Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi fludi z miasteczka Częstochowa. Mam przejechane 17265.34 kilometrów w tym 4527.86 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy fludi.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Olsztyn

Dystans całkowity:4471.05 km (w terenie 1494.14 km; 33.42%)
Czas w ruchu:198:08
Średnia prędkość:22.57 km/h
Maksymalna prędkość:67.09 km/h
Suma podjazdów:42880 m
Maks. tętno maksymalne:213 (108 %)
Maks. tętno średnie:186 (94 %)
Suma kalorii:25811 kcal
Liczba aktywności:71
Średnio na aktywność:62.97 km i 2h 47m
Więcej statystyk
  • DST 45.94km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:57
  • VAVG 23.56km/h
  • VMAX 51.87km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Kalorie 2425kcal
  • Podjazdy 150m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Olsztyn

Niedziela, 30 stycznia 2011 · dodano: 30.01.2011 | Komentarze 0

Widząc piękną słoneczną pogodę za oknem popołudniem przed obiadem wskoczyć na rower i przejechać się do Olsztyna. Wariant typowo szosowy, bo nie chciało mi się przedzierać przez śnieg albo co gorsza przez kałuże w terenie. Tempo jak na tą porę roku dość spore. Nogi dobrze podają pomimo tego, że jestem bardzo roztrenowany ostatnio.
Droga do Olsztyna zleciała całkiem fajnie, sporo bike'rów mijałem po drodze. Jedyny minus przejażdżki to lekko zmarznięte stopy, ale dało się wytrzymać.

Zapis trasy jest tutaj troszkę się różni od realnych wartości odczytanych z licznika.

Kaczorki © Fludi


Widok na Wartę z kaczorkami © Fludi


Odważny gołąb © Fludi


Zamek w Olsztynie © Fludi


Zamek w Olsztynie II © Fludi




  • DST 58.47km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:36
  • VAVG 22.49km/h
  • VMAX 49.59km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 250m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

W teren - flejtuch

Niedziela, 14 listopada 2010 · dodano: 14.11.2010 | Komentarze 0

Przed obiadem na szybciocha wypad w jurajskie strony. Najpierw bulwarem nad rzeką na Raków, później laskiem do czerwonej rowerówki. W Kusiętach odbicie na Sowią i zjazd zieloną rowerówką do Olsztyna. 5 minut postoju na zakup batona i mineralki, po czym obieram kierunek na Turów, by finalnie się przebijać z niego niebieskim pieszym do Mstowa, po drodze dziki zjazd po kamieniach, trochę chyba ogólnie przegiąłem bo dzisiejszym maks tutaj wykręciłem, a i gleba była bliska...
W Mstowie się nawet nie zatrzymuję, ale muszę przyjechać tutaj w najbliższych dniach zobaczyć, co to za deptaczek spacerowy zrobili z drugiej strony rzeki (od strony skałki Miłości).
Z Mstowa do domu kieruję czerwonym pieszym, który na Mirowie zmieniam na rowerówkę. Tutaj też się ogólnie znowu rozpędziłem zjeżdżając z Przeprośnej Górki i o mało co nie wpadając na jakiegoś pałętającego się kundla.
Bardzo udany wypadzik słonecznie, nie wiało aż tak tragicznie, trochę się ubłociłem w terenie, ale jest dobrze!




  • DST 51.23km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:06
  • VAVG 24.40km/h
  • VMAX 42.17km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 200m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przed obiadem do Olsztyna

Niedziela, 5 września 2010 · dodano: 05.09.2010 | Komentarze 0

Nie co pisać zbytnio...
Trasa do Olsztyna czerwonym pieszym, na wysokości Kusiąt zaczęło lekko padać i tak już było niestety, aż do domu. Powrót standardowo terenem przez Skrajnicę.
Jak jechałem do Olsztyna odbiłem sobie jeszcze z miasta na Zawodzie, zobaczyć nową ścieżkę rowerową na Złotą Górę.




