Info

Suma podjazdów to 127851 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2012, Kwiecień2 - 0
- 2012, Marzec9 - 1
- 2012, Luty1 - 0
- 2011, Wrzesień5 - 2
- 2011, Sierpień19 - 0
- 2011, Czerwiec5 - 2
- 2011, Maj18 - 0
- 2011, Kwiecień11 - 6
- 2011, Marzec15 - 10
- 2011, Luty1 - 2
- 2011, Styczeń2 - 0
- 2010, Listopad4 - 0
- 2010, Październik6 - 3
- 2010, Wrzesień8 - 0
- 2010, Sierpień23 - 0
- 2010, Lipiec10 - 0
- 2010, Czerwiec5 - 0
- 2010, Maj14 - 11
- 2010, Kwiecień18 - 16
- 2010, Marzec13 - 11
- 2010, Luty3 - 4
- 2010, Styczeń1 - 3
- 2009, Grudzień4 - 8
- 2009, Listopad12 - 18
- 2009, Październik8 - 0
- 2009, Wrzesień6 - 0
- 2009, Sierpień24 - 8
- 2009, Lipiec31 - 30
- 2009, Czerwiec20 - 8
- 2009, Maj20 - 30
- 2009, Kwiecień18 - 4
- 2009, Marzec4 - 0
Samotnie
Dystans całkowity: | 13438.62 km (w terenie 3338.36 km; 24.84%) |
Czas w ruchu: | 582:32 |
Średnia prędkość: | 23.07 km/h |
Maksymalna prędkość: | 3684.00 km/h |
Suma podjazdów: | 96645 m |
Maks. tętno maksymalne: | 214 (108 %) |
Maks. tętno średnie: | 186 (94 %) |
Suma kalorii: | 52608 kcal |
Liczba aktywności: | 273 |
Średnio na aktywność: | 49.23 km i 2h 08m |
Więcej statystyk |
- DST 60.37km
- Teren 16.00km
- Czas 02:46
- VAVG 21.82km/h
- VMAX 56.37km/h
- Temperatura 19.0°C
- Podjazdy 2100m
- Sprzęt Kross Hexagon V6 - sprzedany
- Aktywność Jazda na rowerze
Błądząc po lesie
Czwartek, 14 maja 2009 · dodano: 14.05.2009 | Komentarze 8
Na początek dnia krótka wycieczka po mieście, powrót do domu na obiad zmiana spodenek na coś z o wiele dłuższą nogawką i wyruszyłem w stronę Olsztyna. Stawiając sobie za pośredni cel podbicie na chwilkę na górę Ossona. Jak pomyślałem tak zrobiłem. Po zjeździe w teren przed bodajże najwyższym wzniesieniem w Częstochowie, jakże miła niespodzianka mnie spotkała... Niezliczone połacie piachu na ścieżce. Trochę za szybki wjazd w nie, trochę za dużo mielenia korbami, nagła utrata przyczepności, a zarazem równowagi... Jakaś nie udana próba balansowania i padłem jak kłoda w ten piach. Niby się z SPD wypiąłem, ale nawet nie było jak i gdzie próbować się ratować. No to pierwsza większa gleba w sezonie zaliczona.
Klnąc na całego pod nosem zabrałem się za dalszy podjazd na szczyt górki. Nigdy nie wiedziałem co się w jej czeluściach kryje bo tak obetonowana miejscami jest. Albo tam był jakiś bunkier dowodzenia, w co szczerze wątpię. Albo o ile coś tam kojarzę, swego zbudowano tam zbiorniki retencyjne wody dla miasta czy coś w ten deseń... Po chwilki postoju na szczycie, gdzie udało się mi zrobić kilka zdjęć, mając w tle słońce zbierające się ku zachodowi, obrałem drogę już prosto na Olsztyn bez żadnych postojów.
