Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi fludi z miasteczka Częstochowa. Mam przejechane 17265.34 kilometrów w tym 4527.86 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 127851 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy fludi.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

do 50km

Dystans całkowity:6185.28 km (w terenie 1283.02 km; 20.74%)
Czas w ruchu:269:48
Średnia prędkość:22.93 km/h
Maksymalna prędkość:3684.00 km/h
Suma podjazdów:44456 m
Maks. tętno maksymalne:212 (107 %)
Maks. tętno średnie:174 (89 %)
Suma kalorii:29540 kcal
Liczba aktywności:175
Średnio na aktywność:35.34 km i 1h 32m
Więcej statystyk
  • DST 24.67km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:15
  • VAVG 19.74km/h
  • VMAX 42.80km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • HRmax 169 ( 85%)
  • HRavg 131 ( 66%)
  • Podjazdy 112m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Częstochowska Masa Krytyczna

Piątek, 31 lipca 2009 · dodano: 01.08.2009 | Komentarze 0

Najpierw poranna przejażdżka po mieście. A popołudniem udział w Częstochowskiej Masie Krytycznej jako człowiek blokers. Szkoda tylko, że tak mało osób w niej uczestniczyło w porównaniu do poprzedniego miesiąca.




  • DST 32.02km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:26
  • VAVG 22.34km/h
  • VMAX 47.50km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • HRmax 176 ( 89%)
  • HRavg 133 ( 67%)
  • Podjazdy 165m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Załatwiając kilka spraw masowych na mieście

Wtorek, 28 lipca 2009 · dodano: 28.07.2009 | Komentarze 0

Rano dom - praktyka - dom.
Popołudniem objechałem większość sklepów rowerowych w Częstochowie, zostawiając tam plakaty najbliższej masy krytycznej, a przy okazji zgarnąłem troszkę gadżetów na nagrody do konkursów.
Ogólnie dzisiejsza jazda niezbyt długa była, bo jakoś dzisiaj wstałem ze strasznie przemęczonymi nogami... Domagają się trochę dłuższego odpoczynku.




  • DST 35.94km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:32
  • VAVG 23.44km/h
  • VMAX 48.05km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Podjazdy 25m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wieczorny spacerniak

Sobota, 25 lipca 2009 · dodano: 25.07.2009 | Komentarze 0

Trasa praktycznie identyczna co i wczoraj, tylko jeszcze sobie po terenach Błeszna trochę pobłądziłem. Wracając w alejach spotkałem Sforzę, chwilkę pogadaliśmy przy okazji przeczekując deszcz. Później kierunek dom.




  • DST 44.88km
  • Teren 8.00km
  • Czas 02:04
  • VAVG 21.72km/h
  • VMAX 43.50km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 50m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wieczorne spokojne tempo

Piątek, 24 lipca 2009 · dodano: 24.07.2009 | Komentarze 0

Rano: dom - praktyki - dom.
Później zrobiłem kilka kilometrów na Hexagon'ie, którego byłem zawieść do wysyłki kurierowi.
A wieczorem wyszedłem się przejechać na pozostałej już tylko mi A6, po mieście. Trasa najpierw na Raków, później na teren huty, gdzie spotykam Marcina z TREK'a i z nim dalej kontynuuję jazdę wzdłuż rzeki, nawrót na niby rondzie koło Guardian'a i powrót w aleje trasą koło cmentarza żydowskiego.




  • DST 49.30km
  • Teren 13.00km
  • Czas 02:23
  • VAVG 20.69km/h
  • VMAX 45.21km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bezsensu

Poniedziałek, 20 lipca 2009 · dodano: 20.07.2009 | Komentarze 1

Dom - praktyka - dom - na miasto - dom.
Wieczorna przejażdżka w cale nie lepsza niż te poranne nabijanie km. Kolejny raz lasek Aniołowski, później dawno nie odwiedzany nadrzeczny szlak, Mirów i Złota Góra troszkę po mieście jeszcze i do domu.




