Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi fludi z miasteczka Częstochowa. Mam przejechane 17265.34 kilometrów w tym 4527.86 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 127851 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy fludi.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Blachownia

Dystans całkowity:6328.67 km (w terenie 1439.50 km; 22.75%)
Czas w ruchu:264:01
Średnia prędkość:23.97 km/h
Maksymalna prędkość:59.62 km/h
Suma podjazdów:34842 m
Maks. tętno maksymalne:221 (112 %)
Maks. tętno średnie:174 (89 %)
Suma kalorii:20225 kcal
Liczba aktywności:112
Średnio na aktywność:56.51 km i 2h 21m
Więcej statystyk
  • DST 40.30km
  • Teren 9.00km
  • Czas 01:33
  • VAVG 26.00km/h
  • VMAX 43.58km/h
  • Temperatura 19.8°C
  • HRmax 179 ( 90%)
  • HRavg 142 ( 72%)
  • Podjazdy 201m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mistrz krawiectwa

Sobota, 1 maja 2010 · dodano: 01.05.2010 | Komentarze 2

Sądziłem, że dzisiaj przez deszcz w ogóle nie pojeżdżę, ale jedna popołudniu się przejaśniło drogi troszkę wyschły. Dlatego obrałem sobie na szybko trasę do babci gdzie byli rodzice, na obiad. I z prośbą do babci, żeby mi uszyła dodatkowe gumki-opaski do rękawków. Jako, że ma się szczupłe ramiona, a to co w sklepach sprzedają dla osób wysokich jest też i dla takich co mają chyba w bicepsie tyle co pudzian, więc rękawki zawsze mi szybko się zsuwały w dół. Na szczęście od dzisiaj problem został u mnie zażegnany. Wczoraj zakupiłem 2m gumki i elastyczną nitkę, więc przyszedł czas na szycie. Po zrobieniu pomiarów i przymiarek babcia miała zacząć mi to szyć, ale jakoś tak, że ja wbijałem pierwszy igłę skończyło się na tym, że już skończyłem samemu to szyć.

A tak wygląda moje dzieło

Opaski © Fludi




  • DST 51.53km
  • Teren 9.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 25.77km/h
  • VMAX 48.48km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 179 ( 90%)
  • HRavg 151 ( 76%)
  • Podjazdy 232m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Stuknięta pusta blondynka

Sobota, 24 kwietnia 2010 · dodano: 24.04.2010 | Komentarze 0

Na niedzielę się wybieram gdzieś w Jurę, a po ostatniej jeździe na niej, moja mapa już zupełnie się rozpadła, więc dzisiaj w ostatniej chwili pognałem najpierw do miasta kupić nową. Standardowo wyd. Compass, mapa 2-str mapa Jury, tylko tym razem wersje foliowaną. Mam nadzieję, że będzie my służyć trochę dłużej, bo do tej pory zwykle musiałem mieć takie dwie w sezonie...
Po zakupie, kierunek - babcia. Aleje tragedia... Zalane pielgrzymką strażaków, strażaczek? czy też może strażniczek? i do tego młodzieżówka strażacka. Jak kobiety w straży widywałem już tak dzieciaków z młodzieżówki strażackiej nigdy. W czerwone koszulki z pagonami i sznurami poubierane były (były, bo to praktycznie same dziewczęta, chłopców się nie dopatrzyłem). Całą to zgraję musiałem jakoś w miarę szybko i zwinnie ominąć przebijając się na wylotówke ku Opolu.
Trasa byłaby już w pełni spokojna, gdyby nie wypadek praktycznie pod domem babci. Jadąc do niej z daleka widziałem, jakieś panienki idące ulicą, one mnie też, zeszły początkowo na bok. Po czym później znów się zaczęły oglądać czy jadę czy nie i z tego wszystkiego jak miałem je omijać z lewej strony, to jedna z nich uciekła bardziej na prawo, a druga nie wiedzieć czemu w lewo na moją stronę. Początkowo miała uśmiech na twarzy, który przerodził się w strach, a później płacz. Ale mała jest sobie winna sama tego, bo jak już odskoczyła na moją stronę to mogła na niej zostać, a nie próbować jeszcze wracać gdzieś na prawo. Z jej głupoty ja sam z głupiałem i też nie wiedziałem, w którą stronę mam już uciekać, żeby nikomu się nic nie stało. A tak skończyło się na tym, że dzieciak ma teraz trochę zrytą psychę do rowerzystów i pewnie ból w plecach, bo się ładnie jej róg w niej wbił (będzie piękny siniak), a ja mam znów obite biodro...
No i jak się kilka minut później okazało, dziewczynka to wnuczka sąsiada przez płot babci.
Powrót do domu trasą przez Łojki, gdzie wyczaiłem wcześniej, że budują nowy chodnik z chyba dodatkiem ścieżki rowerowej, bo część jest z zielonego bruku. Podobnie jak wczoraj pętelka wokół stawu (spotykam tutaj kumpla ze studiów), przez miasto i lasek.