W Olsztynie na ryneczku już standardowo uzupełnienie wody w bidonie i trochę namysłu co dalej... Spojrzenie na starą mapkę, która każdego coraz bardziej się targa i mam pomysł na powrót do domu. Najpierw do Skrajnicy, a później przez miejsca gdzie jeszcze nie byłem. W Skrajnicy postanowiłem odbić w stronę lasów, przez które zgodnie z planem miałem zamiar się przebijać do Warty, wyskoczyć gdzieś w okolicy Korwinów lub Słowik. Miałem niby po drodze wjechać na jakiś zielony pieszy szlak, ale... W miejscu jakiejś nagłej wycinki drzew wyjechałem na żółty, którego nie było nawet na mojej mapce... No ale nic stwierdziłem, że lepiej jechać szlakiem, który z pewnością gdzieś w okolicę Częstochowy prowadzi, niż błąkać się po leśnych duktach. A może ten żółty to nowe oznaczenie zielonego..? No nic tak czy inaczej znów lekko klnąc na los pod nosem pojechałem dalej. Szlak ogólnie bardzo kiepsko oznakowany, mnóstwo piachu, bo inaczej w końcu by być nie mogło... Tak czy inaczej miał mnie niby nad rzekę gdzieś koło Słowika wyprowadzić, a wyprowadził pod wiadukt nad wylotówką na Olsztyn... Zdziwienie całkiem spore. Nie powiem, żebym był jakoś szczególnie zachwycony dojazdem tak szybko do miasta. Chciałem się jeszcze poszwędać po łonie natury, ale trudno nie będę się wracał po tych piachach. No to przylepienie opon do asfaltu i gnam ku domu.
Chwilkę po tym jakże pięknym upadku.Góra Osson
© Fludi
Przepiękny widok na kombinat hutniczy...Koksownia
© FludiTajny bunkier
© FludiPanorama z góry Ossona
© FludiWidok z wzgórza za Skrajnica
© FludiŚcieżka do nikąd
© Fludi
- DST 27.00km
- Teren 6.00km
- Czas 01:10
- VAVG 23.14km/h
- VMAX 46.00km/h
- Temperatura 19.0°C
- Podjazdy 300m
- Sprzęt Kross Hexagon V6 - sprzedany
- Aktywność Jazda na rowerze
Po mieście
Środa, 13 maja 2009 · dodano: 13.05.2009 | Komentarze 0
Troszkę jazdy po mieście. Do tego trochę męczenia się po łąkach na Północy i wzdłuż lasku Aniołowskiego.
- DST 50.00km
- Teren 5.00km
- Czas 01:58
- VAVG 25.42km/h
- VMAX 60.00km/h
- Temperatura 26.0°C
- Podjazdy 1000m
- Sprzęt Kross Hexagon V6 - sprzedany
- Aktywność Jazda na rowerze
Przed obiadem
Niedziela, 10 maja 2009 · dodano: 10.05.2009 | Komentarze 3
Dzisiejsza wycieczka to w sumie taka decyzja na szybko... Bo miałem cały dzień się uczyć, nadrabiać zaległości, ale dzień bez roweru to dzień stracony. Kierunek: Olsztyn. Trasa: do centrum - Złota Góra - Mirów - na czerwony szlak - Srocko - Kusięta - Olsztyn - Skrajnica - Częstochowa. Troszkę się nie odpowiednio ubrałem. Nie potrzebnie zabierałem ze sobą bluzę, no ale cóż sądziłem, że pogoda będzie gorsza i silniejszy będzie wiatr. A tu jak na złość, zrobiło się cieplej, wiatr troszkę się uspokoił; a ja muszę tachać ze sobą to bluzę okręconą w jakiś przedziwny sposób wokół pasa. W Olsztynie już z daleka widziałem, że wzgórze zamkowe pełne jest niedzielnych turystów, którzy przyjeżdżają tylko po to, żeby zrobić fotkę, którą wieczorem będą mogli wrzucić na naszą-klasę, więc nawet się tam nie pchałem. Objazd rynku zakup w monopolce butelki mineralki, drobne uzupełnienie płynów, chwilka postoju i czas wracać do domu na obiad. Chociaż po godzinie na liczniku widziałem już, będę jadł zimny, trudno mała strata... Będąc już w mieście, troszkę szybkiej jazdy między ludźmi po chodniku, wbicie na promkę, przed zjazdem do domu licznik wskazuje troszkę ponad 47km, kolejna szybka decyzja musi być wybita 5 z przodu, popędzenie przez lasek Aniołowski, później wokół jednostki i oto podjazd pod dom, licznik wskazuje 50.21km. Koniec na dziś jeżdżenia teraz obiad, a później nauka...