  • DST 45.66km
  • Teren 8.00km
  • Czas 01:52
  • VAVG 24.46km/h
  • VMAX 45.66km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Znów do babci

Piątek, 10 lipca 2009 · dodano: 10.07.2009 | Komentarze 0

Troszkę mnie złapał deszcz jadąc do babci. A droga powrotna bardzo miła, akurat na drodze na Opole przy wyjeździe z Trzepizur jakiś wypadek był... Dlatego też większość cfaniaków znających okolicę, jechało właśnie tą wioską, jako że miejsca jest tylko na jedno auto postanowiłem powkurzać tych jakże spieszących się ludzi. Centralnie środeczek, 15km/h i tak przez całą wieś. Mimo usilnych chęci chujek jadący za mną i cały czas trąbiący w końcu władował się w kawałek pola, troszkę je orając jak i sobie podwozie na jakiś akuratnie badylach, gość się tak spieszył a 150m dalej stał na przejeździe przez pociąg i na następnych 10m przez tą kraksę. Widząc tą farsę mogłem sobie demonstracyjnie stanąć i pozwolić na hejnał środkowych palców. Szkoda, że dzisiaj założyłem spodenki na szelkach, bo miałem wielką ochotę typowi dupę pokazać podsumowując jego pośpiech...
Dalsza droga także środkiem pasa, bo cały ruch od strony Opola wstrzymany, z drugiej strony korek sięgał PKP w Blachowni. Korzystając z tej okazji ile mogłem to się rozpędzałem na asfalcie. Przy Gnaszynie ze względu na zwiększający się ruch, odbiłem na wsiodzielnicę i nią przebijałem się do miasta.




  • DST 40.45km
  • Teren 6.00km
  • Czas 01:59
  • VAVG 20.39km/h
  • VMAX 52.72km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 50m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zwiedzając wsiodzielnice miasta

Środa, 8 lipca 2009 · dodano: 09.07.2009 | Komentarze 0

Wycieczka troszkę po lasku Aniołowskim, a później po Grabówce i Lisińcu.




  • DST 49.08km
  • Teren 3.00km
  • Czas 02:29
  • VAVG 19.76km/h
  • VMAX 46.54km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Podjazdy 50m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad Bałtyk i po terenie huty

Poniedziałek, 6 lipca 2009 · dodano: 06.07.2009 | Komentarze 0

Nie mając co robić pojechałem na trochę z koleżanką nad Bałtyk, a gdy zniknęło trochę słonka i musiała się zbierać do domu, odprowadziłem ja kawałek. Po czym pojechałem na chwilkę do rowerowego gdzie się zasiedziałem lekko na pogawędce. Miałem zamiar pokonać stałą trasę treningową do Olsztyna, ale po dojechaniu do starego wjazdu na hutę, jakoś tak odechciało się mi jechać do Olsztyna i wjechałem na teren huty chcąc poznać zobaczyć pozostałości z przemysłowego kombinatu, który narodziny swe świętował w odległych czasach PRL'u. Krótki objazd po okolicy i się jakoś przebiłem na wyjazd koło Koksowni i drogę prowadząca na Zawodzie. Przejazd przez aleje, promenadę i do domku na piwko z kumplami.




  • DST 39.98km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:58
  • VAVG 20.33km/h
  • VMAX 63.47km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 650m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

