo jeszcze tam w tym roku nie było, a ciekaw byłem jak wygląda ścieżka nad Wartą, koło skały "Miłości" co widziałem jak budują ją jeszcze jesienią. Sadziłem, że będzie już ukończona, a jednak nie, wciąż praca wre... Dlatego też, żeby nie pchać się w plac budowy na chwilkę podjechałem tylko na skałkę, a później w drogę powrotną do domu.
Częściowy zapis trasy jak i kilka zdjęć tutaj.

Skała Miłości © Fludi




  • DST 56.26km
  • Teren 10.00km
  • Czas 02:28
  • VAVG 22.81km/h
  • VMAX 47.02km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Kalorie 2777kcal
  • Podjazdy 200m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zmiany, trzeci dzień testów - 240s, juicy, etc...

Sobota, 5 marca 2011 · dodano: 05.03.2011 | Komentarze 2

Myślę, że mogę powiedzieć już, że praktycznie zakończyłem przygotowania roweru do nowego sezonu 2011. Zmian całkiem sporo... Przede wszystkim napęd tylna przerzutka XTR'a została uzupełniona o przednią z tej samej grupy, pracuje to już z zakupioną w tamtym roku kasetą XT i łańcuchem XTR'a. Do tego pracą biegów sterują manetki XT; prawą zmodyfikowałem, dzięki czemu aktywowałem sobie MultiRelease z XTR'a. Nowe linki, nowe pancerze, sporo czasu poświęconego na regulację, ale efekty własnej pracy są znakomite. Wszystko działa bez zarzutu z pełnym dynamizmem.
Kolejne zmiany w kokpicie oryginalny kokpit jaki był razem z rowerem sprzedałem, a w jego miejsce wylądował coś lekkiego za rozsądną cenę. Wybór padł na mostek Accent Airplane i kierownicę Accent Scandium. Może sama marka nie robi takiej fufory jak Truvativ czy Ritchey, ale za w miarę niewielkie pieniądzę, dosyć sporo zaoszczędziłem na wadze. Z prawej strony kierownicy znikła klamka Avid'a SD7, a jego miejsce zastąpił Avid Juicy 7.
I na sam koniec zmiana, troszkę nieoczekiwana i ponad przyjęty budżet, ale jednak najbardziej ciesząca mnie. Tylne koło na piaście DT Swiss. Miała być 340 classic, a jednak jest 240s! Nie ma co ukrywać, najlepsza piasta jaka jest. Reszta komponentów, na których jest zbudowane koło to podobnie jak przednie, obręcz Mavic XC 717 black disc, szprychy DT Swiss Competition i mosiężne nyple DT Swiss. Waga koła 837gram, trochę ponad 350gram lżej na samym kole. Łącznie wyszło blisko 0.5kg mniej, dzięki powyższym zmianom, a także takim mykom jak zdjęcie wskaźników z manetek czy skrócenie do granic możliwości pancerzy i linek.
Także na dzień dzisiejszy waga roweru do jazdy to 10814gram, lada dzień spadnie do około 10750, bo piasta przyszła w wersji RWS i mam tymczasowy klockowaty zacisk.
Ogólnie myślę, że w tym roku więcej już w rowerze zmieniać nie będę, poza siodełkiem, które chcę wymienić na SLR. Plus będę musiał zmienić jeszcze jedną zajeżdżającą się oponę, łańcuch i klocki hamulcowe.

Dzisiejsza trasa to ogólnie zwieńczenie testów nowych komponentów na troszkę dłuższym nie miejskim dystansie. Wszystko muszę przyznać chodzi wyśmienicie, dźwięk bębenka piasty to muzyka dla moich uszu. Może tylko trochę mnie tylni hamulec denerwuje, bo tak jakby miał zbyt niską siłe hamowania... Ale może musi się dotrzeć, zobaczymy to na dniach.
Trasa do Olsztyna, a po powrocie do miasta, jeszcze mały maraton przez kilka sklepów, za jedną pierdółką. Trasę można zobaczyć tutaj, jak zwykle trasa skrócona, co by nie wiodła pod sam dom.