P.S. Prośba dla borsuka, przestań być anonimowy;)
Przełom Warty w MirowieWidok na Wartę
© Fludi
Widok na zamek z troszkę dalszej perspektywy, drogi na Skrajnicę.Zamek w Olsztynie
© Fludi
- DST 64.00km
- Teren 7.00km
- Czas 02:49
- VAVG 22.72km/h
- VMAX 54.00km/h
- Temperatura 26.0°C
- Podjazdy 1300m
- Sprzęt Kross Hexagon V6 - sprzedany
- Aktywność Jazda na rowerze
Do babci przez Wręczyce
Sobota, 9 maja 2009 · dodano: 09.05.2009 | Komentarze 0
Dojazd do babci poniżej 40min, zrobiony, chociaż nigdy nie był to mój cel... Wyszło z przypadku. A jeżdżenie do niej, oklepaną drogą na Opole, zaczyna mnie delikatnie nudzić. Także szukając wrażeniem i dłuższej jazdy, po zaliczeniu trasy przez Wrzosową, Huty Stare i Konopiska; przyszedł teraz czas na Wręczycę Wielką... Nie ma po drodze co prawda, niczego szczególnego i wartego zobaczenia (chyba...), ale jakoś drogę trzeba sobie wydłużyć. Trasa z domu aż do Parkitki taka sama, tylko tutaj na światłach odbijam ku ulicy Wręczyckiej. 10km prostej drogi i jestem we Wręczy Wielkiej, mijając wcześniej jakiś kilka okolicznych wiosek. We Wręczycy na skrzyżowaniu odbicie (w lewo) na drogę ku Blachowni). Po drodze, spotkałem znajomą, która się wybrała na krótką przejażdżkę do sklepu, po bułki na śniadanie (grubo po 11 było, no cóż niektórzy mogą pospać...), chwilka rozmowy i czas ruszać w dalszą drogę. I tu niespodzianka, tak około w połowie drogi do Malic, ktoś mnie dogonił swoją "meganką" i chamsko na mnie trąbi. Dodam, że jechałem środkiem pasa, tylko on za mną i kompletnie nic z przeciwka. Obejrzałem się będąc ciekaw, co to za debil nie potrafi wyprzedzić rowerzysty jadącego trochę ponad 30km/h. Jakiś taki prawie dziadzio... Coś tam zaczął wymachiwać zza szyby, jego luba zresztą też. No nic jakby nic uznałem, że głupimi nie warto się przejmować i podążałem, dalej środkiem pasa. Niestety gostek nie odpuścił dłuższą chwilę jechał za mną, aż w końcu przełom postanowił się zrównać ze mną i coś zza szyby dalej wymachiwać, pewnie niemy był skoro słów mu tak brakowało, małżonka chyba też bo nawet szyby nie raczyli otworzyć. No nic trudno, dla nich ręce grają hejnał środkowym palcem w podzięce. Delikatnie to gościa rozeźliło, bo chciał wyprzedzać, ale TIR z naprzeciwka zmusił go do schowania się za mną chociaż nawet trochę zwolniłem i zjechałem ku poboczu, po czym postanowił mnie wyprzedzić spory kawałek i na złość zatrzymać się tak ze 100m przede mną. Jakby liczył, że dupnę mu tył, tudzież zatrzymam się i porozmawiam z nim na migi.