  • DST 121.13km
  • Teren 50.00km
  • Czas 05:49
  • VAVG 20.82km/h
  • VMAX 64.06km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 1000m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mirów/Bobolice

Niedziela, 22 sierpnia 2010 · dodano: 22.08.2010 | Komentarze 0

Od pewnego już czasu po głowie chodził mi wypad do położonych obok siebie zamków w Mirowie i Bobolicach. Dzisiaj w końcu plan ten udało się zrealizować; żeby nie jechać samemu wcześniej już w piątek dałem znać lamisowi, który skrzyknął na wypad jeszcze Faki'ego.
Zaplanowana zbiórka o 11.00 koło więzienia na Zawodziu (mówiłem lamisowi, że wyjeżdżamy tak 9-10, ale on z racji tego, że musiał się wyspać ustawił się już wcześniej z Faki'm na tą nieszczęsną późną 11). Poza nami na miejscu zbiórki zjawił się także forumowicz Gaber.
Początkowo według mojego planu mieliśmy do celu wycieczki dotrzeć czerwonym szlakiem rowerowych Orlich Gniazd, ale ze względu, że już trochę obryty jest ten szlak postanowiłem ubarwić trasę robiąc ją kombinowaną pomiędzy różnymi szlakami. Do samego Olsztyna rzeczywiście docieramy tym szlakiem, z krótkim ścięciem go w Kusiętach, gdzie zjechaliśmy na zieloną rowerówkę. W Olsztynie zrobiliśmy, krótki postój u kota, gdzie była całkiem spora ekipa szosowców, a zaraz później kierując się ku Sokolim Górom wjechaliśmy na żółty pieszy, a następnie czerwony pieszy by wyjechać w Zrębicach. Stąd postanowiliśmy dostać się do Złotego Potoku wariantem asfaltowym. I tak jadąc przez Siedlec podjechaliśmy pod źródełka gdzie napełniliśmy bidony świeżą wodą, z wjazdu do Złotego Potoku zrezygnowaliśmy, tylko od razu Szlakiem "Ku Źródłom" pojechaliśmy do Ostrężnika. Stąd już jest niby niedaleko do Mirowa i Bobolic, trasę obieramy po pokrywających się praktycznie czerwonej rowerówce i niebieskim pieszym. Niby niebieskim pieszym mieliśmy dojechać do zamków, ale w Przewodziszowicach lamis stwierdził, że chce mu się pić, a nic nie ma (wychlał wszystko co uzupełniliśmy na źródłach) to musimy podjechać 250m do pobliskiego sklepu. Sklep okazuje się być dopiero w Żarkach-Leśniowie koło sanktuarium. Trochę nie bardzo był sens wracać na nasz niebieski pieszy szlak, szczególnie przy ponad dwugodzinnej obsuwie...
Wynikła ona z tego, iż Faki w Trzemieszowie złapał z przodu kapcia, z tyłu zaczęła mu podzwaniać tarcza, więc kilkanaście minut zleciało na zakładaniu nowej dętki i ustawianiu zacisku. Następnie w Żarkach pod sklepem, gdy już mieliśmy się zbierać do jady w tylnym kole Faki'ego, nagle usłyszeć można było świst i całe powietrze uszło w kilka sekund. Klejenie dętki nic nie pomogło powietrze o dziwo wciąż uchodziło na łatce, także trzeba było kleić wcześniej wymienioną dętkę, która złapała kapcia. Wszystko pewnie byłoby ok, gdyby nie to, że podczas wkładania koła, a właściwie tarczy w zacisk weszła ona troszkę krzywo, jednocześnie krzywiąc blaszkę rozporową klocków. Tak oto kolejne minuty leciały na przymusowym postoju...
Po takim postoju i coraz już późniejszej pory postanowiliśmy dojechać do Mirowa na obiad najkrótszą trasą, czyli czarnym pieszym, szlak byłby fajny, gdyby nie mnóstwo piachu, po którym jechać się nie da, a ścieżka obok nadająca się do jazdy cała była zawalona połamanymi gałęziami.
W Mirowie, na chwilkę pomijamy postój by podjechać do Bobolic sprawdzić stan odbudowy zamku. Na miejscu zamek z zewnątrz okazuje się być już w pełni, a teren wokół niego został ładnie zagospodarowany. Jak jest wewnątrz niestety nie wiem, gdyż właściciel zamku w końcu zaczął żądać piątaka za wejście. Tak, więc wróciliśmy do Mirowa na obiad.
Po obiedzie, ze względu na późną już porę postanawiamy wracać do Częstochowy jak najszybszymi trasami, czyli asfaltem, żeby wrócić do domu jeszcze przed zmierzchem. Dlatego na początek obieramy trasę na Łutowiec, omijając Niegowę i podjazd pod nią. W Żarkach niby się kierujemy na Wysoką Lelowską, a później na Poraj by wjechać do miasta Dębówcówką, ale jakoś tak nie trafiamy na właściwą drogę i jedziemy przez Zawadę ku Janową. Z tej trasy zjeżdżamy przed Ostrężnikiem do Suliszowic. Od tej chwili praktycznie dla mnie już standard do domu. Zjazd w dół, kierunek na Zaborze, podjazd i zjazd z Biskupic, Olsztyn.
W Olsztynie jako, że ja jechałem pierwszy to również standardowo poprowadziłem ekipę na Skrajnicę przez pola, ale nie wiedzieć czemu zawieszony gdzieś lamis zamiast jechać za mną pojechać prosto asfaltem w dół, a reszta pognała za nim... Ja tego od razu nie zauważyłem, dopiero się kapnąłem podjeżdżając na Skrajnicę, ale to już było i tak za późno bo chłopaki w tym samym czasie cisnęli już gdzieś rowerostradą. Także tym sposobem już sobie samemu wróciłem do domu. Przez pola w Skrajnicy do Odrzykonia, rowerostrada, a później wzdłuż Kucelinki do centrum dotarłem.
Mimo pewnego już zmęczenia, postanowiłem się przejechać jeszcze przez aleje dla lansu i robiąc trochę PR.
Po powrocie w domu, wciąż na wysokich, bo musiałem się spakować plecak, przeczyścić trochę rower, umyć się i iść jak najszybciej spać. Bo od jutra o 6.20 zmieniam teren działań operacyjnych...czyli Fludi jedzie na wakacje. Ciekaw jestem tylko jak mi przejdzie ściema z legitymacją EURO>26, żeby mieć bilet ulgowy, gdyż legitki studenckiej już nie ma, a ta nie daje zniżki.