  • DST 62.24km
  • Teren 13.00km
  • Czas 02:28
  • VAVG 25.23km/h
  • VMAX 50.93km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • HRmax 183 ( 92%)
  • HRavg 153 ( 77%)
  • Podjazdy 316m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jako kurier

Piątek, 23 kwietnia 2010 · dodano: 24.04.2010 | Komentarze 0

Jak pisałem wcześniej mam do sprzedania, sporo części do malacza. W większości stoją na aukcjach i właśnie jedną z nich wygrał jakiś dzieciak z Poczesnej. Zgodnie z opisem zażyczył sobie dostawę rowerową, bo się nie chciało mu do Częstochowy jechać. Dla mnie ekstra, wyjdę pojeżdżę i jeszcze mi zapłacą za to!
Szybkie przebicie się przez miasto do Poczesnej pod wskazany adres dostarczając przesyłkę. Są pieniążki, to można teraz balować.
W drodze powrotnej chciałem odwiedzić koleżankę w Hucie Starej, ale jako, że nie było jej w domu obrałem trasę ku Konopiskom. W nich na miejscu, na rozstaju dróg ku domu czy gdzieś dalej, padło na dalej. Odwiedziłem babcię, która się mnie nie spodziewała. wszamałem trochę ciasteczek i soku. Po czym pojechałem do domu robiąc jeszcze pętelkę wokól stawu, a później przez miasto i lasek.




  • DST 46.82km
  • Teren 9.00km
  • Czas 01:44
  • VAVG 27.01km/h
  • VMAX 52.40km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • HRmax 177 ( 89%)
  • HRavg 147 ( 74%)
  • Podjazdy 186m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sprzedam części do "Malucha"

Sobota, 17 kwietnia 2010 · dodano: 17.04.2010 | Komentarze 0

Jak przystało na sobotę odwiedziny babci, dzisiaj też i wujka, który podarował mi cały wór części do cudu techniki rodzimego przemysłu motoryzacyjnego, czyli Fiata 126p! Potocznie jak wszyscy wiedzą Maluszka...
Także jak ktoś ma swojego własnego Malacza, potrzebuje łożyska, uszczelki, koło, fotele, pompę paliwa, gaźnik to mam takich rzeczy sporo do sprzedania. Wujek kupował hurtem jakby coś się miało zepsuć.
Powrót od babci przed wieczorem bardzo sympatyczny, umówiłem się z kumplem, że będę u niego w mieście za 40min, a byłem po 21... Nie powiem załączył się mi Road Race Mode, ścigając kolejno jakieś babcie i dziadki na horyzoncie. Stąd też spora dzisiaj średnia...

Może, ktoś kupi?

Gaźnik do Malacza © Fludi




  • DST 50.05km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:57
  • VAVG 25.67km/h
  • VMAX 43.58km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • HRmax 209 (106%)
  • HRavg 166 ( 84%)
  • Podjazdy 233m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wycieczkę zepsuła pogoda

Sobota, 3 kwietnia 2010 · dodano: 03.04.2010 | Komentarze 0

W planach na dzisiaj miałem dłuższą jazdę po lasach wokół Blachowni, ale znowu późno wstałem, do tego zostałem zagoniony do kościoła z jajami, gdzie prawie usnąłem, gdy DJ Pleban przez 20 minut zapodawał ten sam bit "Dla jego bolesnej męki", a kultyści mu coś tam do rytmu odpowiadali...
A później wybrałem się mimo wszystko do Blachowni, bo już wczoraj się umówiłem z wujkiem. Tak więc zamiast jechać do babci zajazd do mieszkającej po sąsiedzku cioci, troszkę tu straciłem czasu na pogawędce. I finalnie powrót do domu. Część trasy znowu pokonana boczną gruntową drogą i jeszcze na dokładkę przejażdżka wokół stawu w Blachowni.