Zdążyłem już spory kawałek ujechać, jak mnie kolejny raz dogonił i tym razem po "ludzku" wyprzedził. Naprawdę niesamowite małżeństwo.
I tak oto rozweselony trochę dojechałem sobie do Malic, skąd już lekko z górki popędziłem ku Blachowni. Na skrzyżowaniu, które prowadzi do Cisia, skręciłem w przeciwną stronę w las prowadzący do Blachowni, gdzie jakby nie patrzeć prowadzi jakiś szlak rowerowy, muszę się nim kiedyś przejechać, prowadzi on bodajże aż do Lublińca. Krótki objazd for fun & szpan wzdłuż stawu i przez centrum, wypad na drogę na Opole i gnanie do babci na obiad. Droga powrotna standardowa, wzdłuż wylotówki na Opole.
Kaczuszka pływająca sobie po stawieKaczuszka
© Fludi
- DST 77.00km
- Teren 10.00km
- Czas 03:09
- VAVG 24.44km/h
- VMAX 44.00km/h
- Temperatura 26.0°C
- Podjazdy 1000m
- Sprzęt Kross Hexagon V6 - sprzedany
- Aktywność Jazda na rowerze
A piast wciąż brak...
Piątek, 8 maja 2009 · dodano: 08.05.2009 | Komentarze 2
Dzisiejszy dystans powiększony o 5km z dnia wczorajszego, gdy wracałem rowerkiem z serwisu. Byłem go odebrać, sądziłem że będzie w nim komplet nowych piast, a tu wał... Zamówione przez sklep piasty przyszły nie takie, jakieś inne w nich ośki były i mocowanie pod tarczę, której ja nie mam... No nic, rower musiałem odebrać weekend nadciąga, więc pojeździć choć troszkę trzeba.
A dzisiaj z rana szybki objazd, chyba wszystkich rowerowych w Częstochowie, szukając na szybko sklepu, który by miał piasty takie, jakie chcę, ale niestety... Trudno chyba będę się musiał wstrzymać na kilka dni znów z tymi piastami, chociaż bardzo mnie drażnią. Powrót do domu na obiad. A po obiadku, czując niedosyt kilometrów, obranie kierunku na Olsztyn. Trasa standard: laskiem nad Wartę, czerwony szlak aż do Olsztyna (w Srocku przedziwny rytuał na skrzyżowaniu koło krzyża, babcie i jakieś dzieciaki, odprawiały jakiś kult... zapewne szatana), powrót czarnym przez Odrzykoń.
- DST 14.00km
- Teren 4.00km
- Czas 00:33
- VAVG 25.45km/h
- VMAX 40.00km/h
- Temperatura 26.0°C
- Podjazdy 100m
- Sprzęt Kross Hexagon V6 - sprzedany
- Aktywność Jazda na rowerze
Na wymianę piast
Poniedziałek, 4 maja 2009 · dodano: 04.05.2009 | Komentarze 0
Trasa taka trochę wymuszona, byle przejechać kilka kilometrów więcej niż te 5km, które mnie dzielą od rowerowego. Przez lasek Aniołowski, Makuszyńskiego, później Warszawkską, w aleje i do rowerowego. W końcu się w nim pojawiły upragnione przeze mnie dwie czarne piasty Novatec'a... Także rower na dwa dni idzie w odstawkę, nawet i dobrze bo mam naukę na środowy egzamin, więc nie będzie mnie korciło wyjść pojeździć.
Oprócz tego dzisiejszego dnia dostałem od kumpla ramę od kolarzówki Wheeler 4100. Na której mam zamiar zbudować sobie jakąś na początek fajną szosówkę. Jako, że w pierwszej kolejności będę wymieniał amortyzator w moim Kross'ie to pewnie budowa tego roweru skończy się dopiero pod koniec roku... W ogóle zanim zacznę zbierać części do niej muszę sobie poradzić z zapieczoną sztycą.