Widok na oddalony zamek w Bobolicach

Bobolice w oddali © Fludi


Blizniaczy zamek w Mirowie
Ruiny zamku w Mirowie © Fludi




  • DST 53.74km
  • Teren 18.00km
  • Czas 02:16
  • VAVG 23.71km/h
  • VMAX 43.14km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Podjazdy 150m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uciekając przed letnim deszczem

Poniedziałek, 16 sierpnia 2010 · dodano: 16.08.2010 | Komentarze 0

Nie mając nic szczególnego w południowych godzinach do roboty wyskoczyłem na szybko na rower do Olsztyna, szczególnie, iż popołudnie według prognozy zapowiadało się deszczowe. Krótkie krążenie przez miasto, żeby rozgrzać mięśnie i obieram kierunek na Olsztyn. Trasa stała na Raków wzdłuż rzeki, kawałek asfaltu, znów wzdłuż rzeki, asfaltem podjazd do ścieżki ku Zielonej Górze, czerwona rowerówką do Kusiąt, gdzie zjeżdżam na zieloną rowerówkę i nią przez Towarne dojeżdżam do Olsztyna. Pętla wokół rynku, zjazd na czarną rowerówkę, nią podjazd do Skrajnicy i odbicie znów w teren ku Pańskiej Górze. W momencie wyjazdu z Olsztyna zobaczyłem coraz ciemniejsze chmury i jakieś pioruny w oddali, zbliżające się w moją stronę, więc nici z delektowania się jazdą, a trzeba było wrzucić szybsze tempo i gnać czym prędzej do domu. Od ścieżki na Odrzykoniu byłem o kilka metrów przed deszczem i tak się mi udało dojechać praktycznie do promenady, bo na niej było już tylko gorzej. Lekko zmoknięty wróciłem, ale zadowolony z przejażdżki w takim ciepłym, letnim deszczyku, który przemienił się teraz w całkiem niezłą burzę.
Po drodze jak jechałem nad Kucelinką dogonił mnie STi, z którym gawędząc sobie prawie do Zielonej Góry.




