Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi fludi z miasteczka Częstochowa. Mam przejechane 17265.34 kilometrów w tym 4527.86 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 127851 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy fludi.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Częstochowa - po mieście

Dystans całkowity:15098.19 km (w terenie 3916.86 km; 25.94%)
Czas w ruchu:668:45
Średnia prędkość:22.58 km/h
Maksymalna prędkość:3684.00 km/h
Suma podjazdów:108832 m
Maks. tętno maksymalne:221 (112 %)
Maks. tętno średnie:174 (89 %)
Suma kalorii:54753 kcal
Liczba aktywności:303
Średnio na aktywność:49.83 km i 2h 12m
Więcej statystyk
  • DST 52.87km
  • Teren 8.00km
  • Czas 02:29
  • VAVG 21.29km/h
  • VMAX 59.79km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 1000m
  • Sprzęt Kross Hexagon V6 - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Mstowa

Poniedziałek, 8 czerwca 2009 · dodano: 08.06.2009 | Komentarze 1

Z rana rowerkiem na uczelnie, zamówić nowy rower, później nauka...
Po obiedzie krótka przerwa w nauce do sesji i wypadam z Marcinem do Mstowa, zielonym szlakiem rowerowym. Natomiast powrót asfaltem przez Wyczerpy.




  • DST 30.67km
  • Teren 14.00km
  • Czas 01:23
  • VAVG 22.17km/h
  • VMAX 53.63km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 1000m
  • Sprzęt Kross Hexagon V6 - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czerwone maki

Sobota, 6 czerwca 2009 · dodano: 06.06.2009 | Komentarze 0

Kiedyś czytając bloga everest'a, zainspirowało mnie wapienne coś, które chciałem zobaczyć... I dzisiaj tak jako, że dawno nie wybierałem się w tamte regiony postanowiłem obrać kierunek zgonie z wytycznymi Bartka, ku Wierzchowisku, później odbić ku Rędzinom. Wyjazd z domu ścieżką wzdłuż Fieldorfa, a później wjazd na Brata Alberta, dojeżdżając już do granic miasta, gdzie są same łąki skręt w Połaniecką, a następnie w Kresową, która prowadzi do Rędzin. To gdzieś tutaj wzdłuż polnej ścieżki do Rędzin powinien być ten wapienny twór, ale go nie było... Chyba się coś everest, machnął gdy podawał mi koordy tego miejsca albo ja jestem ślepy i pośród łąk nie potrafiłem dojrzeć wapiennej budowli. Gdy byłem wśród tych łąk, zaczęło jeszcze delikatnie padać, dlatego też zbytnio się nie rozczulałem nad tym czemu nie ma, tego czegoś i przyspieszyłem ku Rędzinom. Z Rędzin szybki sprint do miasta, ale jako że po drodze przestało padać to skręciłem na Wyczerpy i nad rzekę. Po drodzę zatrzymując się pod sklepem za czymś do zjedzenia, dostałem od 2 pijaczków kilka dobrych rad. Pierwsza z nich to nie zapinaj gościu roweru, to nikt jeździć nie umie, więc nie zginie. Druga zgaś sobie z tyłu lampkę bo baterie ci padną. No cóż zapiąć, zapiałem, ale pewnie i tak mieliby problem ze zwinięciem, go przez pedały, na które im zwróciłem uwagę robiąc w wała, że jak nie mają tego czegoś w bucie to nie pojadą... No i dosyć one ich zainteresowały, bo jak ja robiłem zakupy oni, swoimi przepitymi łepetynami próbowali je rozgryźć. Lampki też nie zgasiłem, mam w niej jedne i te same baterie od 4-5lat i wciąż świeci mimo dość intensywnego użytkowania.
Z papu nad rzekę, gdzie przy progu zrobiłem sobie 5min przerwy na jedzenie, po czym pojechałem dalej na Złotą Górę i przez centrum do domu.