  • DST 69.76km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:59
  • VAVG 23.38km/h
  • VMAX 49.46km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 183 ( 92%)
  • HRavg 153 ( 77%)
  • Podjazdy 336m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Michałek nie lubi wujka Fludiego + upragniony teren

Czwartek, 1 kwietnia 2010 · dodano: 01.04.2010 | Komentarze 5

Jak zwykle pobudka późno, więc i wyjazd się troszkę obsunął, ale z drugiej strony to nawet dobrze, powietrze się trochę rozgrzało. Dzisiejszy cel podróży to Blachownia, odwiedziny babci, a później na cmentarz postawić zniszcz dziadkowi. Wychodząc trochę nie bardzo się ubrałem, bo za cienko i wyszło na to, że zanim dojechałem do babci, to miałem trzy postoje na dokładanie kolejnych warstw ubrania. Sama temperatura nie była zła, ale zimny wiatr powalał. Jadąc do babci tym razem mogłem w końcu zrezygnować z ruchliwej trasy na Opole i jechać sobie równoległe do niej drogą gruntową.
Zanim dojechałem do babci wstąpiłem na chwilkę do firmy kuzyna w Blachowni na krótka pogawędkę, w międzyczasie zjawił się tam jego synek Michałek z dziadkiem. A Michałek, jak mnie widzi w ciuchach rowerowych ma tylko jedną reakcję - dłonie na oczy i wyje, że się boi i dalej nie pójdzie, no i że nie lubi wujka. Nie ma to jak byś złym i straszyć dzieci:]
Żeby nie dręczyć zbyt mało długiego, bo jeszcze dorobi się przeze mnie urazu psychicznego pojechałem do babci, tutaj dłuższy postój oczekując na obiad. Najedzony udałem się na cmentarz, teraz drogę też sobie urozmaiciłem odbijając do Cisia przez las, a następnie przez nie przebijałem się do ścieżki zdrowia, przy której jest znane większości tutejszym źródełko św. Huberta. Podjeżdżając pod źródełko, trochę się wkurzyłem, bo zobaczyłem usuniętą na bok palisadę, która odgradzała dostęp do niego pojazdom większym od roweru, ale jak się później okazało to w sumie nie potrzebnie.
Na miejscu zastałem spory kopiec piachu i nowy wygląd źródełka. Gdy tu byłem ostatnim razem jesienią, źródełko miało drewniane ocembrowanie i takową także rynienkę, którą spływała woda. Dzisiaj ma już kamienne murowane wykończenie wraz ze stalową rurą. Ogólnie musiało to być robione teraz na dniach, bo z tyłu ściana z trelinek miała jeszcze świeżą zaprawę. Nie powiem zaskoczyło mnie to bardzo miło, chociaż chyba wolałem starą wersję, była taka bardziej naturalna i pasowała do tego miejsca. To co jest teraz z pewnością będzie bardziej trwałe, wygląda także ładnie i co ważne nie ulegnie szybko zniszczeniu, bo z tego co pamiętam drewno miejscami tam zaczynało gnić - najważniejsze będzie odporne na debili. Nie pasuje mi w tym tylko jedno ta stalowa rura, totalnie psuje charakter miejsca, ktoś to dba o to miejsce mógł lepiej zlecić wykonanie rynienki z kamienia, tak by się komponowała z tą "obudową".
Od źródełka już tylko krok na cmentarz, gdzie postałem chwilkę w nostalgii i zapaliłem znicza, a później znów w drogę kawałek asfaltem w stronę Malic i wjeżdżam znów w las. Troszkę błądzę, jeżdżąc zygzakiem po lesie próbując namierzyć mój ulubiony niebieski szlak. W końcu go znajduję i cisnę nim do Wręczycy, chociaż cisnę to troszkę za dużo powiedziane bo mało jest odcinków gdzie mogę się rozpędzić. Dukty leśne są rozjechane przez ciężki sprzęt zajmujący się porządkowanie lasu i zawalone miejscami gałęźmi, ale mimo wszystko jadę ile mogę. Najważniejsze, że jest nawet sucho. Będąc w lasach już po drugiej stronie drogi Częstochowa-Wręczyca drogę blokuje szalony traktorzysta, który jedzie ledwo 5km/h i to zygzakiem. Trochę gość mnie wkurzył, bo ewidentnie musiał być narąbany, bo ani nie dostrzegał, że co chwilką próbuję wyprzedzać go z innej strony, ani nie słyszał, jak krzyczę do niego żeby zjeżdżał i mi zrobił miejsce. W końcu czerwona buc mnie dostrzegł i zrobił mi miejsce, chwilkę później jadę przez ponad 40km/h. Wycieczka szlakiem przez Wręczyce kończy się koło byłej kopalni. Stąd zjeżdżam na asfalt i robię nawrotkę do Częstochowy. W mieście zjazd w osiedle domków na Lisińcu, podjazd pod szczyt, troszkę kręcenia się po mieście i powrót do domu.
Jako, że święta chyba będę spędzał w Blachowni, to sobie tutaj więcej pokrążę po tutejszych lasach robiąc drobny rekonesans.