  • DST 86.61km
  • Teren 35.00km
  • Czas 03:40
  • VAVG 23.62km/h
  • VMAX 54.32km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 400m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Południowo-zachodnio-wchodnia połówka wokół w Częstochowy

Niedziela, 8 sierpnia 2010 · dodano: 08.08.2010 | Komentarze 0

Plany z roweru do popołudnia popsuła mi dość ostra mżawka, więc nie pozostawało nic innego jak gnić w domu, ale po 14 niebo zaczęło się coraz bardziej przejaśniać. Dlatego od razu wskoczyłem w ciuchy rowerowe i uciekłem z chaty. Najpierw kierunek Blachownia - do babci. Trasa standard w ramach zabawy wydłużyłem ją krążąc chwilkę wokół stawu i po lasach. Po krótkim popasie wbiłem na zielony szlak rowerowy i nim przez Aleksandrię, Konopiska, Łaziec, Poczesną dostałem się do Korwinowa, gdzie zmieniam go na żółtą rowerówkę, którą dojechałem do Słowika, a stąd zacząłem się nieoznakowanymi ścieżkami przebijać w stronę Olsztyna.
Ogólnie obrałem kierunek na Olsztyn bo chciałem zobaczyć sobie turniej rycerski, który miał dzisiaj tam być pod zamkiem, ale po dojechaniu na miejscu z lekka się zawiodłem bo pod bramą zamku usłyszałem, że wjazd na widowisko 10PLN kosztuje, więc obrót o 180 stopni i gnam jak każdy normalny człowiek na boczne wejścia.
Pierwsze po skałkach wzdłuż płoty zastawione przez takich samych dziwnych ludzi w kamizelkach, kolejne za parkingiem także. Troszkę już wkurzony ta obstawą gnam dalej i znajduje lukę w obstawię i tasiemce odgradzając, może troszkę trzeba było się po skałce wspiąć, ale z okazji trzeba korzystać. Szkoda tylko, że długo nie było się mi tym cieszyć bo ledwo minąłem kilka skałek już wyskoczyło kilku cieci parkingowych żądając ode mnie biletu. Na nic się zdały moje tłumaczenia, że nie jestem stąd, że jadę od 4 rano z Krakowa i właśnie tędy przebiega szlak rowerowy, że śpieszy mi się do Częstochowy na pociąg powrotny do domu. Oszołom w pełni swojej oszołamiastości zaczął mi tłumaczyć jak mam jechać na rynek w Olsztynie, żeby gdzieś tam odnaleźć mój właściwy szlak. Dobrze, że jestem tutejszy bo gdybym był przyjezdnym to po jego tłumaczeniach to nie ma opcji, żebym trafił na rynek... Także chcąc nie chcąc musiałem się skierować do oddalonego o 100m kolejnego takiego patrolu i wyjechać z terenu imprezy, bo oczywiście portfela nie chciało się mi opróżniać.
Zawiedziony Olsztynem, a mając jeszcze mnóstwo sił, pokręciłem sobie w stronę Turowa, gdzie wjechałem na Szlak Warowni Jurajskich i nim podążając dojechałem do Mstowa. W Mstowie przesiadka na Szlak Jury Wieluńskiej, którym dostaje się na Mirów w Częstochowie. Początkowo myślałem, by dalej jechać tym szlakiem wzdłuż Warty na Wyczerpy, ale jako, że ostatnio troszkę tam padało, więc wszystko pewnie tonie w błocie. Dlatego wybrałem czystszy wariant przez miasto.




  • DST 120.15km
  • Teren 55.00km
  • Czas 05:34
  • VAVG 21.58km/h
  • VMAX 51.87km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 500m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Instynktownie do gospodarstwa

Niedziela, 1 sierpnia 2010 · dodano: 01.08.2010 | Komentarze 0

Dzisiaj zaliczony bardzo udany całodniowy wypad na rower z Lamisem. Na początku musiałem trochę na niego czekać, więc pokrążyłem sobie alejami robiąc kilka kółeczek i podjazdów pod szczyt. A później nie mając co robić i czekając na niego koło skansenu widząc, że jest on akurat otwarty, a jego kustosz wyszedł na papieroska, więc zagadałem czy można wejść z rowerem. Pozytywna odpowiedź, pan mnie dzięki mojej magicznej karcie członkowskiej wpuścił na darmowe zwiedzanie, bardzo fajna wystawa, ogólnie zabierałem się by ją zobaczyć chyba już 5 lat...
Jak pojawił się Lamis od razu obraliśmy kierunek na Olsztyn. Z niego pojechaliśmy sobie czerwoną rowerówką na Zrębice (w Sokolich Górach troszkę dreptania pieszo pod górę, bo jechać się nie dało). Dalej tym samym szlakiem dotarliśmy przez Złoty Potok, aż to Ostrężnika. Po drodze w Alei Klonowej spotkaliśmy Fakiego zmierzającego w przeciwną stronę. Z Ostrężnika obraliśmy kierunek przez Suliszowice do Zaborza. W Zaborzu uderzyliśmy w nie oszlakowany teren, którym przeliśmy się do Żarek Letnisko, a następnie Masłońskie i Poraj. Z Poraja podjazd na Choroń, z którego Dębówcówką udajemy się w kierunku Częstochowy. Podczas zjazdu tym szlakiem przez Dębowiec, Lamis zaczął przywoływać kici kici, swobodnie biegające kurczaki po ulicy. Na ten odzew jeden z kurczaków instynktownie postanowił pobieżyć na gospodarkę. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że wpadł pod koło Lamisa. Jadąc kilka metrów zanim widziałem tylko mnóstwo piór, które wzleciały w powietrze, a kurczak biega w koło nie wiedząc co ma czynić... Na koniec w mieście jeszcze przejazd wzdłuż rzek i do domu. Nie ma co dzisiejsza wycieczka z Lamisem była udana.