Czerwone maki © Fludi


Niebieski kwiat © Fludi


Uprawa © Fludi




  • DST 29.64km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:19
  • VAVG 22.51km/h
  • VMAX 44.24km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Podjazdy 200m
  • Sprzęt Kross Hexagon V6 - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nic konkretnego

Piątek, 5 czerwca 2009 · dodano: 05.06.2009 | Komentarze 0

Taka jazda trochę po mieście, trochę po jakiś zadupiach. Bez żadnego konkretnego celu.
I tak przy okazji podjąłem już finalnie decyzję odnośnie zakupu nowego rumaka do stajni.




  • DST 21.45km
  • Czas 01:18
  • VAVG 16.50km/h
  • VMAX 39.15km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 250m
  • Sprzęt Kross Hexagon V6 - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Częstochowska Masa Krytyczna

Piątek, 29 maja 2009 · dodano: 29.05.2009 | Komentarze 1

Pogoda totalnie z dupy, ale jednak mimo wszystko twardo się trzymałem, że na MK jadę. Żeby tylko nie być znów totalnie ufajdanym, zamontowałem błotniki i wyruszyłem na masę. Dojazd pod pomnik marszałka i stuka mi kolejny tysiąc w tym sezonie, znaczy się drugi. Chwilkę po 18, jedziemy w miasto, zbyt wielu to nas nie było... Aż 35 rowerzystów i 2 rolkarzy... No ale przy takiej pogodzie to się nie dziwię.
Znów z braku ochraniaczy na SPD, przy takiej pogodzie zimno mi w nogi, dlatego też wracając do domu przed 20, wstępuje do jedynego czynnego do tej godziny rowerowego i je zakupuję. Będą chyba chroniły i ocieplały bardziej niż bym chciał, ale w sumie na takie dni jak dzisiaj będą na pewno odpowiednie. Teraz brakuje mi już tylko kurtki...




  • DST 45.12km
  • Teren 4.00km
  • Czas 02:04
  • VAVG 21.83km/h
  • VMAX 42.16km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 900m
  • Sprzęt Kross Hexagon V6 - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Finał projektu Onyx

Czwartek, 28 maja 2009 · dodano: 28.05.2009 | Komentarze 4

Dzisiaj znów zajęcia na uczelni się skończyły, dziwnie wcześniej niż zwykle... Dlatego, też mogłem jechać do Blachowni sfinalizować projekt Onyx. Myślę, że należy się kilka słów wyjaśnienia czym on jest. Otóż projekt Onyx, to nic innego jak model okularków kolarskich Accenta, posiadających dla takich ludzi-kretów jak ja dodatkową oprawkę na szkła korekcyjne. Okularki kupione w Częstochowie, ale szkiełka korekcyjne dorabiane u optyka w Blachowni. Ktoś pewnie zapyta, po co aż w Blachowni? No niestety u nas w mieście optycy to ździercy i żądali cen delikatnie mówiąc dość wygórowanych, przy tych samych terminach realizacji, a nawet dłuższych, czemu więc miałbym nie zlecić tego komuś poza miastem?

Póki nie wyjechałem z Częstochowy pogoda była jeszcze znośna. Nie padało, nie wiało, było tylko troszkę chłodno. Za miastem warunki zaczęły się już zmieniać ku gorszym. Dobrze, że w miarę sucho udało się mi dotrzeć po te szkiełka, a później w drodze do babci mogłem już moknąć. U babci troszkę odpoczynku na wysuszenie się i ogrzanie. Po odczekaniu łapiąc moment gdy przestało padać zebrałem się w drogę powrotną. Szkoda, że wyjeżdżając z domu nie założyłem błotników...
Przejazd przez Blachownie był jako tako spokojny, nic nie padało, dopóki nie zacząłem z niej wyjeżdżać. Po przekroczeniu jej granic, a wjeździe do miasta jednej wieży, dopadł mnie kolejny raz deszcz i silny wiatr, który jeszcze co gorsza był zbyt często boczny i spychał mnie na środek ulicy. Stąd też szybki manewr bezpieczeństwa - ucieczka na chodnik, gdzie nic już mnie nie spychało pod auta. Teraz byle jak najszybciej do miasta i domu, chociaż z jak największą rozwagą, bo wyczułem już, że obręcze się dość mocno zwilżyły i klocki mają problem z ich złapaniem. W domu praktycznie wszystko mokre, po tym deszczu, no może poza zawartością plecaka. Chyba najwyższy czas zakupu kurtki rowerowej.