V dzień w górach - Uphill na Równicę i powrót do domu

Niedziela, 5 lipca 2009 · dodano: 06.07.2009 | Komentarze 1

Pobyt u cioci w Beskidach niestety już powoli dobiega końca... Niedziela ostatni dzień, do 18 lub 21 mam czas, zależnie od tego na który pociąg do Częstochowy się zdecyduję. Chociaż wolę ten późniejszy, zawsze to więcej jazdy po górach.
Z domu kolejny raz wyjeżdżam dosyć późno bo koło 11.30. Trasa Cieszyn-Goleszów-Ustroń już pokonuję w dość szybkim tempie. W ustroniu wjeżdżam na Wisłostradę, która prowadzi mnie aż do Ustroń-Polana, gdzie jest droga prowadząca na szczyt Równicy. Po przejechaniu na drugą stronę rzeki i rozpoczęciu podjazd łapie mnie mocny deszcz, a miało być tak pięknie... Według wcześniejszych prognoz miała być piękna pogoda. No trudno, mżawka to nie jest więc namierzam szybko jakiś kiosk, w którym zakupiłem sobie batonika na przegryzienie i chowam się pod bliskimi drzewami przed deszczem. Troszkę ludzi tam przybyło, w tym część z nich tylko na chwilkę żeby założyć pelerynkę... W tym momencie w głowie świta mi tylko jeden pomysł - kiosk czy też takie coś mają albo może nawet co byłoby dla mnie lepsze rowerowa. 3zł w plecy i 5min później zaczynam podjazd po kocich łbach na Równicę w pięknej zielonkawej pelerynce. Następne 10min i strata tych 3zł na pelerynkę powoduje narastającą we mnie frustrację. Jestem pod nią bardziej mokry niż by mnie chyba deszcz zlał, który zaczął się zamienić bardziej w mżawkę. Zatrzymuję się na chwilkę troczę to badziewie do plecaka, załączam lampki (głównie po to żeby jakiś debil nie wjechał we mnie, gdyż droga zamienia się momentami w leśny tunel) i jadę dalej pod górę.
Kilkanaście minut później jest koło schroniska pełny satysfakcji, że udało się mi podjechać w takich warunkach. Szczególnie w dolnej części, gdzie koła się delikatnie ślizgały na tej przedziwnej kostce. Widoki z podjazdu piękne, chociaż rzadkie... Z prawie szczytu równie fajne. Koło schroniska blokując lekko parking, 3min odpoczynku i zaczynam podjazd na sam szczyt. Przejechałem jakieś 300m, spojrzałem w górę i stwierdziłem, że wracam. Pomysł był genialny bo nie zdążyłem zawrócić, a znów dopadł mnie ciężki deszcz, szybki zjazd pod parosole przy schronisku (wszyscy, którzy pod nimi siedzieli bojąc się zmoczenia uciekli do środka - cioty!), żeby schować się przed deszczem. Od tego deszczu zachciało się mi piwa, ale jak wszedłem do środka to przeraziła mnie kolejka i tłum ludzi przy barze. Bojąc się zostawiać rower bez widoku na niego dłużej niż 5 sekund, rezygnuję z piwka.
Padało tak dobrych kilkanaście minut, w końcu się wkurzyłem zadzwoniłem do kuzyna, żeby przyjechał po mnie autem, bo nie było szans, żebym w tą pogodę wracał z powrotem do Cieszyna.
Trochę się ludzie dziwnie patrzyli jak w czasie tego największego deszczu wyszedłem spod parasolek i zacząłem zjazd.
Jak w piątek się dosyć mocno zmęczyłem, a może nawet i lekko odwodniłem jeżdżąc po dolinie Wisełek, tak ten zjazd spowodował u mnie dość mocne wychłodzenie. Pierwsze chwile zjazdu były nawet ok, no gdyby nie brak błotników i wodą lecąca mi gdzieś w twarz, ale po wjeździe w las gdzie była o wiele niższa temperatura dostałem lekkich drgawek na rękach. Które po chwili mi przeszły gdy wyjechałem z lasu w otwartą przestrzeń, gdzie było mnóstwo mgły. Widoczność praktycznie zerowa, cały czas się trzymam prawej strony i za nic w świecie nie rozpędzam, lecz była też tego dobra strona ta mgła była bardziej jak dymek z hutniczego komina, w jej wnętrzu było o wiele cieplej...
Takich przejazdów było aż trzy. Znow wjeżdżam na kocie łby, trochę poniosła mnie na nich fantazja po rozpędziłem się na nich do dzisiejszego max. speed'a, głupek...
Na dole koło mostu czekał na mnie już kuzyn, składam rower, pakuję do środka i jedziemy do domu.
1.5h po powrocie pogoda się poprawia na jeszcze lepszą, w sumie jest tak jak sądziłem, że będzie. Trudno trochę mam przemoczone ciuchy, więc nie nadają się już do jazdy. Dlatego postanawiam pociągiem o 18 wracać do Częstochowy.
21.20 Częstochowa osobowa wyjazd z pociągu i sprint przez miasto do domu. Jeszcze tylko zjazd z promenady do lasku Aniołowskiego, gdzie chcę sprawdzić lampki jak się spisują w trochę większej ciemności.
No super rewelacja to nie jest... Widzę jakieś 2-3m przed sobą, zbyt szybko się z nią nie pojeździ, żeby omijać przeszkody... Chociaż przy spokojnej jeździe spokojnie wystarczy.