Oto jak wygląda ramka. Jest troszkę odarta, ale na razie mi to nie przeszkadza, gdyby co najwyżej ją wypiaskuję, a potem jakoś ciekawie pomaluję.Rama Wheeler'a 4100
© Fludi
A tu można zobaczyć sztycę, która się delikatnie zapiekła w ramie.Zapieczona sztyca w ramie
© Fludi
- DST 44.00km
- Teren 5.00km
- Czas 01:44
- VAVG 25.38km/h
- VMAX 53.00km/h
- Temperatura 30.0°C
- Podjazdy 400m
- Sprzęt Kross Hexagon V6 - sprzedany
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień rekordowego tempa
Sobota, 2 maja 2009 · dodano: 02.05.2009 | Komentarze 0
Od początku dnia, nie miałem się co nastawiać na jakieś dłuższe trasy. Na daczy miało być trochę prac, wymagających mojego wykształcenia łopatologicznego i umiejętności obsługi kosiarki... Wyjazd z domu punktualnie o 10.00, dystans do pokonania dokładnie 19.53km. Trasa wiedzie głównie ścieżkami rowerowymi lub asfaltem, jak mam ochotę mogę sobie ją urozmaicić, jadąc bezdrożami, ale dziś sobie je darowałem, dwa dłuższe podjazdy kilka więcej zjazdów. Wydaje się droga być naprawdę prosta, jedyny jej minus wiatr w twarz, ale dziś się nim nie przejmowałem, bo dziś był dzień rekordu. Cały ten blisko 20km odcinek, po raz pierwszy udało się mi pokonać poniżej 40min, ze średnią jakiej jeszcze nigdy nie miałem 29.68km/h. Gdy to zobaczyłem po dojechaniu na miejsce, byłem w delikatnym szoku... Nie dane było się mi dłużej cieszyć tym wynikiem, bo praca czekała... No i tak z nią zleciał prawie cały dzień, poza spalonymi wczoraj ramionami i kolanami, dzisiaj doszły mi plecy i kark. Będzie się trzeba czymś nasmarować.
Trochę po 18, postanowiłem wracać do domu, tym razem trasa troszkę dłuższa. Odwiedziłem staw w Blachowni, a po dojechaniu do miasta skierowałem się ku Jasnej Górze by sobie z niej zjechać w aleje. Będąc pod nią jakiś trzech gości na MTB'kach pyknęło mi fotkę gdy im pomachałem. Zjazd w aleje, AK przez promkę i domek.
- DST 69.00km
- Teren 9.00km
- Czas 02:54
- VAVG 23.79km/h
- VMAX 46.00km/h
- Temperatura 30.0°C
- Podjazdy 500m
- Sprzęt Kross Hexagon V6 - sprzedany
- Aktywność Jazda na rowerze
Pękła szprycha
Czwartek, 30 kwietnia 2009 · dodano: 30.04.2009 | Komentarze 2
Dziś znów miałem odwiedzić babcię. Trasa odwrotnością poprzedniego wyjazdu do niej. Szybki przejazd przez miasto ku Błesznie i objęcie kierunku na Wrzosową. Gdzieś między Błesznem, a Wrzosową spotykam znajomego także na rowerze pędzącego do domu, no to się z nim aż do Huty Starej A przejechałem, za kościołem ja w lewo, on w prawo i dalsza droga znów w samotności. Przejażdżając przez Hutę Starą B, zauważyłem że koleżanka z LO w końcu sobie przed domem płot postawiła... Cud! Po rozdzieleniu się kawałek podjazdu i ponownie wskakuję na zielony szlak rowerowy. Szlakiem przez kolejne wioski dostałem się do babci w Blachowni. Tam mały postój, głównie ze względu na to, że zaczęło delikatnie padać. Korzystając z chwili troszkę oczyściłem rower z kurzu i błota, spuściłem kilka kropelek smaru na łańcuch. Tak czyszcząc rower, przypadkiem szturchnąłem dłonią kilka szprych w tylnym kole... Efekt zobaczyłem, że jedna ma całkiem spory luz. Po głębszym jej zbadaniu okazało się, że zerwał się taki cypelek utrzymujący ją w kołnierzu piasty. Widząc ten poważny defekt koła napędowego, zrezygnowałem z dalszej podróży oddalającej mnie od domu i czym prędzej, najkrótszymi drogami popędziłem ku Częstochowie. Niestety żaden ze sklepów, nie chciał się zając takim banałem tuż przed zamknięciem. No nic trudno, w poniedziałek odstawiam rower na wymianę obu piast...