  • DST 45.84km
  • Teren 18.00km
  • Czas 02:02
  • VAVG 22.54km/h
  • VMAX 53.63km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 1200m
  • Sprzęt Kross Hexagon V6 - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Udany drafting

Niedziela, 24 maja 2009 · dodano: 24.05.2009 | Komentarze 0

Do obiadu już nie wiele czasu pozostało, ale jednak wychodzę pojeździć, jak coś najwyżej będę jadł zimny. Sprint do miasta, przejazd przez aleje ku Zawodziu, gdzie koło szpitala doganiam busa, który właśnie ruszył. Podjazd na wiadukt kończy się udanym drafting'iem za busem, który jechał koło 45km/h, a ja tuż za nim.
Na szczycie wiaduktu, ucieczka na lewy pas i mknę już ku Złotej Górze. Szkoda, że ten bus tędy nie jechał, bo bym chętnie tutaj wykorzystał to miłe zjawisko. Trzymając się cały czas szlaku dojazd na rynek w Olsztynie, w sklepie zakup butelki wody, 5min postój i powrót do domu czarnym szlakiem. Na chwilkę tylko z niego zjeżdżając w Odrzykoniu koło stacji na ścieżkę rowerową. Po drodze rozdałem większym grupkom rowerzystów ostatnich kilka sztuk, ulotek najbliższej Masy Krytycznej.
Jadąc koła Guardian'a, znudziła mi się troszkę jazda asfaltem, więc odbijam na skuśkę ku rzece. Szybko do centrum, znów przejazd przez aleje i do domu.

Żuczek © Fludi


Spokojnie sobie jadę drogą, a tu co?! Takie coś nagle przede mną wyrasta!
Zwalone drzewko © Fludi


Wzgórze zamkowe © Fludi


Wiatrak © Fludi




  • DST 23.38km
  • Teren 3.00km
  • Czas 00:59
  • VAVG 23.78km/h
  • VMAX 46.03km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 200m
  • Sprzęt Kross Hexagon V6 - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Robiąć drobne rozpoznanie

Piątek, 22 maja 2009 · dodano: 23.05.2009 | Komentarze 0

Krótka przejażdżka po lasku Aniołowskim, później do miasta. Załatwienie kilku ważnych spraw, dopóki w pewnym momencie nie zaczęło padać. Naprawdę szybki sprint do domu, będąc cały czas o kilka kropelek deszczu, przed główną falą uderzeniową, ale największa burza dopiero nadciągnie...
Projekt Onyx został aktywowany.




  • DST 60.35km
  • Teren 15.00km
  • Czas 02:29
  • VAVG 24.30km/h
  • VMAX 42.60km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 1800m
  • Sprzęt Kross Hexagon V6 - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z przypadkowym spotkaniem