Kilka fotek Olsztynowych

Wieża zamku w Olsztynie © Fludi


Widok w stronę kościoła © Fludi


Kross Level A6 by Fludi - sprzęt po zmianach
Kross Level A6 by Fludi © Fludi


Kross Level A6 by Fludi - widok z przodu © Fludi


Kross Level A6 by Fludi - druga strona © Fludi


A6 by Fludi - XTR przód © Fludi


A6 by Fludi - XTR tył © Fludi


A6 by Fludi - kokpit © Fludi


A6 by FLudi © Fludi


A6 by Fludi - tylne koło © Fludi




  • DST 45.94km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:57
  • VAVG 23.56km/h
  • VMAX 51.87km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Kalorie 2425kcal
  • Podjazdy 150m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Olsztyn

Niedziela, 30 stycznia 2011 · dodano: 30.01.2011 | Komentarze 0

Widząc piękną słoneczną pogodę za oknem popołudniem przed obiadem wskoczyć na rower i przejechać się do Olsztyna. Wariant typowo szosowy, bo nie chciało mi się przedzierać przez śnieg albo co gorsza przez kałuże w terenie. Tempo jak na tą porę roku dość spore. Nogi dobrze podają pomimo tego, że jestem bardzo roztrenowany ostatnio.
Droga do Olsztyna zleciała całkiem fajnie, sporo bike'rów mijałem po drodze. Jedyny minus przejażdżki to lekko zmarznięte stopy, ale dało się wytrzymać.

Zapis trasy jest tutaj troszkę się różni od realnych wartości odczytanych z licznika.

Kaczorki © Fludi


Widok na Wartę z kaczorkami © Fludi


Odważny gołąb © Fludi


Zamek w Olsztynie © Fludi


Zamek w Olsztynie II © Fludi




  • DST 58.47km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:36
  • VAVG 22.49km/h
  • VMAX 49.59km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 250m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

W teren - flejtuch

Niedziela, 14 listopada 2010 · dodano: 14.11.2010 | Komentarze 0

Przed obiadem na szybciocha wypad w jurajskie strony. Najpierw bulwarem nad rzeką na Raków, później laskiem do czerwonej rowerówki. W Kusiętach odbicie na Sowią i zjazd zieloną rowerówką do Olsztyna. 5 minut postoju na zakup batona i mineralki, po czym obieram kierunek na Turów, by finalnie się przebijać z niego niebieskim pieszym do Mstowa, po drodze dziki zjazd po kamieniach, trochę chyba ogólnie przegiąłem bo dzisiejszym maks tutaj wykręciłem, a i gleba była bliska...
W Mstowie się nawet nie zatrzymuję, ale muszę przyjechać tutaj w najbliższych dniach zobaczyć, co to za deptaczek spacerowy zrobili z drugiej strony rzeki (od strony skałki Miłości).
Z Mstowa do domu kieruję czerwonym pieszym, który na Mirowie zmieniam na rowerówkę. Tutaj też się ogólnie znowu rozpędziłem zjeżdżając z Przeprośnej Górki i o mało co nie wpadając na jakiegoś pałętającego się kundla.
Bardzo udany wypadzik słonecznie, nie wiało aż tak tragicznie, trochę się ubłociłem w terenie, ale jest dobrze!




  • DST 51.23km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:06
  • VAVG 24.40km/h
  • VMAX 42.17km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 200m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przed obiadem do Olsztyna

Niedziela, 5 września 2010 · dodano: 05.09.2010 | Komentarze 0

Nie co pisać zbytnio...
Trasa do Olsztyna czerwonym pieszym, na wysokości Kusiąt zaczęło lekko padać i tak już było niestety, aż do domu. Powrót standardowo terenem przez Skrajnicę.
Jak jechałem do Olsztyna odbiłem sobie jeszcze z miasta na Zawodzie, zobaczyć nową ścieżkę rowerową na Złotą Górę.