Nowy wygląd źródełka

Woda tryskająca ze źródełka © Fludi


Nowe wygląd źródełka św. Huberta © Fludi


Rozlewisko źródełka w Cisiu © Fludi


A tak wyglądało źródełko jeszcze w ubiegłym roku
Źródełko w Ciciu © Fludi


Strumyk płynący w okolicy źródełka, koło ścieżki zdrowia
Strumyk © Fludi


Połamane drzewa, w lesie między Blachownia, a Wręczycą
Połamane drzewa © Fludi


Leśne bajoro tętni życiem
Leśne bajorko © Fludi




  • DST 41.98km
  • Teren 4.00km
  • Czas 01:34
  • VAVG 26.80km/h
  • VMAX 52.40km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 181 ( 91%)
  • HRavg 155 ( 78%)
  • Podjazdy 222m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sprawdzając wyregulowanie napędu

Niedziela, 28 marca 2010 · dodano: 28.03.2010 | Komentarze 0

Po wczorajszej wymianie linki i regulacji przerzutki musiałem się gdzieś wybrać na przejażdżkę w celu sprawdzenia czy wszystko hula jak należy. Padło na Blachownie i do babci, tym bardziej, że tam mam jak coś komplet narzędzi, które jak coś byłyby pomocne w serwisie.
Niby napęd chodzi już o wiele lepiej, ale jednak pod mocnym obciążeniem jeszcze mi za całą wycieczkę przeskoczył dwa czy trzy razy.
Po drodze jak jechałem do babci na Gnaszynie wpadłem w chmurę deszczową, na szczęście nim zdążyło się z niej rozpadać ja już wyjechałem z jej zasięgu. Później na Wyrazowie na 5min się zatrzymałem popatrzeć jak motofanatycy w starych zlumpionych brykach sprowadzonych z Niemiec, próbują swoich sił w driftingu... Chociaż i znalazł się zawodnik w Polonezie, pełen szacun dla niego.
Po krótkim odpoczynku u babci powrót do domu. Planowałem jechać przez Wręczycę i Grodzisko, ale kierując się na nią wyczaiłem, że wjeżdżam w jeszcze większe chmury deszczowe, zrobiłem odbicie na centrum Blachowni nad staw i stąd już przebijałem się Starowiejską do drogi na Częstochowę. Będąc znów na Gnaszynie, na horyzoncie zaświtała mi sylwetka jakiegoś rowerzysty w czerwonej kurtce, no i jak to zwykle u mnie, załączył się tryb "Race"... Nagły przypływ siły, redukcja przełożeń i gonimy typa, kimkolwiek by on nie był. Jak się okazało jakiś dzieciak na rowerze, żadne szczególne wyzwanie, ale mogłem sobie dzięki temu troszkę zaszaleć...




  • DST 42.24km
  • Teren 7.00km
  • Czas 01:39
  • VAVG 25.60km/h
  • VMAX 49.46km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 210 (106%)
  • HRavg 163 ( 82%)
  • Podjazdy 230m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Złożyć życzenia babci - osobiście