Czwartek, 21 maja 2009 · dodano: 21.05.2009 | Komentarze 0

Nie ma to jak dzień delikatnie skrócony o kilka godzin zajęć, znajdzie się wtedy nawet czas, żeby pojeździć. Szybko do domu, obiad, zmiana ciuchów i wyjazd w teren. Chwilkę się zakręciłem na mieście, myśląc gdzie tu się wybrać i jak zwykle uderzam już na Olsztyn, trasa doskonale znana. W Olsztynie rundka wokół rynku i wracam czarnym szlakiem przez Skrajnicę. Tuż przez zjazdem na ścieżkę rowerową spotykam lukas'a, jadącego w przeciwną stronę. Chwilka rozmowy i zmieniam trasę, na powrót z nim do Olsztyna i później przez Kusięta do Częstochowy. Bardzo miło się wspólnie jechało, do tego pogawędka przy dość sporym tempie. Nie ma to jak jazda w towarzystwie z kimś, kto ma podobny poziom. Będąc już w mieście na chwilkę spotkanie z jurczykiem, na Focha w sprawie najbliższej masy krytycznej i śmigamy na PLN. Przejazd promenadą, później wzdłuż lasku Aniołowskiego, gdzie na jego końcu się żegnamy rozjeżdżając do domów.




  • DST 52.25km
  • Teren 10.00km
  • Czas 02:32
  • VAVG 20.62km/h
  • VMAX 51.15km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Podjazdy 1100m
  • Sprzęt Kross Hexagon V6 - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

W towarzystwie do Olsztyna

Środa, 20 maja 2009 · dodano: 20.05.2009 | Komentarze 2

Ze względu na naukę do jutrzejszego kolokwium z PKM'u zajęcia się dla mnie skończyły 2h wcześniej, więc postanowiłem naddatek czasu wykorzystać na krótką i szybką przejażdżkę do Olsztyna. Z początku miałem jechać samemu, ale jakoś tak w bardzo krótkim czasie, okazało się, że wyjazd będzie w 4-osobowym składzie. Maciek, Mariusz, Marcin i oczywiście ja.
Trasa: nad Wartą, wskok na czerwony rowerowy, którego się już trzymamy do samego Olsztyna. W Olsztynie, krótki postój na rynku, uzupełniając płyny wraz z przesiadką na zamek, gdzie po drodze zwinnie ominęliśmy panią zbierającą myto za wejście na wzgórze zamkowe. Powrót do Częstochowy czarnym szlakiem, ze zmianą na zielony. Jadąc sobie ścieżką rowerową mieliśmy okazję zobaczyć zawalidrogi w postaci rolkarzy, którzy drętwo patrzyli się w coś na ziemi. Po przejechaniu tuż obok, dostrzegłem ich obiekt niezwykłego zainteresowania... Niezbyt duża żmija! Wow, naprawdę niesamowitą gadzinę wypatrzyli. Przejeżdżając przez most koło huty postanowiliśmy skrócić sobie drogę jadąc znów nadrzeką, na chwilkę trafiliśmy na treningowy tor żużlowy dla młodzików. Po obejrzeniu kilku sparingów, pojechaliśmy dalej wzdłuż rzeki. Przejeżdżając koło zjazdu na cmentarz Maciej i Mariusz pojechali go odwiedzić, a ja z Marcinem popędziliśmy na spotkanie forumowiczów w sprawie masy krytycznej.




  • DST 33.17km
  • Teren 7.00km
  • Czas 01:41
  • VAVG 19.70km/h
  • VMAX 42.82km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Podjazdy 800m
  • Sprzęt Kross Hexagon V6 - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dagmarka! No to kop!

Poniedziałek, 18 maja 2009 · dodano: 18.05.2009 | Komentarze 2

Wiedziałem, że wczoraj nie było sensu się uczyć, moja grupa z zarządzania zamiast iść na zajęcia poszła na wykład Jerzego Buzka. Gdy słuchali go z zapartym tchem, ja się budziłem. Na szybko się ogarnąłem i postanowiłem iść na 12 na zajęcia na mechanikę dowiedzieć się co dostałem z egzaminu. Po drodze zahaczyłem po Decoy'a z którym to pojechaliśmy na uczelnie. Jako, że mieliśmy jeszcze prawie godzinę do zajęć, wpadłem na genialny pomysł - BROWAR! Pełen dobrego humoru już maszerowałem do groszka, po jakieś paliwko i jak na złość jakaś kobita musiała mi go trochę zepsuć. Powód? Jechała na rowerze, w takim samym wdzianku jak i ja na co dzień, tzn. w Kross Racing Team i jeszcze, żeby mnie bardziej mnie zdenerwować i wzbudzić fale zazdrości jechała na Kross'ie Level A10, tak mi bynajmniej ten rower wyglądał...
Browar w spokoju i ciszy wypity, czas na wykład, na wykładzie jakże radosna informacja - egzamin zdany! Na 3.0, ale najważniejsze, że do przodu; jeszcze pan profesor jak się okazuje ma mnóstwo poczucia humoru, obok oceny taki drobny komentarz na krawędzi, uratował Pana bohaterski finisz. No fakt, trochę na ten egzamin szedłem w ciemno, ale...