  • DST 121.13km
  • Teren 50.00km
  • Czas 05:49
  • VAVG 20.82km/h
  • VMAX 64.06km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 1000m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mirów/Bobolice

Niedziela, 22 sierpnia 2010 · dodano: 22.08.2010 | Komentarze 0

Od pewnego już czasu po głowie chodził mi wypad do położonych obok siebie zamków w Mirowie i Bobolicach. Dzisiaj w końcu plan ten udało się zrealizować; żeby nie jechać samemu wcześniej już w piątek dałem znać lamisowi, który skrzyknął na wypad jeszcze Faki'ego.
Zaplanowana zbiórka o 11.00 koło więzienia na Zawodziu (mówiłem lamisowi, że wyjeżdżamy tak 9-10, ale on z racji tego, że musiał się wyspać ustawił się już wcześniej z Faki'm na tą nieszczęsną późną 11). Poza nami na miejscu zbiórki zjawił się także forumowicz Gaber.
Początkowo według mojego planu mieliśmy do celu wycieczki dotrzeć czerwonym szlakiem rowerowych Orlich Gniazd, ale ze względu, że już trochę obryty jest ten szlak postanowiłem ubarwić trasę robiąc ją kombinowaną pomiędzy różnymi szlakami. Do samego Olsztyna rzeczywiście docieramy tym szlakiem, z krótkim ścięciem go w Kusiętach, gdzie zjechaliśmy na zieloną rowerówkę. W Olsztynie zrobiliśmy, krótki postój u kota, gdzie była całkiem spora ekipa szosowców, a zaraz później kierując się ku Sokolim Górom wjechaliśmy na żółty pieszy, a następnie czerwony pieszy by wyjechać w Zrębicach. Stąd postanowiliśmy dostać się do Złotego Potoku wariantem asfaltowym. I tak jadąc przez Siedlec podjechaliśmy pod źródełka gdzie napełniliśmy bidony świeżą wodą, z wjazdu do Złotego Potoku zrezygnowaliśmy, tylko od razu Szlakiem "Ku Źródłom" pojechaliśmy do Ostrężnika. Stąd już jest niby niedaleko do Mirowa i Bobolic, trasę obieramy po pokrywających się praktycznie czerwonej rowerówce i niebieskim pieszym. Niby niebieskim pieszym mieliśmy dojechać do zamków, ale w Przewodziszowicach lamis stwierdził, że chce mu się pić, a nic nie ma (wychlał wszystko co uzupełniliśmy na źródłach) to musimy podjechać 250m do pobliskiego sklepu. Sklep okazuje się być dopiero w Żarkach-Leśniowie koło sanktuarium. Trochę nie bardzo był sens wracać na nasz niebieski pieszy szlak, szczególnie przy ponad dwugodzinnej obsuwie...
Wynikła ona z tego, iż Faki w Trzemieszowie złapał z przodu kapcia, z tyłu zaczęła mu podzwaniać tarcza, więc kilkanaście minut zleciało na zakładaniu nowej dętki i ustawianiu zacisku. Następnie w Żarkach pod sklepem, gdy już mieliśmy się zbierać do jady w tylnym kole Faki'ego, nagle usłyszeć można było świst i całe powietrze uszło w kilka sekund. Klejenie dętki nic nie pomogło powietrze o dziwo wciąż uchodziło na łatce, także trzeba było kleić wcześniej wymienioną dętkę, która złapała kapcia. Wszystko pewnie byłoby ok, gdyby nie to, że podczas wkładania koła, a właściwie tarczy w zacisk weszła ona troszkę krzywo, jednocześnie krzywiąc blaszkę rozporową klocków. Tak oto kolejne minuty leciały na przymusowym postoju...
Po takim postoju i coraz już późniejszej pory postanowiliśmy dojechać do Mirowa na obiad najkrótszą trasą, czyli czarnym pieszym, szlak byłby fajny, gdyby nie mnóstwo piachu, po którym jechać się nie da, a ścieżka obok nadająca się do jazdy cała była zawalona połamanymi gałęziami.
W Mirowie, na chwilkę pomijamy postój by podjechać do Bobolic sprawdzić stan odbudowy zamku. Na miejscu zamek z zewnątrz okazuje się być już w pełni, a teren wokół niego został ładnie zagospodarowany. Jak jest wewnątrz niestety nie wiem, gdyż właściciel zamku w końcu zaczął żądać piątaka za wejście. Tak, więc wróciliśmy do Mirowa na obiad.
Po obiedzie, ze względu na późną już porę postanawiamy wracać do Częstochowy jak najszybszymi trasami, czyli asfaltem, żeby wrócić do domu jeszcze przed zmierzchem. Dlatego na początek obieramy trasę na Łutowiec, omijając Niegowę i podjazd pod nią. W Żarkach niby się kierujemy na Wysoką Lelowską, a później na Poraj by wjechać do miasta Dębówcówką, ale jakoś tak nie trafiamy na właściwą drogę i jedziemy przez Zawadę ku Janową. Z tej trasy zjeżdżamy przed Ostrężnikiem do Suliszowic. Od tej chwili praktycznie dla mnie już standard do domu. Zjazd w dół, kierunek na Zaborze, podjazd i zjazd z Biskupic, Olsztyn.
W Olsztynie jako, że ja jechałem pierwszy to również standardowo poprowadziłem ekipę na Skrajnicę przez pola, ale nie wiedzieć czemu zawieszony gdzieś lamis zamiast jechać za mną pojechać prosto asfaltem w dół, a reszta pognała za nim... Ja tego od razu nie zauważyłem, dopiero się kapnąłem podjeżdżając na Skrajnicę, ale to już było i tak za późno bo chłopaki w tym samym czasie cisnęli już gdzieś rowerostradą. Także tym sposobem już sobie samemu wróciłem do domu. Przez pola w Skrajnicy do Odrzykonia, rowerostrada, a później wzdłuż Kucelinki do centrum dotarłem.
Mimo pewnego już zmęczenia, postanowiłem się przejechać jeszcze przez aleje dla lansu i robiąc trochę PR.
Po powrocie w domu, wciąż na wysokich, bo musiałem się spakować plecak, przeczyścić trochę rower, umyć się i iść jak najszybciej spać. Bo od jutra o 6.20 zmieniam teren działań operacyjnych...czyli Fludi jedzie na wakacje. Ciekaw jestem tylko jak mi przejdzie ściema z legitymacją EURO>26, żeby mieć bilet ulgowy, gdyż legitki studenckiej już nie ma, a ta nie daje zniżki.