Widok z podjazdu na Równicę © Fludi


Kapitalne są serpentyny podjazdu na Równicę
A droga kręta jest... © Fludi


Widok z Równicy © Fludi


To właśnie w nią wjeżdżałem...
Widok na szczyt Równicy © Fludi




  • DST 21.62km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:06
  • VAVG 19.65km/h
  • VMAX 58.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 400m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

I dzień w górach - objazd Cieszyna

Środa, 1 lipca 2009 · dodano: 01.07.2009 | Komentarze 2

Dzisiaj I dzień na wyjeździe w górach. Chwilkę po 14 wyjazd z domu na pociąg, który miał odjazd o 15. Wyjechałem dużo wcześniej gdyż sądziłem, że będzie się mi dosyć ciężko jechać ze 100l trekkingiem na plecach, chociaż nie pełnym. No ale nawet nie było, aż tak źle. Dom - PKP 5km, później 3h podróż do Bielska skąd odbiera mnie ciocia z wujkiem, rower do bagażnika i jedziemy do Cieszyna. Szybka kolacja i wychodzę na krótkie rozpoznanie terenu, dawno mnie tu nie było... Mały objazd przez Cieszyn na rynek, kociołbią ulicą się puściłem w dół ku mostowi granicznemu. Na chwilkę wskok na Czeski Cieszyn, przejazd przez tutejszy rynek, ku drugiemu mostowi granicznemu. Będąc już po polskiej stronie przejazd wzdłuż Olzy do poprzedniego mostu by móc znów cisnąć po tych fajnych kocich łbach pod górkę. Jakimiś uliczkami przebijam się przez miasto do mojej bazy noclegowej...
Ogólnie jazda przez tutejsze uliczki jest tragiczna jakby tak Policja jechała za mną cały czas to bym chyba całkiem sporo mandatów zgarnął, większość za jazdę pod prąd... Gdzie nie skręciłem w tutejsze wąskie uliczki, to po chwili się musiałem kapnąć, że są jednokierunkowe i co gorsza w przeciwną do mojego ruchu stronę! Po czeskiej stronie też jakoś dziwnie drogi prowadzą... W sumie tam chyba też nie wiele brakowało, żeby mnie Policja zatrzymała, na szczęście się chyba przyjezdnymi nie przejmują. Bo po naszej polskiej stronie z autka, które w Częstochowie wygląda jak to panów gazowników usłyszałem "Dzień dobry..." Na co identycznie odpowiedziałem, pojmując że typ, który mi to powiedział był tutejszym strażnikiem miasta. A ja raz, że chwilę wcześniej nie sygnalizowałem skrętu w lewo, a dwa uliczką jednokierunkowa.
Jakoś się szybko wydostałem z centrum, wracając do bazy postanowiłem się przejechać trochę dłuższą drogą przegapiając skręt do siebie. Po chwili namierzyłem panią, która wskazała mi drogę na przełaj, podgórkę po swoim polu. Szkoda tylko, że nie dodała informacji o spływającej tym polem wodą... Jechać się po tym nie dało z powodów: trawa, a pod nią gliniaste podłoże i spływająca woda. Iść się dało, ale buty woda zalewała...
Dalszą drogę już szybko namierzyłem, teraz czas na spanie. Oby jutro była dobra pogoda cały dzień, bo uderzam na Ustroń i Wisłę.

W pociągu...

A6 © Fludi


Czeski Cieszyn Urząd Miasta © Fludi


Fontanna na rynku © Fludi


Olza © Fludi


Widok na góry © Fludi