  • DST 72.16km
  • Teren 20.00km
  • Czas 03:07
  • VAVG 23.15km/h
  • VMAX 47.08km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 300m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po mieście i do Olsztyna

Czwartek, 29 lipca 2010 · dodano: 29.07.2010 | Komentarze 0

Z rana blisko 20km natrzaskałem jeżdżąc po mieście i załatwiając kilka spraw, a popołudniem przejażdżka do Olsztyna. W Skrajnicy wielka niespodzianka w postaci ogromnego bajora pośrodku drogi... Nie mając tego jak okrążyć musiałem pokonać wpław. Zdobyłem dzisiaj także nowy-używany licznik, który pasuje do gniazda mojej zagubionej Simgy 2006, mam nadzieje, że podziała troszkę dłużej niż poprzednim razem...




  • DST 59.30km
  • Teren 25.00km
  • Czas 02:40
  • VAVG 22.24km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 250m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niedzielnie

Niedziela, 25 lipca 2010 · dodano: 25.07.2010 | Komentarze 0

W planie na dzisiaj była większa wycieczka, jakiś Złoty Potok i powrót przez Poraj, ale odkąd wyjechałem z domu prawa noga dość słabo mi podawała, jeszcze jakiś ból w kolano mi wszedł, więc trochę jechałem od niechcenia. Dlatego tylko zdecydowałem się bardziej na spokojne tempo do Olsztyna i z powrotem, przy okazji robiąc trochę objazd miasta, a szczególnie ścieżek rowerowych, które to tak mocno są krytykowane przez większość częstochowskich rowerzystów, że nawet ostatnio Gazeta o nich napisała. Klik do artykułu.

Niektóre argumenty są troszkę śmieszne pokroju kostki wszerz, a nie wzdłuż, ale i tak to nie zmienia faktu ewenementu na skale kraju, jak i pewnie europy tego, że tylko u nas są ścieżki z zielonego bruku, a nie czerwonego... Chociaż to i tak jest niczym w porównaniu do ułańskiej fantazji oszołomów z UM czy MZDiT Częstochowy, którzy zaprojektowali w połowie śluzy rowerowej wysepki i ktoś dokonał odbioru technicznego takiego cudu budowlanego.




  • DST 58.20km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:45
  • VAVG 21.16km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 300m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z wyższym wykształceniem do Olsztyna

Środa, 21 lipca 2010 · dodano: 24.07.2010 | Komentarze 0

Wczoraj szczęśliwie zdobyłem wyższe wykształcenie z oceną bardzo dobrą, więc mogąc się szczycić już przedrostkiem mgr. inż. przed imieniem i nazwiskiem, pojechałem to rowerowo uczcić z Mariuszem, Łukaszem i Pawłem do Olsztyna. Bardzo sympatyczna przejażdżka, szczególnie, że Mariusz pociągnął nas z Zielonej Góry w stronę Psiego Nosa, a później jeziorka krasowego w Kusiętach. Krótki popas w Olsztynie i powrót do miasta.
Dzisiaj także nabyłem nowy komplecik ciuszków, które jak tylko zdobyłem w moje ręce pojechałem do domu przebrać się w nie, by je sprawdzić na tej wieczornej przejażdżce.


Czas z komórki, trasa z nawigacji, reszta rzeczy na podstawie starych wpisów. Licznika wciąż brak.