Czwartek, 25 marca 2010 · dodano: 25.03.2010 | Komentarze 0

Ostatnia niedzielna przejażdżka bokiem trochę mi wyszła, jak i chyba poniedziałkowe mycie ... okien, bo złapało mnie lekkie przeziębienie. Z tej okazji zrobiłem sobie wolne od uczelni, mam już dosyć chodzenia na nią. Podkurowałem się przez te 3 dni i dzisiaj będąc chwilkę na mieście stwierdziłem, że nie ma opcji, żebym się choć trochę nie przejechał. Wychodząc z domu na miasto mama mi przypomniała, iż babcia ma dzisiaj imieniny, więc uznałem, że nie ma co do babci dzwonić tylko zrobić jej niespodziankę i wpaść z życzeniami.
Jak pomyślałem tak zrobiłem, szybko się przebrałem po powrocie do domu i pojechałem do babci. Tempo do Blachowni dosyć mocne, to chyba zasługa wiatru z południa, który wiał mi z boku, a nie jak zwykle zachodniego - prosto w twarz.
Niestety do babci bez żadnego prezentu zawitałem, bo nie było gdzie go wsadzić, ale liczą się chęci.
Krótka nasiadówka u babci przy herbatce i czas się zbierać do domu, póki jest ciepło. Przez ten czas odpoczynku wiatr lekko zmienił kierunek, że miło mi dmuchał w plecy pchając szybciej do przodu.
Będąc już w mieście zrobiłem sobie podjazd pod szczyt od Barbary i nie powiem jakoś tak się mi lekko podjeżdżało... Muszę przyznać, że mocno czuję efekt blisko 1.5kg odchudzenia roweru, teraz pozostaje mi czekać na nową kasetę, która może jutro dotrze i nowe oponki, ale to w kwietniu dopiero. Wtedy to już będę szedł jak burza, bo stracę kolejne 0.5kg na masie rotującej.
Będąc już na PLN, jeszcze sobie zrobiłem dwie pętle po lasku.




  • DST 51.67km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:05
  • VAVG 24.80km/h
  • VMAX 46.52km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 180 ( 91%)
  • HRavg 157 ( 79%)
  • Podjazdy 218m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blachownia

Sobota, 20 marca 2010 · dodano: 20.03.2010 | Komentarze 0

Kolejny wizyta u babci, tym razem na trochę dłużej. Jadąc do Blachowni rodzicom do auta wrzuciłem plecak z kilkoma niezbędnymi rzeczami, a sam sobie pojechałem nie obciążony, bo średnio mi się widziało pchać pod ten mocny wiatr w tamtą stronę. Gdy przyjechałem na miejsce wygonili mnie do centrum Blachowni po jakieś drobne zakupu, a ja sam korzystając z okazji w końcu w tutejsze aptece kupiłem dwie strzykawki 20ml z gumowym tłoczkiem i zestaw kroplówkowy - mam zamiar zbudować z tego zestaw do odpowietrzania hamulca, brakuje mi tylko drugiego zacisku wężyka i śruby baryłkowej.
Powrót z zakupami do babci, czekając na obiad wyczyściłem sobie rower, przestawiłem parametry pracy SID'a, zobaczymy jak się teraz będzie zachowywał...
A po obiadku powrót do domu pchany silnym wiatrem z zachodu.




  • DST 41.72km
  • Teren 7.00km
  • Czas 01:37
  • VAVG 25.81km/h
  • VMAX 42.61km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • HRmax 188 ( 95%)
  • HRavg 165 ( 83%)
  • Podjazdy 203m
  • Sprzęt Kross Level A6 Race - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

A ja widział bociany - nightrider

Czwartek, 18 marca 2010 · dodano: 18.03.2010 | Komentarze 0

Zajęcia kijowo skończone o 16, trochę lipnie, bo zanim się wróci do domu coś zje i wyjdzie na rower to już późna godzina. I tak przed 18 wybyłem na niby krótką przejażdżkę po mieście. Początek miły na chwilkę uderzyłem do sklepu pod blokiem, gdzie babkę przy kasie wystraszyłem, co mimo zaspania lekko mnie pobudziło bardziej do jazdy. Troszkę kręcąc się po mieście z pragnieniem dłuższej przejażdżki myślałem gdzie by tu jechać. Olsztyn i na piwo odpada, samemu mi się nie chciało jechać i pić, więc obrałem kierunek na Blachownie odwiedzić babcię.
Asfaltem się przyjemnie szybko i krótko jedzie, po drodze bardzo przyjemny widok dwóch szybujących boćków na tle łuny zachodzącego słońca.
Punktualnie 18.32 babci krótki popas, świeża herbata w bidon, kilka sucharów w kieszeń i o 19.28 wyjazd z powrotem do domu. Powrót już w totalnej ciemności, ale dla mnie frajda bo jakiś czas temu bardzo polubiłem jeździć po zmroku. Wracając złapałem chyba dobrze wiatr, tętno wpadło mi w ładny rytm 160-170 i praktycznie cała drogę wracałem jadąc koło 30km/h. 20.06 jestem pod klatką, wbijając do mieszkania przestraszyłem tym razem sąsiadkę... Nie ma co troszkę inaczej się wygląda w czornym obcisłym, kasku i pomarańczowych oksach.
Czas iść spać odpocząć przed jakimś jutrzejszym wypadem, może jeszcze coś więcej się nabije...