Po zajęciach maltretowany przez wierną czytelniczkę i komentatorkę tego bloga - Dagmarę. Musiałem się z nią wybrać na Cmentarz Żydowski... Dość mocno musiał ją natchnąć wpis z soboty tym miejscem. Na wszelki wypadek, żeby ona albo jakieś cmentarne wąpierze nie skrzywdziły mnie, najadłem się w domu do mięsa sosem czosnkowym!
Spotkanie pod akademikami i jedziemy w stronę cmentarza. Dagmarce trochę ciężko sobie poradzić z natrętnymi przechodniami na chodnika, więc zostaje momentami lekko z tyłu, więc muszę na nią czekać. Po dojechaniu na miejsce dla mnie interesujący widok, jechała ciufcia z kilkoma kadziami odlewniczymi. Troszkę kręcenia się po cmentarzu, żeby mogła Dagmarka spokojnie obejrzeć sobie uroki jego, na chwilkę jeszcze podjazd pod opuszczony budynek huty, który coraz bardziej popada w ruinę. Droga powrotna już nie od strony ulicy Olsztyńskiej, a nieznanymi ścieżkami, po terenie huty, którymi finalnie wyjeżdżamy koło bramy Koksowni. Będąc już w niedalekiej okolicy Mirowa, przypomina się, że gdzieś tam jest gość produkujący stojaki rowerowe, a ja właśnie miałem zamiar takowy kupić. Szybki telefon do kumpla, żeby znalazł mi na necie telefon albo adres gościa. Po chwili mam już wszystko co mi potrzebne i postanawiam się przebijać przez łąki na Mirów. Po krótkiej przejażdżce łąką wyjeżdżamy prosto w jakieś gospodarstwo... Delikatnie nie kryję mojego zdziwienia, że wbiłem komuś na miedze. Podjeżdżamy pod otwartą bramę, gdzie stoi trzech rosłych mężów, chcąc ich przeprosić, a zarazem poprosić o wskazanie drogi na ulicę Komornicką. Panowie, ani trochę naszym wtargnięciem zdziwieni nie byli, a raczej przyzwyczajeni chyba do tego typu sytuacji i miło wskazali kierunek dalszej jazdy. Bez trudu trafiając do zakładu produkującego te stojaki nabyłem sobie jeden, w cenie niższej niż są oferowane na Allegro, co też bardzo mnie cieszy. I czas wracać do domów... Zjazd z Mirowa, niestety niezbyt szybki przez dodatkowy bagaż w jednej ręce. Na Zawodziu za szpitalem żeby skrócić sobie drogę ku akademikom/Północy skręcamy nad Wartę. Pod domem stojak wrzucam do piwnicy i idę się jeszcze przejechać po lasku Aniołowskim.

Macewa © Fludi


Macewa © Fludi


Porośnięty pień © Fludi


Macewa zbiorowa © Fludi


Macewa zbiorowa bohaterów © Fludi


Porośnięte bluszczem drzewa © Fludi


Ohel cadyka Izaaka Mayera Justmana © Fludi


Rozpadająca się hala © Fludi


Kto by pomyślał, ruina a wentylator pracuje... Prawdopodobnie czerpie energię z cmentarnych dusz!


Stojak rowerowy © Fludi