Byłbym zapomniał po powrocie do domu, dorobiłem się już rogów, tak więc jutro na pierwszomajowej przejażdżce będę mógł je przetestować. Tylko oby nie padało, bo będą nici z wielkich planów.
- DST 52.00km
- Teren 10.00km
- Czas 02:14
- VAVG 23.28km/h
- VMAX 52.00km/h
- Temperatura 30.0°C
- Podjazdy 1000m
- Sprzęt Kross Hexagon V6 - sprzedany
- Aktywność Jazda na rowerze
Po kilku dniach nauki
Środa, 29 kwietnia 2009 · dodano: 29.04.2009 | Komentarze 2
Ostatnie kilka dni niestety się obchodziło bez roweru, ze względu na studia, którym musiałem poświęcić trochę więcej czasu. Chwilka kręcenia się po kilku sklepach rowerowych, a później z alejki uderzenie przez Mirów do Olsztyna, standardowo czerwonym szlakiem rowerowym. W Olsztynie objazd rynku goniąc jakiegoś typa na szosówce... Zjazd na czarny szlak i popędziłem ku domowi. Jak dobrze pójdzie, jutro się dorobię rogów do kierownicy :D
- DST 67.00km
- Teren 24.00km
- Czas 03:08
- VAVG 21.38km/h
- VMAX 52.00km/h
- Temperatura 24.0°C
- Podjazdy 250m
- Sprzęt Kross Hexagon V6 - sprzedany
- Aktywność Jazda na rowerze
Taka niedzielna przejażdżka...
Niedziela, 19 kwietnia 2009 · dodano: 19.04.2009 | Komentarze 0
Początkowo miała to być poobiednia wycieczka do babci i z powrotem, ale wyszło na to, że jako drogę powrotną wybrałem zielony szlak rowerowy, który pewnego pięknego dnia wyrósł obok babci domu... Tak po zorientowaniu się na mapie, wychodzi na to, że zaczyna się on daleko na północy w Kruszynie, wiodąc przez Kłobuck, Blachownie, Konopiska, Poczesną aż do stacji kolejowej w Korwinowie...
No mnie bynajmniej najbardziej zainteresował odcinek Blachownia-Poczesna. No to jedziemy do domu nim... Tak na oko 30-40km będzie do przejechania. Po ubiegłorocznym tornadzie w okolicy Blachownia trzeba przyznać ładne przerzedzenia lasów... Miejsce gdzie pamiętam zawsze był las nad rzeczką, teraz nagle wyrosła góra-wał. Szlak muszę przyznać jest całkiem nieźle oznakowany, szczególnie na trasie Blachownia Konopiska, jak nie było drzewa gdzie można by go zaznaczyć, ktoś się postarał o wkopanie słupka ze znaczkiem. Na trasie między Konopiskami, a szosą na Poczesną, już trochę gorzej, ale ogólnie jest dobrze. Jako, że nie chciało sę mi jechać do Korwinowa, tuż przed Poczesną odbijam w lewo na Huty Stare A i B, następnie Wrzosowa i wjazd na Błeszno... Szybki przejazd przez miasto do domu...