Widok na oddalony zamek w Bobolicach

Bobolice w oddali © Fludi


Blizniaczy zamek w Mirowie
Ruiny zamku w Mirowie © Fludi




  • DST 53.74km
  • Teren 18.00km
  • Czas 02:16
  • VAVG 23.71km/h
  • VMAX 43.14km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Podjazdy 150m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uciekając przed letnim deszczem

Poniedziałek, 16 sierpnia 2010 · dodano: 16.08.2010 | Komentarze 0

Nie mając nic szczególnego w południowych godzinach do roboty wyskoczyłem na szybko na rower do Olsztyna, szczególnie, iż popołudnie według prognozy zapowiadało się deszczowe. Krótkie krążenie przez miasto, żeby rozgrzać mięśnie i obieram kierunek na Olsztyn. Trasa stała na Raków wzdłuż rzeki, kawałek asfaltu, znów wzdłuż rzeki, asfaltem podjazd do ścieżki ku Zielonej Górze, czerwona rowerówką do Kusiąt, gdzie zjeżdżam na zieloną rowerówkę i nią przez Towarne dojeżdżam do Olsztyna. Pętla wokół rynku, zjazd na czarną rowerówkę, nią podjazd do Skrajnicy i odbicie znów w teren ku Pańskiej Górze. W momencie wyjazdu z Olsztyna zobaczyłem coraz ciemniejsze chmury i jakieś pioruny w oddali, zbliżające się w moją stronę, więc nici z delektowania się jazdą, a trzeba było wrzucić szybsze tempo i gnać czym prędzej do domu. Od ścieżki na Odrzykoniu byłem o kilka metrów przed deszczem i tak się mi udało dojechać praktycznie do promenady, bo na niej było już tylko gorzej. Lekko zmoknięty wróciłem, ale zadowolony z przejażdżki w takim ciepłym, letnim deszczyku, który przemienił się teraz w całkiem niezłą burzę.
Po drodze jak jechałem nad Kucelinką dogonił mnie STi, z którym gawędząc sobie prawie do Zielonej Góry.